niedziela, 21 kwietnia 2013

Dwadzieścia


Budząc się zrozumiałam, że jednak powinnam zaufać Karolowi, zerwał z Olą...dla mnie, obiecał, że już nigdy mnie nie zawiedzie, no a najważniejsze było to, iż on nie był mi obojętny. Tak na prawdę dopiero kiedy wszystkie sprawy uporządkowałam z Mariuszem, z Michałem i innymi mogę to stwierdzić, że bardzo podoba mi się to jak mój współlokator się o mnie troszczy, że uwielbiam gdy to robi. Postanowiłam się tym szybko z nim podzielić. Spojrzałam na zegarek - 7:32. W sam raz, gdyż trening był na 9. Wstałam więc z łóżka, narzuciłam na siebie bluzę Karola leżącą na fotelu i wyszłam z pokoju, udając się do kuchni skąd słyszałam oznaki życia. 
- O, dzień dobry. - powiedział smażąc naleśniki. 
- Cześć. - powiedziałam i usiadłam na krześle. 
- Chciałem Cie obudzić dopiero jak śniadanie byłoby gotowe, a Ty mi już wstałaś no. 
- Karol...- chciałam mu powiedzieć o swoich uczuciach. - Ja myślę, że możemy spróbować.
- Ale co? - zapytał trzymając jakiś bliżej nieokreślony sztuciec w ręce. 
- No, być razem. - powiedziałam, jego zdziwienie było niesamowite. Zjawił się przy mnie w jednej sekundzie. 
- Na prawdę? - dopytywał, jakby nie potrafił uwierzyć w to co usłyszał, ale wcale mu się nie dziwiłam, bo jeszcze niedawno sama bym się tego nie spodziewała. 
- No. - powiedziałam uśmiechając się. Wpił się w moje usta, bardzo delikatnie postępował w swoich działaniach dotyczących pocałunków. - Naleśniki Ci się spalą...- powiedziałam odrywając się od niego. 
- Boże! - krzyknął i szybko odwrócił smażącego się naleśnika. Wstałam z krzesła i podeszłam do niego, wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoim ramieniem. 
- Ale obiecaj, że będziesz ze mną szczerzy...
- Obiecuję. - powiedział spoglądając w moje oczy. 
- Zawsze...? 
- Zawsze. - utwierdził mnie tym w przekonaniu i nasze usta znów się spotkały. 
- Jak ja się cieszę! - powiedział głośniej niż zwykle. Zjedliśmy śniadanie i Karol zaczął się ubierać, usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam otworzyć. 
- Czeeeeść! - rzucił się na mnie Oli. 
- Oliwier co Ty wyprawiasz?! - skarcił zachowanie syna, Michał. 
- Cześć słonko. - powiedziałam i przytuliłam młodego. 
- Cześć. - powiedziałam tym razem do Michała i pierwszy raz zawahałam się czy powinnam go pocałować, czy ten całus w policzek nie będzie czymś złym? Wahałam się, więc tego nie zrobiłam, co chyba spotkało się z niezadowoleniem Michała, ale nic nie mówił. 
- Źle wyglądasz Michał. - oceniłam kiedy Oliwier pobiegł do salonu. 
- I źle się czuję. - powiedział przecierając oczy. 
- To wiesz co, przywieź tu rzeczy Oliwiera i zostanie u na noc, a Ty się wyśpisz przynajmniej. - powiedziałam. 
- Jesteś pewna? - zapytał. 
- Tak. - powiedziałam. 
- Dzięki, na prawdę nie daję rady. - powiedział. 
- O cześć! - pojawił się gotowy Karol, więc urwaliśmy naszą rozmowę o złym samopoczuciu Michała. - Chodźmy już. - powiedział dopinając kurtkę. 
- O której będziecie? - zapytałam. 
- O 14 kończymy. - poinformował mnie Karol. 
- Widzę Was tu obu...- rozkazałam. Przytaknęli i Michał złapał za klamkę w celu otworzenia drzwi. 
- Synu, zachowuj się. - krzyknął jeszcze do Oliwiera, który to szybko znalazł się przy mnie. 
- Okej. - powiedział. 
- Miłego treningu. - powiedziałam i złapałam za kurtkę Karola. Przybliżyłam się do niego i delikatnie dotknęłam jego ust swoimi ustami. 
- Kocham Cię. - szepnął i z uśmiechem na twarzy wyszedł z mieszkania, zauważyłam tylko zdziwienie na twarzy Michała. Faktycznie, nie przemyślałam tego, jednak i tak by się dowiedział, prędzej czy później. 
- Teraz jesteś dziewczyną Karola? - zapytał Oli kiedy zamykałam drzwi. 
- Tak. - odpowiedziałam dumnie i chwyciłam jego rączkę. Po śniadaniu, które to zrobiłam Oliwierowi, udaliśmy się do sklepu. Jako iż, wiedziałam, że Michał lubi kuchnie włoską, postanowiłam zrobić danie właśnie stamtąd pochodzące, z resztą Karol też je lubił. Wybór padł oczywiście na spaghetti, które to niegdyś przygotowywaliśmy razem z moim chłopakiem. Tak, teraz mogłam już tak mówić. Oliwier pomagał mi we wszystkich moich czynnościach, nawet zarządził iż to on będzie niósł najcięższą torbę, oczywiście jak powiedział tak zrobił. Widziałam w tym ewidentną ingerencję Michała, nie wiem tylko po co mówił Oliemu, że ma mi pomagać, ja już doskonale się czułam. Na deser zarządziliśmy upieczenie muffinek z czekoladą. Oczywiście Oli nie był by sobą gdyby nie pokradł już dwóch zaraz po upieczeniu. Jednak kazałam odczekać mu choć kilka minut. Wszystko było gotowe, wtem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Oliwier szybko pobiegł, jednak nie otwierał tylko grzecznie poczekał na mnie. Za drzwiami oczywiście strudzeni wędrowcy, zmęczeni jak nie wiem, nasi siatkarze. Wpuściłam ich a my z Olim poszliśmy nakładać spaghetti. 
- Cześć. - powiedział Karol obejmując mnie od tyłu po czym pocałował mnie w policzek. 
- Siadajcie. - powiedziałam i już po chwili całą czwórką siedzieliśmy przy stole. Karol świetnie dogadywał się z młodym, co mnie zaskoczyło, już umawiali się w co zagrają po obiedzie. Martwił mnie Michał, nawet bardzo. Nie wiedziałam czy przejmuje się mną i Karolem, Dagmarą czy jeszcze czymś innym, ale to nie mogło tak dłużej trwać, bo byłby z niego wrak człowieka. 
- Michał, wszystko okej? - zapytałam. Pokiwał tylko twierdząco głową, nawet na mnie nie spojrzał. No cóż mogłam odpowiedzieć? Nic, nawet nie wiedziałam co mu powiedzieć, a z resztą obok nas siedzieli Karol z Olim. 
- To my posprzątamy. - zarządził Karol i razem z Oliwierem zajęli się naczyniami, więc ja mogłam spokojnie przejść z Michałem do innego pomieszczenia, żeby z nim pogadać. 
- Misiek...
- Nie Nati, nic nie mów. - powiedział i mnie przytulił, tak mocno trzymał mnie w objęciach. Łzy zaczęły napływać do moich oczu, bo wtedy wiedziałam, że jest tak przygnębiony przeze mnie. 
- Kocham go. - wyszeptałam. 
- Rozumiem. - powiedział i otarł łzę spływającą po jego policzku. - Będę się zbierał. Na pewno chcesz żeby u Was został? - zapytał. 
- Tak, ale Michał, ja...przepraszam, na prawdę, ja nie wiedziałam...
- Ja też nie wiedziałem nic o Was. - powiedział. - Ale wszystko okej, nie przejmuj się mną. - powiedział. - Wieczorem przywiozę rzeczy Oliwiera. - dodał i zostawił mnie samą w tym pokoju. Już sama nie wiedziałam co myśleć, szybko otarłam łzy z policzków i wyszłam z sypialni. Zauważyłam wychodzącego Michała, przeszłam do salonu i usiadłam obok Karola, mocno się do niego przytuliłam. 
- Może pójdziemy na jakiś spacer? - zaproponowałam. 
- No dobra, ale później, bo teraz gramy. - powiedział młody. 
- Oj Oli, Oli...- poczochrałam jego włoski. Pocałowałam Karola w policzek i przeszłam do kuchni w celu zrobienia herbaty. Po kilku minutach trzy kubki stały na stole, również i muffinki były gotowe. Każdy dostał po dwie, i dzięki nim właśnie, moi mężczyźni oderwali się od grania. Zjedliśmy i wymusiłam na nich spacer. 
- A może pójdziemy do kina, co? - zaproponowałam. 
- Tak, tak, taaak! - skakał młody. 
