niedziela, 2 czerwca 2013
Dwadzieścia trzy
Kilka dni później.
- Hej! Śniadanie! - usłyszałam. Zerwałam się z łóżka i upadłam na ziemię, tak bardzo się wystraszyłam. - Natalia! - krzyk. Przetarłam oczy i ujrzałam nachylającego się nade mną Karola - Nic Ci nie jest? - zapytał unosząc moje ciało.
- Nie, wszystko okej. - powiedziałam upewniwszy się, iż bezpiecznie siedzę na łóżku. - Ale za tą pobudkę to powinieneś dostać w tyłek! - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Oj nie marudź, nie wiem czy wspominałem, ale śniadanie zrobiłem. - powiedział z szelmowskim uśmiechem.
- Baaardzo śmieszne, na prawdę. - powiedziałam i wstałam, przeszłam do jadalni. Faktycznie, było śniadanie, bardzo ładnie pachnące. Zasiadłam zatem do stołu, a po chwili do pomieszczenia wszedł środkowy. - No i z czego się tak cieszysz, co? - zapytałam widząc, że uśmiech nie schodzi mu z twarzy.
- Bo Cię mam! - powiedział i mnie pocałował po czym usiadł na przeciwko mnie. Nawet miły poranek, wyłączając może tą pobudkę. Karol ostatnimi czasy ciągle przebywał w Warszawie, bo dowiedział się, że jego rodzice się rozwodzą, chciał wspierać matkę, chociaż ja i Andrzej twierdziliśmy, że ojciec Karola nie potrafił wytrzymać z jego matką i z jej charakterem i to dlatego się rozwodzą, jednak matka mojego mężczyzny twierdziła, że została zdradzona. Tak czy inaczej, Karol przy niej był, i miałam wrażenie, że bardzo jej to odpowiada, a bardziej chyba to, że nie jest ze mną. Na szczęście wrócił do mnie późnym wieczorem, już prawie kładłam się spać gdy nagle usłyszałam jak wchodzi do mieszkania, bardzo się ucieszyłam, bo cholernie za nim tęskniłam. Nie zdążyliśmy porozmawiać bo on poszedł pod prysznic a ja zasnęłam, nie zdążyliśmy też zrobić innych rzeczy, byłam zdecydowanie zbyt zmęczona.
- Jak mama? - zapytałam w końcu po chwili ciszy.
- A jak byś się czuła gdyby Cię mąż zdradzał, i to z młodszą od Ciebie o połowę kobietą? - zapytał. Cóż to była za piękna analogia do sytuacji pomiędzy mną, Mariuszem i Paulą, dobrze, że Karol nic nie wiedział, bp Paulina chyba nie była w stanie o tym powiedzieć komukolwiek, przynajmniej na razie. On wierzył swojej matce, zauważyłam zmiany w jego zachowaniu, jakby przebywanie w rodzinnym domu miało wpływ na jego zachowanie, negatywny wpływ.
- Karol, zapytałam tylko. - powiedziałam spoglądając na niego.
- Ja wiem, że Ty jej nie wierzysz. - spojrzał na mnie.
- Ale co to ma do rzeczy? - powiedziałam wyższym tonem.
- To, że powinnaś jej uwierzyć, to moja matka. - poinformował mnie z niezwykłym spokojem w głosie.
- Przyjechałeś tutaj żeby rozmawiać o swojej matce? - znów głośniej wypowiedziane zdanie.
- Ale to Ty zapytałaś!
- Zapytałam co u niej, mogłeś odpowiedzieć, że źle albo, że dobrze, a nie dręczyć temat, nie mam ochoty o niej rozmawiać Karol! - powiedziałam.
- Dobrze, porozmawiajmy o tym jak spędziłaś czas z Wroną!
- Słucham?! - oburzyłam się. - Widać działania Twojej matki, już nastawiła Cię przeciwko mnie! Dlaczego ona zawsze musi to robić? Kwestionować miłość jaką siebie obdarzamy, wytłumacz mi!
