czwartek, 28 lutego 2013
Trzynaście
- Nataliaa...- usłyszałam szept i poczułam ciepło czyjegoś oddechu na swojej twarzy. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechającego się Karola.
- Już musimy wstawać? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- Niestety tak. - odpowiedział. Podniosłam głowę ku górze, tym samy uwalniając go od siebie. Wstaliśmy. 6:00 - zobaczyłam na zegarku.
- To...ja idę wziąć prysznic a Ty robisz śniadanie! - powiedziałam z uśmiechem i szybko pobiegłam do łazienki aby wziąć prysznic. Wysuszyłam włosy i w ręczniku wyszłam do przedpokoju. Ubrałam klubowy t-shirt i bluzę, do tego długie dresy. Przecież czekała nas długa podróż, chciałam żeby było mi wygodnie. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do jednej z moich walizek. Wzięłam torbę z aparatem i położyłam ją w przedpokoju na szafce. Moją dużą czarną torebkę też. Przyszykowałam sobie czarne UGG. Włosy upięłam w tak zwany ''koński ogon'' i udałam się do kuchni. Karol podśpiewywał sobie coś pod nosem smażąc jajka na patelni. Zaśmiałam się na ten widok i wtedy mnie zauważył.
- Ej, z czego Ty się śmiejesz, co? - zapytał. Usiadłam na wysokim krześle przy wyspie kuchennej.
- Z niczego kochanie, z niczego. - odpowiedziałam jak najsłodziej potrafiłam.
- Kochanie? O! Czyżby tej nocy wydarzyło się coś czego..nie pamiętam? - zapytał nakładając na talerze jajecznicę.
- Nie mogę po prostu powiedzieć do Ciebie kochanie?! No błagam..- śmiałam się.
- Nie no przecież każdy normalny człowiek mówi tak do drugiego.
- Czy my wyglądamy na normalnych ludzi? - zapytałam biorąc do ręki widelec.
- No fakt, raczej nie. - stwierdził.
- No i masz odpowiedź na swoje pytanie. - śmiałam się. Śniadanie zjedliśmy śmiejąc się cały czas. Jednak Karol skończył szybciej i poszedł wziąć prysznic. Ja umyłam w tym czasie naczynia. Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Zarzuciliśmy na siebie kurtki i wyszliśmy z walizkami z mieszkania. Wyciągnęłam z torby klucz i zaczęłam zamykać drzwi a Karol wziął moją walizkę i udał się do windy, szybko zamknęłam i pobiegłam za nim. Drzwi od windy chciały mnie ewidentnie zgładzić, ale jakoś się im sprzeciwiłam. Karol chciał jechać samochodem ale szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy i w 5 minut byliśmy pod halą. Było jeszcze kilka minut do odjazdu, zdążyliśmy wpakować do autokaru nasze walizki. Wsiedliśmy do niego. Udałam się na tył, bo jeszcze wtedy był pusty, Karol natomiast usiadł obok Zatorskiego. Po chwili ujrzałam Winiarskiego idącego w moją stronę. Usiadł obok mnie. Mieliśmy całe 5 siedzeń dla siebie, bo reszta usiadła gdzieś indziej. Wyciągnęłam z torby aparat i poszłam na przód żeby zrobić zdjęcia całego autokaru. Najpierw ujęłam wszystkich a potem każdego z osobna. Natrafiłam na Mariusza. Nawet się nie uśmiechnął, nic, kompletnie. Ja nic sobie z tego nie zrobiłam i kontynuowałam swoją pracę. Został mi tylko Winiarski, zdziwiło mnie to, że się uśmiechnął. Dzięki temu mogłam zrobić kilka fajnych fotek.
- Daj, teraz ja Ci zrobię. - powiedział Daniel. Dałam mu lustrzankę i zaraz zaczął cykać fotki. - Winiar, więcej emocji, pasji! - żartował Plina. Michał spojrzał na niego i przybliżył się do mnie. Objął mnie i zaczął robić śmieszne miny. Po chwili dołączyłam do niego. Daniel robiąc zdjęcia śmiał się jak opętany. Wstał ze swojego miejsca i wbił się pomiędzy mnie a Michała. Po czym stwierdził, że zrobimy sobie słit focie. Tak jak powiedział tak zrobił. Oddał mi lustrzankę i usiadł na swoim miejscu. Zaczęłam przeglądać zdjęcia. Michał przybliżył się do mnie i spoglądał na ekran. Śmialiśmy się oboje, co było dziwne. Zapomnieliśmy na chwilę o tym co się stało i dobrze się bawiliśmy. Autokar ruszył, więc wyciągnęłam słuchawki i ipoda i zaczęłam słuchać muzyki, chwilę potem, zasnęłam. Obudziłam się jak byliśmy w połowie drogi do Bydgoszczy. - Jak tu niewygodnie! - powiedziałam półgłosem. Oczy otworzył Michał.
- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić - powiedziałam.
- Masz - powiedział i dał mi dużą poduszkę, na której spał.
- Nie no co Ty, śpij. - powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok. Jednak on nie uległ i dał mi tą poduszkę. Położyłam na niej głowę, czułam zapach jego perfum i jego ciała i bardzo spodobał mi się ten bukiet zapachów. Szybko zasnęłam. Obudziła mnie czyjaś dłoń na moim ramieniu. Otworzyłam oczy i ujrzałam Michała.
- Już jesteśmy - powiedział.
- Okej..- odpowiedziałam i z uśmiechem oddałam mu poduszkę. Wyszliśmy z autokaru, wzięliśmy walizki i poszliśmy do hotelu. W pokoju byłam sama chociaż miałam dwuosobowe łóżko. Dzień minął dość szybko. Obiad, potem trening. Wróciliśmy do hotelu i zjedliśmy kolację, po której poszliśmy do pokoi. Ja wzięłam prysznic i szybko udałam się do łóżka. Zasnęłam, bo byłam dość zmęczona, chociaż spałam w autokarze.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wkurzona wstałam żeby otworzyć. Za nimi stał Daniel ze śniadaniem dla mnie.
- Cześć. - powiedział i wszedł do mojego pokoju.
- Cześć - powiedziałam zaspana.
- Proszę ładnie zjeść i za pół godziny zbiórka w lobby. - poczochrał mi włosy i wyszedł z pokoju. Weszłam do łazienki i umyłam zęby, ubrałam się i zasiadłam do stołu. Pół godziny na ogarnięcie się i zjedzenie śniadanie to dla mnie zdecydowanie za mało! Zjadłam śniadanie, zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby i wyszłam z pokoju. Chłopcy stali już w lobby. Za mną przyszło jeszcze parę osób. Kiedy już byliśmy wszyscy, ruszyliśmy na halę. Autokarem oczywiście. Kilkugodzinny trening i potem znów powrót do hotelu. Obiad i chwila na odpoczynek. Zbiórka i znów na halę. Mecz z Delectą Bydgoszcz niestety przegrany - 1 do 3. Na dodatek Michał doznał kontuzji. Skręcił staw skokowy prawej nogi. Jak zobaczyłam go leżącego na boisku i zwijającego się z bólu poleciały mi łzy, jednak musiałam się opanować. Nie chciałam z nim rozmawiać bo rozpłakałabym się i tyle. W hotelu kolacja i wyjazd do Bełchatowa. Spakowałam wszystko i przytaszczyłam walizkę do autokaru. Usiadłam na tyle, tam gdzie ostatnio. Zobaczyłam wchodzącego Winiarskiego. Szedł w moją stronę, uśmiechnęłam się delikatnie, ale on nie był w nastroju do żartów. Przecież to jego kolejna kontuzja. Bez słowa usiadł przy oknie i zaczął słuchać muzyki. Ja też obróciłam się i włożyłam słuchawki do ucha i próbowałam zasnąć. Jednak i tak nie mogłam, cały czas myślałam o nim, o tej jego kontuzji, o tym wszystkim. To, że co raz bardziej zaczynałam go lubić, to, że co raz bardziej zaczynał mi się podobać przyprawiało mnie o bóle głowy. W torbie zaczęłam szukać tabletek, tym samym zwracając na siebie uwagę Michała. Spojrzał na mnie i wyciągnął słuchawki z ucha. Ja zobaczyłam te jego oczy, a w nich łzy...no to coś tak mnie ukłuło w sercu, nie wiedziałam co się ze mną działo, na dodatek łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Michał długo się nie zastanawiał, przybliżył się do mnie i przytulił. Mocno go objęłam, w jego ramionach czułam się jak malutka dziewczynka, która jest tak bezpieczna, która nie musi się niczym przejmować, ahh..żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Co się dzieje? - wyszeptał gładząc moje włosy. Cały autobus pogrążony był w ciszy, większość spała, a reszta słuchała muzyki, gdzieś tam czuliśmy się swobodnie, mogliśmy normalnie porozmawiać.