- Świetny pomysł, kochanie. - skwitował całą sprawę Karol cmokając mnie w usta. Po kinie wróciliśmy do domu, Karol z Olim zabrali się za kolację a ja rozłożyłam się na kanapie, gdyż wstałam jak na mnie dość wcześnie. Po krótkiej chwili wpatrywania się w telewizor udało mi się zasnąć. 
Obudził mnie Oli, bawił się moim włosami, otworzyłam oczy a on z uśmiechem na twarzy przytulił się do mnie. Chwilę potem zjawił się przy nas Karol, który to pomógł mi wstać. Usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się pysznościami przygotowanymi przez moich dwóch mężczyzn. Po kolacji naczynia włożyliśmy do zmywarki i znów powędrowaliśmy przed telewizor. Oglądając jakże zabawną komedię, na której tylko chłopaki się śmiali, myślałam o Michale, o jego stanie psychicznym. Już nawet nie o tym, że kiedyś podobał mi się czy coś w ten deseń, martwił mnie jego stan, a przecież przyjaźniliśmy się. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, i oczywiście na myśl wpadł mi tylko Michał, przecież miał przywieść rzeczy Oliwiera. Wydostałam się więc z objęć moich ochroniarzy i pobiegłam w stronę drzwi. 
- Proszę. - powiedział Michał gdy tylko go zobaczyłam, w ręce trzymał mały plecak. 
- Wejdziesz? - zapytałam. 
- Nie, dzięki. - powiedział. 
- Michał! - prawie krzyknęłam. - Ja nie wiem jak mam Ci pomóc! - dodałam. 
- Już pomagasz, zajmujesz się Olim. - odpowiedział spokojnie. 
- No daj spokój, jedną noc będzie u nas spał. - powiedziałam. 
- No, dla Ciebie to jedna noc, a dla mnie to aż 12 godzin, podczas których będę mógł odpocząć. - powiedział. - Jest grzeczny? - zapytał szybko. 
- Tak, nawet bardzo. - odpowiedziałam.
- To dobrze, jakby coś się działo to dzwoń. - powiedział i ruszył w stronę schodów, on oczywiście musiał iść schodami, normalny człowiek jechałby windą, ale chyba nie chciał stać i czekać na nią, co wiązałoby się z przebywaniem w mojej obecności. 
- Pa. - krzyknęłam tylko i zamknęłam drzwi. Poszłam do chłopaków. Około 21 skończył się film. - Dobra, to teraz kąpiel. - zarządziłam. - Oli, Ty umiesz sam czy ja mam Ci pomóc? - zapytałam. Oliwier tylko się uśmiechnął. - No co Ty, Natalia. Ja jestem już duży. - powiedział z przekonaniem o swojej racji. Do łazienki weszliśmy razem, dałam mu ręczniki, i wyciągnęłam piżamę z jego plecaka. - Ale na pewno? - chciałam się upewnić, nigdy de facto nie opiekowałam się kilkulatkiem, a jeżeli już to raczej tak w ciągu dnia, więc kąpielą się nie przejmowałam. - Na pewno, na pewno. - powiedział zatem wyszłam z łazienki. - Ale jakby coś to wołaj, okej? - zawołałam już za drzwiami. - Okej! - powiedział więc wróciłam do salonu. 
- Może jednak powinnam z nim była tam zostać, co? - zapytałam siadając obok Karola. 
- Jak nie będzie umiał zakręcić wody, albo cokolwiek to zawoła, spokojnie. - powiedział i musnął moje usta swoimi. 
- Wiesz, martwię się o Michała. - powiedziałam kładąc głowę na ramieniu mojego mężczyzny. 
- Tak, ja też. Nie wiem co się dzieje, to wrak człowieka. - powiedział. 
- No właśnie. Chyba muszę porozmawiać z Dagmarą...
- No na to wygląda, ale czy do niej coś dotrze...
- Wątpię, ostatnio jak z nią rozmawiałam to niby wszystko sobie wyjaśniłyśmy, ale ona znowu to robi. Szkoda mi Oliego i Michała, bo nie zasłużyli sobie na coś takiego. 
- A wiesz co jest najgorsze? Że ona pewnie teraz jest z jakimś kochankiem a Michałowi wciska jakieś idiotyczne wytłumaczenia! - oburzył się. 
- Tak się o niego boję! - powiedziałam a po moim policzku spłynęła łza.
- Wszystko się ułoży. - powiedział i delikatnie otarł łzę z mojego policzka swoim kciukiem. Dotknęłam jego ust swoimi ustami, bardzo delikatnie i bardzo ostrożnie. 
- Dobrze, że Cie mam! - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Nataliaaa! - po kilku minutach usłyszałam głos Oliwiera, jak poparzona zerwałam się z kanapy, a zaraz za mną Karol. 
- Oli, coś się stało? - zapytałam przykładając ucho do drzwi. 
- Nie, już się wykąpałem. - powiedział Oli otwierając drzwi. 
- Wiesz jak mnie przestraszyłeś?! - powiedziałam kucając przed nim. 
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział całując mnie w policzek. Był przy tym tak słodki, że nie miałam sumienia się niego złościć. Karol wziął go na ręce i zaniósł do salonu, oboje usiedli na kanapie a ja w tym czasie poszłam po jakieś kremy czy balsamy, żeby wysmarować Oliwiera, bo Michał niestety zapomniał zapakować mu jego własnych. 
- Nie, ja nie lubię kremowania! - powiedział młody wtulając się jeszcze bardziej w Karola gdy tylko mnie zobaczył. 
- Oli, ale muszę Cię pokremować, żebyś miał ładną twarzyczkę. - powiedziałam siadając na kanapie. 
- Ale ja nie chcę! - powiedział siadając na kolanach Karola, objął go chyba najmocniej jak potrafił. 
- Kochanie, jak on nie chce to nie ma sensu...- wtrącił się Karol. 
- Dziękuję kochanie za wsparcie! - powiedziałam. - Oli, patrz, ja mam dużo fajnych kremów i będziesz mógł sobie wybrać który chcesz...
- Ale tata mnie nie kremował ostatnio! - powiedział. 
- No właśnie, a powinien. Dobra, to najpierw Karol a potem Ty, okej? - zapytałam. 
- O nie, nie, nie! Ja też nie lubię kremów! - powiedział środkowy i chciał wstać, lecz chwyciłam jego rękę. 
- Wy jesteście jacyś dziwni! Nie ma dyskusji, już! Najpierw Karol potem Oliwier! Koniec gadania! - zarządziłam. Karol wybrał sobie krem o zapachu truskawki, krzywił się przy tym jak dziecko jedzące cytrynę. 
- Ale nie do oczu...- powiedział cieniutkim głosem. Z Oliwierem zaczęliśmy się śmiać. Kiedy już Karol był gotowy i pachnący, zajęłam się Oliwierem. 
- A wiesz, Ty lepiej to robisz niż mama. - powiedział. Uśmiechnęłam się na jego słowa po czym wzięłam grzebyk i uczesałam jego mokre włoski. Był już czysty, piękny i pachnący. 
- To teraz ja idę pod prysznic, tylko grzecznie mi tutaj! - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami. Wyszłam po kilkunastu minutach, posiedziałabym dłużej, ale bałam się trochę o chłopaków. W piżamie usiadłam obok nich i przykryliśmy się kocem, oglądaliśmy film jednak tym razem to ja zapomniałam o mojej skórze i szybko zaczęłam wklepywać sobie różne kremy i balsamy. Z nogami pomógł mi Karol, a twarzą zajął się Oli. Wyszłam z tego cało, na szczęście. Około 23 położyliśmy się do łóżka, Oli zasnął od razu, Karol poszedł do łazienki, gdyż on jedyny się nie kąpał. 
- Zmyłem to świństwo z twarzy! - powiedział dotykając swojego policzka. 
- Kochanie, ja tu o Ciebie dbam, a Ty takie rzeczy robisz...
- Kochanie! Możesz zadbać o mnie w inny sposób. - powiedział i wpił się w moje usta. 
- Chciałbyś...- powiedziałam i odwróciłam się w stronę Oliego, był taki słodki jak spał. Nie, poprawka! On zawsze był słodki, nie wiem jak można zostawić takie cudowne dziecko i latać za kolejnymi kochankami, oj czekała mnie poważna rozmowa z Dagą. W końcu udało nam się zasnąć. Jednak niebiosa nie były dla mnie łaskawe, gdyż około 1 mój telefon się rozdzwonił. Wstałam więc jak najciszej potrafiłam i przeszłam do swojego pokoju, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Halo? - powiedziałam. 
- Natalia...
- No? 
- Mamy problem... - powiedział tylko, a moje ciało przeszyły ciarki, aż bałam się czego On mógł chcieć o tej porze i jakiż miał problem, On - Mariusz Wlazły. 