- To Ty kwestionujesz moją miłość do niej! Mój ojciec zabawiał się z inną, a Wy mówicie, że ona sobie wymyśliła wszystko!
- Nie będę tak z Tobą rozmawiać! Po co tu przyjechałeś, co?
- Bo myślałem, że jesteśmy razem, że możemy się wspierać...moja matka cierpi, zrozum to.
- Wiesz co, myślałam, że przyjechałeś bo się za mną stęskniłeś, albo dlatego, że mnie kochasz! Na taką odpowiedź liczyłam, a nie tekst o cierpieniu Twojej matki! - wykrzyczałam i wstałam z krzesła po czym przeszłam do kuchni. Miałam serdecznie dość tego wszystkiego, biedna i poszkodowana matka Karola. Jeśli traktowała swojego męża tak jak traktowała mnie to był biedny, oj biedny. Bo ja spotykałam ją rzadko a on musiał z nią mieszkać. Najgorsze było to, co robiła z Karolem, to było straszne. Czułam, ze się od siebie oddalamy, a nie chciałam tego wszystkiego spieprzyć.
- Ona przeżywa teraz ciężkie chwile, proszę Cię..- usłyszałam nalewając sobie soku do szklanki, znowu to samo, znowu gadka o niej.
- Pakuj się i wracaj do niej! - wykrzyczałam i przeszłam do sypialni.
- Natalia... - mówił.
- Czego Ty nie rozumiesz?! - znów krzyknęłam. - Idź i ją pocieszaj, kłam, że jest cudowna, że to Twój ojciec zawinił a ona jest biedna i niczemu nie winna!
- Nie mów tak...
- Wyjdź stąd! - wykrzyczałam, spojrzał na mnie po czym wziął swoją kurtkę i wyszedł. Pierwsze co trafiło do moich rąk to kubek, w całej tej złości rzuciłam nim o podłogę a on roztrzaskał się w drobny mak. Ulżyło? Wcale. Byłam na niego bardzo zła, jednak musiałam się uspokoić. Chciałam z kimś pogadać. Wybrałam więc numer Andrzeja.
- Cześć. - powiedziałam niezwykle ozięble.
- Cześć Nati, coś ważnego? Bo mam ważną sprawę, oddzwoniłbym do Ciebie. - powiedział.
- Nie, nic ważnego, trzymaj się. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę, postanowiłam zabrać się za sprzątanie, przynajmniej tego szkła. Kiedy już to uczyniłam doprowadziłam się do porządku i uruchomiłam komputer, i coś mnie podkusiło, żeby zadzwonić do Mariusza, tak też zrobiłam.
- Tak? - usłyszałam.
- Czy faceci muszą być takimi kretynami? - zapytałam, de facto rozmawiając z facetem.
- Co się stało? - zapytał od razu.
- Ach, szkoda gadać. - skwitowałam jedynie.
- I dzwonisz, żeby mi powiedzieć, że szkoda gadać?
- Tak, tak, i Ty próbuj mnie wkurzyć, proszę bardzo!
- Ej, księżniczko, spokojnie. Ja mam przyjechać czy Ty się pofatygujesz? - zapytał, uśmiech mimowolnie pojawił się na moje twarzy.
- Ja przyjadę, nie chcę siedzieć w tym domu! - powiedziałam.
- Do zobaczenia zatem. - powiedział i zakończyliśmy rozmowę, przebrałam się i w domu u Wlazłych byłam po 30 minutach. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że spotkam się najprawdopodobniej z Pauliną, i że kompletnie tego nie przemyślałam. Jednak skoro Mariusz mnie zapraszał to na pewno nie było jej w domu - tak to sobie tłumaczyłam i pomogło, bo już po chwili zdejmowałam buty a on odwieszał mój płaszcz.
- Mów co się dzieje. - powiedział nalewając soku do szklanki.
- Pokłóciłam się z Karolem. - poinformowałam.
- O co? Znowu o jego matkę? - zapytał po czym usiadł na sofie i wręczył mi szklankę z napojem.
- Dzięki. - powiedziałam. - Tak, o jego matkę! Ostatnio jest częstym tematem w naszym domu. - dodałam.