- Nie wiem..- mówiłam przez łzy, równie cicho jak on. - Jak Cie tam zobaczyłam, leżącego na tym boisku..to...- nie dokończyłam bo mój płacz narastał. - Tak mi Ciebie szkoda...- dodałam szeptem kiedy tylko byłam w stanie wydobyć z siebie cokolwiek. Uśmiechnął się delikatnie, co było dla mnie na prawdę dziwne...w oczach łzy a na ustach uśmiech? Najlepsze było jednak to, że miałam tą świadomość, że ten uśmiech gości na jego twarzy dzięki mnie, to trochę pomogło mi się uspokoić.
- Wszystko będzie dobrze, to nie jest takie groźne. - próbował mnie pocieszyć.
- Wiem...ale no...nie zasłużyłeś na to zwyczajnie...- powiedziałam. On znowu się uśmiechnął, nasze twarze zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do siebie, dzieliły je naprawdę milimetry, w końcu musnął moje usta swoimi ustami.
- Nie płacz już...- wyszeptał więc i ja się uśmiechnęłam. Położyłam głowę na jego ramieniu, on objął mnie swoją ręką i tak zasnęliśmy.
Obudził mnie Michał, gładząc moje włosy. - Bełchatów wita! - wyszeptał. Uśmiechnęłam się delikatnie. Cały autokar się obudził i ożywił. Dojechaliśmy. Wysiadłam i udałam się po walizkę. Wśród kobiet czekających na swoje żony ujrzałam Dagmarę. Stała uśmiechnięta i wzrokiem szukała Michała. Wytze pomógł mi z walizką i czekałam na Karola. W końcu z autokaru wysiadł Michał. Zobaczył Dagmarę i chyba się zdenerwował. Podeszła do niego udając przykładną żonę. Chciała nawet go pocałować, no ale z przyczyn wysokościowych nie udało jej się. Michał spojrzał na mnie a ja tylko uśmiechnęłam się do niego i pomachałam mu ręką bo Karol stał już przy mnie i chciał iść. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, serce biło mi jak oszalałe i ledwo co oddychałam. Doszliśmy do domu. Czekaliśmy na windę, tym razem jej drzwi nie chciały się mnie pozbyć. Karol przypomniał mi o jutrzejszym wylocie do Izmiru. Wjechaliśmy na górę a ze mną było co raz gorzej, nie potrafiłam uspokoić serca, a biło jak oszalałe. Weszliśmy do mieszkania, Karol poszedł z walizkami dalej a ja zostałam w przedpokoju. Chciałam włożyć kurtkę do szafy. Nie potrafiłam złapać oddechu, upuściłam kurtkę i oparłam się ręką o ścianę. Trzymając drugą rękę na klatce piersiowej próbowałam ustabilizować oddech. Nagle do mojej głowy znów napłynął obrazek Dagmary czekającej na Michała. Osunęłam się na podłogę i ostatnie co pamiętam to biały sufit.
Otworzyłam oczy. Widziałam tylko światła, nie był to zbyt ostry widok. - Hyyy, Panie doktorze, Panie doktorze! Obudziła się! - usłyszałam. Przetarłam oczy. Leżałam na szpitalnym łóżku, byłam sama na sali. Drzwi było otwarte. Nagle wszedł lekarz w towarzystwie jakiejś kobiety.
- Dzień dobry! - powiedział uśmiechając się.
- No nie wiem czy taki dobry. - powiedziałam.
- Nie jest źle! - poinformował mnie lekarz. - Czy wie Pani gdzie jest? Jak się tu Pani znalazła?
- No w szpitalu jestem, no. - mówiłam.
- Ehh, tak w szpitalu - potwierdził moje słowa doktor. - Jest Pani w Katowickiej klinice. Zasłabła Pani w swoim mieszkaniu. - dodał.
- Co? Jak to w Katowickiej klinice? - prawie krzyczałam. Doktor spojrzał na kobietę próbującą pobrać mi krew. - Co Pani robi?! W tej chwili proszę mnie zostawić! - krzyknęłam i odsunęłam rękę.
- Spokojnie. - powiedział lekarz i nakazał kobiecie opuścić salę.
- Ja mam być spokojna? Jakaś kobieta próbuje wbić mi igłę w żyłę nawet mnie nie informując, jestem w Katowicach a powinnam być w Izmirze, a Pan mi mówi, że ja mam być spokojna?! - wtedy już krzyczałam na poważnie.
- Wszystko Pani wytłumaczę. Proszę mi pozwolić. - powiedział.
- Proszę! - rzuciłam.