____________________________________________________
Witam w ten słoneczny i jakże cudowny dzień! :) Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział, dość długi, ale cóż, tak mi wyszło. Dajcie znać co sądzicie! 

Chyba nie muszę mówić, iż Resovia wygrała wczorajszy mecz z ZAKSĄ, tym samym broniąc tytuł Mistrza Polski? Nie, nie muszę, chyba wszyscy o tym wiedzą :)

Wczoraj po tej całej ceremonii trochę mi się smutno zrobiło, bo to przecież był ostatni mecz w tym sezonie, i zdałam sobie sprawę, że kolejny mecz i to ten reprezentacyjny, będzie dopiero za miesiąc. Kurcze, będzie ciężko wytrzymać bez tych chłopaków :) 

Powodzenia wszystkim gimnazjalistom piszącym testy w tym tygodniu! :) 

Zapraszam również tutaj na czwarty rozdział. 

Pozdrawiam, Mercy. 


sobota, 13 kwietnia 2013

Dziewiętnaście


Obudził nas budzik Karola, który dzwonił sobie i dzwonił jak oszalały. Dobrze, bo dzięki niemu nie zaspaliśmy. Przed dziewiątą pojawiliśmy się w hali, poszliśmy do szatni, w której to już byli praktycznie wszyscy. 
- O cześć! Jak tam walentynki, cooo? - dopytywał się Plina. Zmierzyłam go wzrokiem i nic nie powiedziałam jednak od Karola dostał takie spojrzenie, którym Karol mógłby zabijać. Wyszłam z szatni i szybko kierowałam się na salę. Ktoś złapał mnie za rękę, odwróciłam się i zobaczyłam Mariusza. 
- Dobrze, że Cie widzę. - powiedziałam a on upewniwszy się, że nikogo nie ma przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. - Mariusz! - oderwałam się od niego. - To już nigdy nie może się zdarzyć!
- Ale co?
- To, że znowu ze sobą spaliśmy! - powiedziałam półgłosem. 
- Co? Ale przecież..
- Nie! - przerwałam mu. - Ja...jestem z kimś i kocham tego kogoś, proszę Cię, nie rób tego więcej! - dodałam. Co miałam mu powiedzieć? Że znowu chcę z to zakończyć, on znowu powiedziałby okej, okej, a potem znowu przyszedł i powiedział, że już nie wytrzyma, a potem znowu wylądowalibyśmy w łóżku. Nie, nie, nie! Koniec! 
- Z kim jesteś? Z Kłosem? - dopytywał z bardzo poważną miną. 
- Nie, nie z Karolem. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę boiska. 
- To z kim? - pytał. A ja nie miałam pojęcia co mu powiedzieć więc nie powiedziałam nic. - Natalia! - powiedział. 
- Proszę Cie. Jesteśmy teraz tylko i wyłącznie w relacjach koleżeńskich, bo razem pracujemy. Nie muszę Ci mówić o swoich prywatnych sprawach. - powiedziałam i zostawiłam go w osłupieniu. Łzy zaczęły napływać do moich oczu, szybko pobiegłam do łazienki, wyszłam po kilku chwilach i udałam się na boisko. Tam chłopaki dopiero się przygotowywali do treningu. Usiadłam sobie na krześle i zaczęłam robić zdjęcia. Nie chciałam nikomu przeszkadzać, więc siedziałam i nikomu nie przeszkadzałam. 
- Natalka. - usłyszałam. Obróciłam głowę i ujrzałam siedzącego obok mnie Winiarskiego. 
- Co? - zapytałam. 
- Co się stało? - zapytał biorąc do ręki butelkę. 
- Nic Michał, nic. - powiedziałam i westchnęłam. 
- Widzę właśnie. Pamiętasz, że dzisiaj idziemy razem po Oliwiera? - zapytał.
- Tak, tak...pamiętam. - odpowiedziałam. 
- No to dobrze, po drodze wszystko mi opowiesz. - powiedział. 
- Nie mam Ci czego opowiadać, nic się nie stało. - powiedziałam.
- Mhmm...mnie nie oszukasz. - powiedział zakręcając butelkę. Uśmiechnął się delikatnie, pocałował mnie w czoło i wrócił do kolegów. Trening trwał i trwał, a ja chodziłam i unikałam wzroku Mariusza. Byłam z siebie bardzo dumna. W końcu po treningu udaliśmy się do szatni, wzięłam swoje rzeczy i czekałam na Michała, z którym to się umówiłam. Jednak on musiał się przebrać, wykąpać i zrobić inne rzeczy więc ja miałam chwilę czasu. Usiadłam na ławce w hali i wyciągnęłam z kieszeni telefon, jako iż byłam z siebie baaardzo dumna, a właściwie z poczynań dotyczących Mariusza, musiałam się tym komuś pochwalić. 