- No wiesz, dla niego to jest trudne, bo on przecież wierzy w jej niewinność...
- Owinęła go sobie w okół palca! Nie trawię tej kobiety! - powiedziałam.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz na dłuższą metę? To Twoja przyszła teściowa.
- No nie wiem, po dzisiejszej kłótni to chyba nie będzie moją teściową...- spojrzałam w dół.
- No przestań, przecież się pogodzicie.
- Kazałam mu się do niej wynosić. - spojrzałam na niego a on delikatnie się uśmiechnął.
- Ty i Twój temperament. - dalej się uśmiechał.
- Mariusz, co ja mam zrobić?
- Pogadaj z nim, ale tak szczerze, że kochasz go, ale nie chcesz słuchać o jego matce.
- A jak to nie pomoże?
- To kopnij go w tyłek, znajdziesz sobie innego. - znów uniósł kąciki ust ku górze.
- Ty i Twoje rady, ach, Mariusz...- również się uśmiechnęłam.
- No a wyobrażasz sobie życie z taką teściową?
- No nie..
- No właśnie. - zbliżył się do mnie. - Będzie dobrze, nie martw się. - przytulił mnie, trochę pomogła mi ta rozmowa, bo Mariusz miał rację, nie mogłabym żyć w takim trójkącie, z Karolem i jego matką, o nie. Zdecydowałam się więc na szczerą rozmowę z Karolem, ale nie wiedziałam przecież gdzie on jest.
- A co z Tobą i Pauliną? - zapytałam a on momentalnie spuścił głowę.
- Zabrała Arka i wyjechała. - poinformował mnie.
- Jak to? Gdzie?
- Do swoich rodziców, powiedziała, że tam zostanie. Rzuciła pracę i...
- Kurcze, Mariusz, tak mi przykro - przytuliłam go. - Gdybyśmy nie...
- Proszę Cię, przestań. Mieliśmy romans i koniec, nie ma co gdybać. - zakończył rozmowę, tę na temat Pauliny przynajmniej. Posiedziałam u niego przez jakąś kolejną godzinę, bardzo fajnie się gadało, a miałam wrażenie, że on tego potrzebował tak samo jak ja, bo Pauliny nie było ponoć już od tego dnia, kiedy pojawiła się u mnie, miałam tylko nadzieję, że to nie skończy się jakoś tragicznie, że ona nic sobie nie zrobi. Dziwiłam się, że nic nie powiedziała nikomu, byłam przygotowana na jakiś ogólny lincz, a ona nic, wyjechała. Kompletnie mnie zaskoczyła. Postanowiłam wrócić do domu i pogadać z Karolem, w mieszkaniu byłam po kilkunastu minutach, zastałam tam Karola siedzącego na kanapie z komputerem.
- Cześć. - powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Cześć. - odpowiedział, nawet na mnie nie spojrzał.
- Karol, musimy porozmawiać...- mówiłam spoglądając na niego.
- Kocham Cię. - powiedział odłożywszy komputer na stolik. - Nie chcę więcej się kłócić. - chwycił moje dłonie w swoje.
- Ja Ciebie też, ale widzisz co się dzieje...
- Moja...
- Nie, Karol. Nie będziesz mówił o swojej matce, nie chcę o niej słuchać. Bardzo Cie zmieniła, nie podoba mi się to, najgorsze jest to, że Ty tego nie dostrzegasz...
- To jest nonsens, Natalia! - krzyknął.
- O tym mówiłam...
- Co mam zrobić? Zerwać z nią kontakt? Nie odbierać telefonów od niej? Od własnej matki? - krzyczał.
- Po pierwsze, nie krzycz na mnie! - powiedziałam. - Po drugie, możesz się z nią kontaktować, ale powtarzam, kontaktować, a nie przebywać u niej całymi dniami, a ona nie musi do Ciebie wydzwaniać co godzinę sprawdzając czy przypadkiem się nie kochamy! - wykrzyczałam i poszłam do sypialni ze łzami w oczach.
- Wiem, zaniedbywałem Cię, przepraszam. - przytulił mnie zaraz po tym jak pojawił się w sypialni. - Ale kocham Cię, wiesz o tym. - pocałował mnie w policzek i wtedy znowu rozdzwonił się telefon, tym razem mój, i o dziwo nie była to matka Karola z pretensjami, tylko prezes Piechocki. Kazał nam przyjść do klubu, ponoć mieli być wszyscy, musieliśmy omówić kilka kwestii. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy wszyscy w klubie, usiedliśmy z Karolem przy ogromnym stole, przy którym siedziała większość zaproszonych na spotkanie. Zaczęły się rozmowy o bankietach i imprezach kończących sezon, każdy dostał jakiś przydział gdzie i po co ma iść. Czy to do telewizji, czy na spotkanie z fanami, różne tego typu akcje były organizowane. Na sam koniec spotkania, które trwało de facto kilkadziesiąt minut, prezes wyszedł z sali, jednak wszystkim kazał pozostać na miejscach. Wrócił po kilku chwilach a za nim weszła rudowłosa kobieta.
- To Pani Beata Lis, nasz nowy spec od marketingu. - poinformował nas prezes. - Pani Beata będzie z nami do końca sezonu, a może i w następnym, lecz to ustalimy później i zastąpi Paulinę Wlazły, która zrezygnowała z pracy w naszym klubie. - dodał. Spojrzałam na Mariusza, siedział i patrzył w okno, kiedy obrócił się w końcu w moją stronę, to delikatnie się uśmiechnął, jednak był to najsmutniejszy uśmiech jakim kiedykolwiek mnie obdarował. Tęsknił za nią? Być może, ale na pewno było mu przykro.
- To wszystko, dziękuję. - powiedział prezes na koniec i wyszedł. Wstałam i wyszłam z pomieszczenia biegnąc za Mariuszem.
- Mariusz! - wołałam go, w pewnym momencie się zatrzymał. - Dlaczego zrezygnowała? - zapytałam.
- No mówiłem Ci, że się wyprowadziła. - powiedział.
- Ale, myślałam, że na chwilę a nie na kilka miesięcy.
- Nie myślę o tym, Ty też tego nie rób. - powiedział. - Lecę. - dodał i złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
- Hej hej, poczekaj. - złapałam jego dłoń kiedy chciał odejść.
- Spokojnie, nie pójdę się upić, nie martw się o mnie. - uśmiechnął się.
- No łatwo Ci mówić, po przeżyciach z Michałem...
- Ale ja nie jestem Michał, idę do domu, wszystko sobie poukładać w głowie.
- Ale jakby coś...
- To zdzwonię, spokojnie. - znów obdarował mnie uśmiechem. - Trzymaj się. - dodał i poszedł. Wróciłam zatem do sali, w której do chłopaki witali naszą nową koleżankę.
- Beata. - powiedziała i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Natalia. - odpowiedziałam ciągle gdzieś tam myśląc o Mariuszu i o tym czy aby na pewno nie pójdzie się upić, a jeśli nawet poszedłby to i tak pewnie nie chciałby mnie martwić, taki był.
- A Mariusz się mnie przestraszył, że tak szybko wyszedł? - uśmiechnęła się. Mariusz? A czy ona go zna? Może i przesadzałam, wyglądała na miłą, choć tak na prawdę była mi zupełnie obojętna.
- Nie, musiał coś załatwić. - poinformowałam ją.
- Ach, to dobrze. - znowu się uśmiechnęła. - Słyszałam, że jesteś świetna, chociaż bardzo młoda...- chciała mi się podlizać? Takie odniosłam wrażenie, no ale mi? Niby po co? Przecież ja byłam fotografem tylko.
- No jest, jest, nasz skarb! - wyrwał się do odpowiedzi Pliński, obdarowałam go uśmiechem co chyba mu się spodobało. Po całej tej ceremonii wróciliśmy z Karolem do domu.
- Hej hej, gdzie Ty się wybierasz? - zapytał obejmując mnie w talii.