Wiadomo, że musiałam się pochwalić Andrzejowi, to de facto jemu obiecałam zakończenie związku z Mariuszem. 
- Halo? - usłyszałam. 
- Cześć, tu Natalia. - powiedziałam. 
- O cześć. - powiedział Andrzej. 
- Rozmawiałam z Mariuszem. - poinformowałam go. 
- I? 
- I powiedziałam mu, że to koniec, bo ja kogoś mam i kocham tego kogoś. - powiedziałam. 
- Więc..Ty i Karol...
- Nie, na razie przynajmniej...poprosiłam, żeby dał mi trochę czasu...
- Aha, no to dobrze! - powiedział radośnie. 
- Tak. Zdecydowanie. Teraz jest już wszystko okej. - powiedziałam. 
- Jestem z Ciebie dumny! - powiedział czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. 
- Dziękuję, dziękuję. - powiedziałam. 
- Idziemy? - wyrwał mnie z rozmowy głos Michała.
- Tak, tak. - powiedziałam do niego. - To ja kończę, trzymaj się i dzięki. - zakończyłam rozmowę. 
- Papa. - usłyszałam i wcisnęłam czerwoną słuchawkę, wstałam i wyszliśmy razem z Michałem z hali. Wsiedliśmy do samochodu. 
- To mów, co jest. - powiedział zapalając samochód. 
- Ja nie mam do Ciebie siły...- powiedziałam spoglądając na niego. - Nic nie ma, wszystko jest okej. - dodałam stanowczo. 
- Mhm, dlatego tak się denerwujesz? - zapytał spoglądając na mnie. 
- Nie denerwuje się! 
- Może Ty w ciąży jesteś? Kobiety w ciąży są tak poddenerwowane...
- Specjalista się znalazł. - powiedziałam. 
- No wiesz...od samej ciąży może nie, ale od czynności ją poprzedzających...- powiedział uśmiechając się. 
- Oj Misiek, Misiek...- powiedziałam uśmiechając się. 
- Jak będziesz grzeczna, to kiedyś może pokażę Ci jak dobry jestem w tej profesji...
- Nie mogę się doczekać. - powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.  Dojechaliśmy pod przedszkole, wyszliśmy z samochodu i po chwili byliśmy w środku. 
- Natalia! - usłyszeliśmy. To jakże radosny okrzyk Oliwiera, który podbiegł do mnie i wtulił się w moje nogi. Wzięłam go na ręce, co było dość trudne, bo on był przecież już duży, ale dałam radę. Po kilku minutach wyszliśmy z przedszkola. 
- Idziemy na obiad? - zaproponował Michał.
- W sumie, możemy iść. - powiedziałam i trzymając Oliwiera za rączkę doszliśmy do samochodu. Michał usadowił syna i już po chwili kierowaliśmy się do naszej ulubionej restauracji. Po kilkunastu minutach czekaliśmy już na swoje zamówienie. Oliwier radośnie opowiadał o swoich przygodach w przedszkolu, a my z Michałem dokładnie go słuchaliśmy. Michał wyszedł, gdyż musiał odebrać telefon, zostałam więc sama z Olim. 
- Super, że po mnie przyszliście! - powiedział. 
- Też się cieszę. - powiedziałam. - Co robicie z tatą w weekend? - zapytałam. 
- Nie wiem. Tata powiedział, że w weekend będę z mamą. - poinformował mnie młody. 
- No to chyba dobrze, tak długo jej nie było, nie? 
- No tak, ale mama nas już chyba nie kocha. - powiedział. 
- Co Ty mówisz, słonko, mama Cie bardzo kocha! - powiedziałam. Szybko znalazł się tuż obok mnie, usiadł na krześle i wtulił się we mnie. 
- Cały czas jej nie ma, a wcześniej w ogóle się mną nie zajmowała...- mówił. 
- Kochanie, bo mamusia pracuje, ale bardzo Cie kocha. - starałam się go przekonać, jednak on miał rację, Dagmary często nie było, jednak nie mogłam powiedzieć, że nie kochała syna, bo kochała. 
- Tata też pracuje, Ty też pracujesz, a przyszliście po mnie do przedszkola, i wczoraj byliśmy u Ciebie na cieście czekoladowym...- powiedział, uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru, a bransoletkę, którą od nich dostałam cały czas miałam na ręce. 
- Bo mama ma trochę inną pracę niż my, wiesz?
- Wiem, mama jest prawnikiem. 
- No właśnie, więc ona musi czytać dużo akt, przygotowywać się do spraw, to nie jest zwykłe robienie zdjęć. - powiedziałam i poczochrałam jego włoski. 
- Ale musi to robić w Łodzi? - zapytał. Na szczęście wrócił Michał, więc nie musiałam odpowiadać na pytanie młodego, bo tak na prawdę to nie wiedziałam co mu powiedzieć. 
- Co jest? - zapytałam widząc nieciekawą minę Michała. 
- Dagmara dzwoniła. - oznajmił. - Zostaje do niedzieli w Łodzi. - dodał, a ja spojrzałam na Oliego, i na jego przepełnione smutkiem oczy. 
- Zrobimy tak, jutro Oliwier spędza dzień ze mną, bo ja i tak nie jestem Wam potrzebna na treningu, dzisiaj zrobiłam sporo zdjęć. - powiedziałam. 
- Na prawdę?! - zapytał młody siadając mi na kolanach. 
- Na prawdę. - odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
- Jesteś najukochańsza! - powiedział i przytulił się do mnie. Widziałam uśmiech na twarzy Michała, jednak nie był on do końca szczery, bo my w niedzielę jechaliśmy do Rzeszowa, więc Michał znów musiał poprosić swoich rodziców, aby zaopiekowali się młodym. Wszystko przez Dagmarę, postanowiłam, że z nią porozmawiam. Młody zeskoczył z moich kolan i pobiegł do łazienki.
- Dziękuję. - powiedział i obdarował mnie uśmiechem. 
- Nie ma sprawy. - powiedziałam. - Co Ci jeszcze powiedziała? - zapytałam. 
- Że musi zostać, tylko tyle. Chyba płakała, tak mi się wydawało. Nie wiem co mam robić, już mam tego dość. - powiedział i schował twarz w dłoniach. 
- Misiek, daj spokój. Jak wróci to z nią pogadasz, może na prawdę musiała zostać. - próbowałam go jakoś przekonać do tego, że Daga nie wyprawia nie wiadomo czego w tej Łodzi, ale chyba mi nie uwierzył. 
- Nie wierzę w żadne jej słowo. - powiedział. Zbliżyłam swoją dłoń do jego ręki i delikatnie jej dotknęłam, uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy. - Cieszę się, że jesteś, nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział i tym razem to ja się uśmiechnęłam. Wtem kelner przyniósł nasze zamówienie, po chwili wrócił Oli. Około 18 opuściliśmy lokal. 
- To przed treningiem meldujecie się u mnie, tak? - zapytałam. 
- Tak! - odpowiedział radośnie młody. Około 18:15 byliśmy już pod moim domem, Michał otworzył mi drzwi abym mogła wysiąść. Zastanawiałam się jak można zdradzać takiego faceta jakim jest Michał, nie mieściło mi się to w głowie. 
- Pa Oli. - powiedziałam. 
- Paaa! - odpowiedział. 
- To dobranoc Michale. - powiedziałam. 
- Dobranoc Natalko. - powiedział. - I dziękuję. - dodał i zbliżył się do mnie. Złożył delikatny pocałunek na moim policzku, uśmiechnęłam się i odeszłam. Po chwili byłam już w windzie, weszłam do mieszkania. Rozebrałam płaszcz i buty i wraz z torebką przeszłam dalej. 
- Cześć Karol. - powiedziałam i podeszłam do środkowego, cmoknęłam go w policzek. 
- Zjesz kolację? Sam robiłem. - pochwalił się. 
- Nie dzięki, jadłam z Winiarskimi. - powiedziałam i usiadłam na kanapie. Kłos żwawo kibicował, nawet nie wiedziałam cóż to za mecz, ale wiedziałam kiedy się cieszyć a kiedy nie, gdyż mój współlokator był doskonale zorientowany. Stwierdziłam jednak, iż pójdę się wykąpać. Po kilkudziesięciu minutach wróciłam do salonu, usiadłam na kanapie w piżamie i ciepłych kapciach i bluzie Karola, gdyż ona była ciepła a mnie było zimno. Spotkałam się oczywiście z niezadowoleniem właściciela. 
- No co?! Zimno mi jest! - powiedziałam zanim on zaczął wygłaszać kazanie. 
- Dobra, dobra. Niech stracę. - powiedział i kontynuowaliśmy oglądanie meczu. Usadowiłam się wygodnie i po chwili już spałam. Obudziłam się po kilkunastu minutach. Przesunęłam się czym zyskałam na sobie wzrok Karola, nic mi się nie chciało, nawet wstać. Nie, przepraszam, chciało mi się spać. 
- Karol...- powiedziałam zaspanym głosem. 
- No?
- Zaniesiesz mnie do mojego pokoju? - zapytałam.
- Zaniosę, zaniosę. - powiedział i wstał z fotela, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Oplotłam jego szyję rękoma, przeniósł mnie do pokoju i delikatnie położył na łóżku. 
- Dziękuję. - wyszeptałam. 
- Do usług. - odpowiedział i okrył mnie kołdrą. 
- Nie idę jutro z Wami na trening. - poinformowałam go. 
- Dlaczego? - zapytał poprawiając kołdrę. - Źle się czujesz? - szybko znalazł się obok mnie. 
- Nie, jutro zajmuję się Olim, bo Dagmara nawaliła...
- Okej, to obudzić Cie? - zapytał.
- Mhmm...- to jedyne na co było mnie stać. 
- To dobranoc. - wyszeptał. Przyciągnęłam go do siebie, resztką sił jakie mi zostały, uniosłam głowę i musnęłam jego miękkie usta swoimi ustami. 
- Dobranoc. - powiedziałam kładąc się na poduszce. Na jego twarzy widziałam ogromny uśmiech, poprawił jeszcze kołdrę i wyszedł z pokoju. Co we mnie wstąpiło? Nie wiem, nawet nie mam pojęcia.