- Jestem zmęczona Karol. - wtuliłam się w niego.
- Ja znam mnóstwo sposobów, żebyś się zrelaksowała. - powiedział półgłosem składając delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Tak? To bardzo proszę, zademonstruj, chętnie skorzystam. - uśmiechnęłam się do niego, po chwili już byłam na jego rękach i mierzwiłam jego włosy, podczas gdy on pieścił swoimi ustami moją szyję i dekolt. W szybkim tempie ściągnęłam z siebie sweter i rozpięłam jego bluzę. Moje plecy dotykały ściany, a on próbował pozbyć się mojego stanika.
- To nie takie trudne kochanie. - wyszeptałam i delikatnie pomogłam mu zrobić to z czym biedak się męczył od kilkunastu sekund, w zamian za pomoc wpił się w moje usta, zaplotłam swoje dłonie na szyi mojego mężczyzny i oddałam się w pełni pocałunkom. Pozbyliśmy się ubrań, dosłownie wszystkich i moje plecy znów dotykały zimnej ściany, w całym przedpokoju było ciemno, ale żadne światło czy ciepło nie było mi potrzebne, bo miałam wtedy Karola.
- Jesteś pewna? - wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Tak. - odpowiedziałam równie cicho jak on, po chwili poczułam go w sobie. Przygryzłam wargę i przytuliłam się do niego, a on zaczął wykonywać delikatne ruchy, którymi powodował moje delikatne pojękiwania. Dźwięk paznokci ocierających się o ścianę nie jest raczej dźwiękiem przyjemnym, jednak w połączeniu z przyspieszonym oddechem Karola i moimi odgłosami, był znośny. Moje dłonie szukały ukojenia na ścianie, we włosach Karola, na jego ciele, nawet na moim ciele. Po chwili mój siatkarz zaczął przyspieszać, i wtedy na prawdę nie wiedziałam co zrobić, wiłam się w jego objęciach jak wąż, nie sądziłam, że Kłos jest w stanie zafundować mi taką przyjemność, a jednak. W całym mieszkaniu słychać było tylko moje jęki, a on dodatkowo obcałowywał wszystkie strefy mojego ciała, które były w jego zasięgu. Pieścił moje piersi, moją szyję, całą mnie. Kiedy poczułam, że dobiegamy do szczytu tej przyjemności przyciągnęłam go do siebie i mocno objęłam go swoimi rękoma, wtedy byliśmy chyba najbliżej jak tylko można być ze sobą.
- Kocham Cię. - wyszeptał, z trudnościami ale zrobił to, miałam wrażenie, że chciałby to wykrzyczeć, lecz ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, nie potrafiłam, to co ze mną robił było niesamowite, na prawdę czułam się wtedy szczęśliwa. Może i na mnie przyszedł ten czas? Tak wtedy myślałam.
_____________________________________________
VIVE, VIVE, VIVE! :)
Witam, chyba pierwszy raz od kilku tygodni dodaję rozdział tydzień po dodaniu poprzedniego, robię postępy! :)
Piszcie co sądzicie o zachowaniu Karola i o postępowaniu Natalii.
Vive Targi Kielce trzecią drużyną Europy, ach, jak cudownie grali i jakie emocje były, chyba taki przedsmak przed LŚ! Szkoda, że JJ przegrał wczoraj ale jego gra pozostawia czasami wiele do życzenia, niemniej jednak i tak zaszedł daleko patrząc na to z kim grał jeszcze rok temu a z kim gra teraz.
Ja już szaleję, bo za 5 dni pierwszy mecz Ligi Światowej, a za 7 dni, czyli za tydzień mecz w Łodzi! Już nie mogę się doczekać tej atmosfery!
A i ma być film o naszych siatkarzach, kręcili w Spale i będą kręcić też ponoć właśnie 7 czerwca na Torwarze i 9 czerwca w Atlas Arenie, premiera planowana na 2014 rok. Czy może być jeszcze lepiej?:)
Zapraszam na ósmy rozdział tutaj.
Pozdrawiam, Mercy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)