________________________________________________
Witam! Kolejny rozdział oddaję w Wasze ręce, dajcie znać, czy Wam się podoba czy też nie :) 

Ogólnie to cieszę się, że wreszcie wiosna przyszła i zimową kurtkę można zastąpić cienkim wiosennym płaszczykiem :) 

W czwartek dotarł do mnie bilet na Ligę Światową do Spodka i teraz dumnie czeka na swój czas razem z biletem do Łodzi. Ja osobiście nie mogę się doczekać tej atmosfery, ach, będzie cudownie!:)

Dodałam rozdział około 13, ale coś się popsuło i musiałam skasować i dodać na nowo, niestety. Blogspot mnie chyba nie lubi, bo z komentarzami, które piszę pod twórczością innych bloggerek jest podobnie. No cóż, bywa i tak. 

Szczerze wolałabym, żeby rywalizacja o MP nie rozstrzygała się jutro, bo chciałabym jeszcze sobie pooglądać trochę siatkówki, a jeśli jutro się skończy to kolejne mecze, to te reprezentacyjne, i to dopiero pod koniec maja. Znów będę żyć na powtórkach z ipli. 

Dla mnie obojętne kto wygra, jak to powiedział Ryszard Bosek, jestem zwykłym obserwatorem :) 

Pozdrawiam, Mercy. 

sobota, 6 kwietnia 2013

Osiemnaście


Obudziłam się i szybko wstałam z łóżka, żeby sprawdzić czy chłopaki w ogóle żyją. Ku mojemu zdziwieniu żyli. Karol leżał na kanapie z dwiema butelkami wody a Andrzej siedział na fotelu, obaj patrzyli w telewizor jednak myślami byli gdzieś indziej. 
- Cześć. - powiedziałam radośnie i nieco...głośniej. 
- Daj żyć...- powiedział zachrypniętym głosem Karol. 
- Dobra, dobra. To ja zrobię śniadanie. - stwierdziłam i zabrałam się do roboty. Miałam ochotę na tosty z salsą pomidorową i bazylią, dlatego już po chwili wyciągałam kolejne kromki pieczywa. Kiedy wszystko smażyło mi się na patelni z szafki wyjęłam dwie szklanki do których wycisnęłam sok z cytryn i dodałam parę innych składników, na koniec zalałam wszystko wodą mineralną. Wzięłam szklanki do ręki i podeszłam do moich dwóch nieżywych mężczyzn. 
- Proszę. - powiedziałam i położyłam na stoliku. 
- Co to? - zapytał Karol spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem. 
- Wypij, pomoże Ci. - powiedziałam. Więc wziął szklankę i wszystko wypił za jednym razem. 
- Kurwa! - krzyknął i od razu wstał. - Co to jest?! 
- Mój tajny przepis. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Andrzej również wypił przyrządzoną przeze mnie miksturę, fakt, trochę się krzywił ale wypił. Kazałam się im ogarnąć, więc obaj poszli wziąć prysznic, oddzielnie oczywiście. Dokończyłam robienie śniadania i podałam do stołu, dołączył do mnie Karol. 
- I jak? - zapytałam. 
- O wiele lepiej. - powiedział, towarzyszyło mu westchnięcie. Usiadł przy stole i zajął się wcinaniem śniadania, po chwili dołączył do nas Andrzej. Chciałam nawet zrobić im zdjęcia, bo wyglądali jakby ktoś kazał im pracować w kamieniołomach, jednak kategorycznie mi tego zabronili. Wspólnie zjedliśmy śniadanie. 
- To może my pozmywamy? - zaproponował Andrzej. 
- Chłopaki..Wy się musicie doprowadzić do stanu używalności, szczególnie Ty Karolu! - powiedziałam. - Ja sobie poradzę a Wy idźcie spać, leżeć, nie wiem, cokolwiek. - dodałam i poszłam do kuchni. Zmywanie zajęło mi jakieś 20 minut. Karol poszedł do siebie, a Andrzej zmył mi się z oczu, więc stwierdziłam, że poszedł do łazienki. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Wtem ktoś zapukał do moich drzwi. 
- Proszę. - powiedziałam i odwróciłam się. Ujrzałam Andrzeja. - Wchodź. - dodałam z uśmiechem. - Cóż Cie sprowadza? - zapytałam wstając z krzesła. 
- Musimy o czymś pogadać. - powiedział. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, miał dziwną minę, jakby się czegoś bał. 
- No to słucham. - powiedziałam i usiadłam na łóżku a jemu nakazałam zrobienie tego samego. Westchnął głęboko. 
- Widziałem jak wczoraj...- zaczął, przychodziło mu to z wielkim trudem. - Całowałaś się z Mariuszem Wlazłym. - powiedział w końcu. Moje serce znów zaczęło szybko bić, nerwowo wstałam, a moje ciało oblał zimny pot. - On chyba ma żonę..no nie?! - mówił, bardzo spokojnie. Do moich oczu zaczęły napływać łzy, oparłam się rękoma o biurko. - Przepraszam...ja....nie powinienem był, ale...wydajesz się być super dziewczyną a pakujesz się takie bagno...
- Wiem. powinnam była to skończyć już na samym początku. - mówiłam a po moich policzkach spływały łzy.
- Czyli kiedy? - zapytał podchodząc do mnie. 
- Od samego początku jak tu przyjechałam. Najpierw dałam się mu pocałować, a potem...- przerwałam by złapać oddech. - Spałam z nim, kilka razy. - powiedziałam. Objął mnie swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Usiedliśmy na łóżku i zaczęłam mu opowiadać o wszystkim, o tym pocałunku, o tym jak ze sobą sypialiśmy, jak chciałam to zakończyć, jakie miałam wyrzuty sumienia wobec Pauliny, opowiedziałam mu też o Michale, czy nawet o Zbyszku, komuś musiałam się wygadać. 
- Wczoraj jak wyszliście usłyszałam dzwonek do drzwi, byłam przekonana, że czegoś zapomnieliście, więc poszłam otworzyć. Wszedł i powiedział, że on już nie wytrzyma, że próbował ale mu nie wyszło. No i potem zaczęliśmy się całować i znów wylądowaliśmy w łóżku...
- I to dlatego byłaś taka szczęśliwa? - zapytał. 
- Tak...- powiedziałam, mój płacz znów się nasilił. - Wiesz jak ja się czuję?! Jak ostatnia dziwka! - powiedziałam wtulając się w niego. 
- Nie mów tak. - objął mnie. Jak to jest możliwe, że powiedziałam wszystko facetowi którego znam od wczoraj? Nie wiem, ale patrząc przez pryzmat moich poprzednich znajomości typu seks z Mariuszem w pierwszy dzień, to moja relacja z Andrzejem jest nad wyraz normalna. 
- Co ja mam zrobić? - zapytałam, bo na prawdę potrzebowałam czyjejś rady. 
- Kochasz go? - zapytał spoglądając w moje oczy. 
- Kogo?
- No Wlazłego. 
- Nie wiem...bardziej jestem nim zauroczona, z resztą ja nie wiem co to znaczy kochać, nie potrafię więc powiedzieć Ci co czuję do Mariusza...
- Posłuchaj...- powiedział i chwycił moje dłonie. - Musisz to zakończyć, nie masz innego wyjścia. Możesz być z Kurkiem czy nawet naszym Karolem, ale Mariusza musisz odpuścić...- powiedział z ogromną troską w głosie. Mój płacz się nasilił. - Czyli jednak go kochasz...- stwierdził. 
- Nie, nie! Ty masz rację! Tylko, że wiesz...ja już trzeci albo czwarty raz będę to zakańczać...
- To nie ma sensu, jest ta jego żona, jego syn, jest cała drużyna...nie wytłumaczysz im tego...
- Wiem. Zakończę to, obiecuję. - powiedziałam i otarłam łzy. 
- To nie mi masz to obiecać, tylko sobie. - pouczył mnie. 
- Ale ja sama się złamię, powiedzmy, że obiecuję to Tobie, okej? 
- Jeśli to Ci w czymkolwiek pomoże to okej. - powiedział i delikatnie się uśmiechnął. 
- A co z Karolem? 
- Oj Natalia...tu jest ciężka sprawa no bo on się na prawdę w Tobie zakochał. - powiedział zrezygnowany, bo wiedział, że ja nie chcę być z Karolem, po tym jak mnie oszukał. - Wczoraj w klubie, próbowałem namówić go na jakiś podryw, czy nawet na jakiś taniec z dziewczyną, ale on nic tylko, że ona nie jest taka jak Ty, że ty jesteś najwspanialsza i że on jest idiotą, że Cie tak zranił. - poinformował mnie Andrzej. 
- Ja wiem, Andrzej. Nie jest mi obojętny, mimo, że powiedziałam, ze go nie kocham, ale nie wiem czy będę mu w stanie zaufać...
- Tak, rozumiem. Powiedz mu to, bo nie wiem jak będzie. - powiedział. 
- Dobra, spróbuję jakoś z nim pogadać, ale co jak ta nasza rozmowa się nie powiedzie? 
- Wtedy zadzwonisz do mnie, a ja już mu nagadam - powiedział z uśmiechem i znów mnie przytulił. Jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy, ale widziałam, że Andrzej jest zmęczony a przecież wieczorem miał wracać do Bydgoszczy, więc nakazałam mu aby się położył i nawet udostępniłam mu swoje łóżko. Ja poszłam wziąć prysznic, kiedy wyszłam, przebrałam się i zabrałam się za obiad oglądając jakiś telewizyjny program. Po obiedzie, stwierdziłam, że pójdę się położyć, nie wiem czemu ale byłam zmęczona. 
Obudziłam się po godzinie, wstałam i wyszłam z sypialni. W salonie siedzieli moi dwaj koledzy, naczynia były umyte, wszystko dokładnie posprzątane, zdziwiłam się, ale tak pozytywnie. Zabrałam się więc za robienie ciasta czekoladowego, nie wiem czemu, ale taka nagła ochota mnie naszła. Oni obaj siedzieli cicho i wgapiali się w ekran, po kilkudziesięciu minutach ciasto włożyłam do piekarnika na 20 minut i przyłączyłam się do nich. Siedzieliśmy tak razem, czasami wymieniłam jakieś poglądy z Wroną, czasami odezwał się też Karol. Po 20 minutach wstałam i podeszłam do piekarnika. 
- Ja się będę zbierał już. - powiedział Andrzej. Poszedł wraz z Karolem do jego pokoju, po kilku minutach wyszli z walizką. Andrzej podszedł do mnie. - Trzymam kciuki. - wyszeptał.
- Tak...ja też. - powiedziałam. 
- Dasz radę, jakby coś to dzwoń. - powiedział. Wymieniliśmy się numerami. 
- Dziękuję, na prawdę. - powiedziałam i wtuliłam się w niego. 
- Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Po kilku chwilach pojawił się Karol, a Andrzej poszedł do przedpokoju. Szybko sama się w nim znalazłam. byli już ubrani i gotowi do wyjścia. 
- Wpadaj do nas częściej. - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam Andrzeja w policzek. Zaśmialiśmy się i otworzyli drzwi. 
- Pa, trzymaj się. - powiedział Andrzej. 
- Na razie. - dodał Kłos i podszedł do mnie, delikatnie musnął swoimi ustami mój policzek, jednak ja odwróciłam wzrok i czekałam aż wyjdzie. Bo co miałam zrobić? Uderzyć go? Uciec? Rozpłakać się? Nie, wolałam tego nie robić. Tak właśnie zostałam sama w mieszkaniu, wróciłam do kuchni, gdzie zapach ciasta był niesamowity. Usiadłam na kanapie i oglądałam telewizor. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam więc, modliłam się tylko żeby nie był to Mariusz. Na szczęście, tym razem, Pan Bóg mnie wysłuchał i za drzwiami zobaczyłam Michała z Oliwierem. 
- Cześć. - powiedzieli jednocześnie. Uśmiechnęłam się i wpuściłam ich. 
- Wy to chyba macie jakiś radar. - zaśmiałam się. 
- Tak? A to czemu? - zapytał Michał. 
- Bo właśnie upiekłam ciasto. - powiedziałam. 
- Ciasto? - ucieszył się młody. 
- Tak, czekoladowe. - powiedziałam mierzwiąc jego włoski. 
- O Natalia, chcesz być moją dziewczyną?! - zapytał wtulając się w moje nogi. 
- Oczywiście. - powiedziałam. Michał zaczął się śmiać. Nagle zza pleców wyciągnął bukiet czerwonych róż. Uśmiech mimowolnie pojawił się na moje twarzy. 
- Proszę. - powiedział z uśmiechem. 
- O, dziękuję. Jesteście kochani. - powiedziałam i złożyłam pocałunki na ich policzkach. 
- I jeszcze to. - powiedział dumnie Oli i przekazał mi małą torebeczkę. Zajrzałam więc do niej. Zauważyłam pudełko. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się bransoletka. Do niej dopięte były dwa kółka, jedno mniejsze a drugie większe. Na tym mniejszym był wygrawerowany napis "Oliwier", a na większym "Michał". Obok imion były również wygrawerowane serduszka. Kółka przypięte były do jasnoróżowego rzemyka. 
- Jejku, aż nie wiem co powiedzieć. - w moich oczach pojawiły się łzy. - Jesteście najcudowniejszymi chłopakami pod słońcem! - powiedziałam i przytuliłam małego. Objął mnie swoimi rączkami. 
- Się wie! - powiedział cwaniacko Oliwier. Zaczęliśmy się śmiać i przeszliśmy dalej. Usadowiłam ich na krzesłach a kwiaty włożyłam do wazonu. 
- Czego się napijecie? - zapytałam. 
- Soku. - odparł młody. A Michał jakby przytaknął na słowa syna. Wyjęłam więc z lodówki sok pomarańczowy i nalałam do trzech szklanek.  Zaczęłam kroić ciasto, było jeszcze ciepłe, położyłam po sporych rozmiarów kawałku na talerzyki, dodałam również po dwie gałki lodów waniliowych. Położyłam na stole talerzyki i szklanki. Michał usiadł obok Oliwiera a ja naprzeciwko nich. Młody wcinał jak oszalały. 
- Mogę jeszcze jeden kawałek? - zapytał. 
- Oli, nie zjesz kolacji. - powiedział Michał. 
- Kolacje są niedobre! Ja wolę zjeść ciasto - powiedział młody. Spotkał się z niezadowoleniem ojca, jednak był przy tym tak uroczy, że Michał nie mógł być na niego zły. Zaczęłam się śmiać i wzięłam jego talerzyk. Poszłam do kuchni a on w mgnieniu oka znalazł się obok mnie. Pokazał mi jaki kawałek chce, ukroiłam dokładnie taki jaki chciał, nałożyłam lody i wróciliśmy do Michała. 
- A gdzie macie mamę, co? - zapytałam. Michał delikatnie się zmieszał. 
- Mama pojechała do Łodzi. - poinformował mnie młody. - Ale wieczorem ma wrócić. - dodał. 
- Jak to do Łodzi? A nie miała z Wami być? - zapytałam. 
- No miała, ale musiała jechać do pracy. - powiedział młody zajadając się ciastem. Spotkałam się z wzrokiem Michała, nie był zbyt radosny, w jego oczach widziałam wręcz smutek. Oli skończył jeść i wspólnie usiedliśmy na kanapie, zaczęliśmy oglądać jakiś film przygodowy. Po kilkudziesięciu minutach zauważyliśmy, że Oli śpi. 
- Co się dzieje Misiek? - zapytałam spoglądając na niego. 
- Nic..zmęczony jestem tym wszystkim...
- Czym?
- No tym mieszkaniem z Dagą, udawaniem, że wszystko jest okej. Na dodatek porażki...achh, szkoda gadać. - powiedział jednym tchem. 
- Michał, ciszej. - wyszeptałam gładząc włosy Winiarskiego Juniora. - Ja wiem Misiek, że jest Ci ciężko, ale musisz być silny, jesteś głową rodziny..- chciałam go jakoś podbudować. 
- Pff! Rodziny...- powiedział. Delikatnie się do niego przysunęłam, tak żeby mógł objąć mnie i leżącego na mnie młodego. Pocałował mnie w policzek i przytulił, tak po prostu. 
- Dasz radę, musisz...- powiedziałam gładząc jego policzek. 
- Wiem, ale jest mi cholernie ciężko. - powiedział patrząc w moje oczy, jeszcze raz go pocałowałam, nie chciałam dłużej z nim o tym rozmawiać bo to go przygnębiało. Po kilkunastu minutach Michał stwierdził, że muszą iść. Oczywiście Oliwier nie był chętny do wyjścia. Musiałam obiecać, że odbierzemy go jutro z przedszkola razem z Michałem, dopiero wtedy zgodził się wrócić do domu. Długo nie byłam sama, bo wrócił Karol. Ukroiłam mu kawałek ciasta i położyłam na talerzyku. 
- To dla Ciebie. - powiedział trzymając w dłoni różę. 
- Dziękuję. - powiedziałam nieśmiało. Wzięłam od niego czerwony kwiat i włożyłam go do wazonu, w którym stały już kwiaty od Winiarskich. Usiadłam na kanapie a on usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił. Nie chciałam mu się wyrywać, bo chciałam żeby było tak jak wcześniej. Jednak wiedziałam, że on oczekuje czegoś innego. 
- Kocham Cię Natalia. - powiedział patrząc mi w oczy. 
- Karol ja...
- Przysięgam, nigdy Cię nie zawiodę...- przerwał mi. 
- Daj mi trochę czasu, proszę...- wyszeptałam. Uśmiechnął się i złożył pocałunek na moim czole. Zasnęłam w jego objęciach, tak na prawdę nawet nie wiedziałam kiedy. 




__________________________________________________
Witam! Jest osiemnasty rozdział, piszcie co sądzicie! :)

Chyba nie muszę pisać, że mam dość zimy i wywracania się idąc do szkoły, prawda? :)

Co do biletów na LŚ, to muszę Wam powiedzieć, że jestem tak zła na siebie! Ach! Weszłam o 16:15 żeby sobie kupić bilet do Spodka w strefie Zielona1. No i oczywiście na wstępie musiałam czekać w kolejce, ale to zrozumiałe, bo każdy chciał kupić, ale kiedy już udało mi się wejść, wybrać odpowiednie miejsce to nie mogłam przejść na następną stronę, klikałam sobie i klikałam i nic! Takim o to sposobem wszystkie miejsca w strefie Zielonej1 zostały wyprzedane, a mnie ostała się strefa Czerwona1. WIĘC MAM PROŚBĘ. Jeśli którakolwiek z Was słyszałaby o tym, że ktoś chce sprzedać bilet w strefie Zielonej1, do Spodka, choćby nawet cztery razy drożej to dajcie mi znać! :)) 

Jutro oczywiście pierwszy mecz finałowy! Komu kibicujecie, ZAKSA czy Resovia? :) Ja na razie się nie wypowiem, bo najpierw chciałabym poznać Wasze typy :) 

Pozdrawiam, Mercy