- Zasłabła Pani w swoim Bełchatowskim mieszkaniu, na szczęście Pan...- spojrzał do notatek. - Kłos zauważył Panią leżącą na podłodze. Zawiadomił pogotowie. Lecz Pan...- znów zajrzał do swoich notatek. - Piechocki nakazał przewiezienie Pani tutaj, do naszej kliniki.
- Super. Który dzisiaj jest w ogóle? - zapytałam. - czternasty stycznia. - odpowiedział.
- Ja muszę wyjść!! - powiedziałam i zaczęłam wstawać z łóżka.
- Nie, nie. Najpierw musi się Pani uspokoić. - powiedział. - Przepraszam, ale teraz muszę iść poinformować osoby, które mnie o to prosiły, że się Pani obudziła. - dodał i zniknął za drzwiami. Jakie osoby w ogóle? - zastanawiałam się. Czułam się świetnie, nic mnie nie bolało więc chciałam jak najszybciej wyjść! Po kilkudziesięciu minutach lekarz ponownie pojawił się w sali.
- Już - obwieścił i usiadł na łóżku.
- Kogo musiał Pan poinformować? - zapytałam unosząc jedną brew.
- Kilka osób dzwoniło z zapytaniem o Pani stan zdrowia.
- No jasna cholera! - krzyknęłam. - Nazwiska niech mi Pan poda a nie! - powiedziałam. Lekarz zaczął się śmiać.
- Pani Wlazły, Pan Muzaj, Pan Pliński, Pan Wlazły, Pan Piechocki, Pan Kurek, Pan Kłos i Pan Winiarski. - przeczytał z kartki a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Ale co mi jest?
- Generalnie nie jest Pani chora, a przemęczona. - poinformował mnie.
- Ja przemęczona? Przecież ja normalnie sypiam..
- Pani pracuje, prawda? - zapytał zaglądając w swoje cudowne notatki.
- Tak.
- Więc właśnie. Stres, to przede wszystkim przez stres Pani zasłabła. Dlatego teraz żadnych stresów, musi Pani na siebie uważać!
- Kiedy będę mogła wyjść? - zapytałam.
- Nie wiem, kiedy Pani stan na to pozwoli.
- Czyli?
- To nie ode mnie zależy. A i Pani mama...
- Nie mam ochoty jej tu widzieć. Wracam do Bełchatowa! - poinformowałam doktora.
- W świetle prawa nie jest Pani pełnoletnią osobą zatem nie może Pani decydo...
- Sratytaty! - przerwałam.
- Że też musiałem trafić na Panią!
- Biedactwo. - rzuciłam.
- Dobrze, niech się Pani uspokoi. Pobierzemy krew i zje Pani coś. Pani mama powiedziała, że będzie tu za chwilę. - udał się w stronę wyjścia.
- Stop! - krzyknęłam. Odwrócił się w moją stronę. - Ale Pan mi pobierze tą krew! A nie to babsko! - powiedziałam.
- Ehh, co ja z Panią mam! - westchnął. - Dobrze, ja pobiorę.
- A! I jeszcze jedno!
- Słucham.
- Gdzie jest mój telefon?
- Zaraz Pani ktoś przyniesie...- powiedział patrząc na mnie. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew. - Dobrze. Ja przyniosę. - powiedział czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. Wyszedł. Czekałam kilka minut aż w końcu łaskawie się pojawił. Przyszedł z telefonem w ręce. Podszedł do mnie i wręczył mi go.
- Grzebał mi Pan w wiadomościach? - zapytałam kiedy on przygotowywał się do pobrania krwi. Usłyszawszy to, zaczął się śmiać.
- Nie, nie grzebałem. - odpowiedział i spojrzał na mnie.
- To dobrze. - odparłam. Założył rękawiczki i wyciągnął igłę. - Ale delikatnie! - powiedziałam cieniutkim głosem. - Postaram się. - dodał po czym przystąpił do działania. Po chwili zakończył pobieranie i dał mi wacik abym przyłożyła go do miejsca ukłucia.
- Bolało? - zapytał.
- Nie, nawet nie. - stwierdziłam.
- Starałem się. - powiedział dumnie uśmiechając się i wyszedł z sali. Po chwili pojawił się z tacą, na której było jedzenie. Położył ją na stoliku. - Da Pani radę wstać? - zapytał podchodząc do mnie.
- Pff, oczywiście, że dam! - powiedziałam i usiadłam na łóżku. Trzymając wacik wstałam i usiadłam na krześle. Uśmiechnął się. - Tu jest nawet przytulnie. - stwierdziłam rozglądając się.
- No...jak to w prywatnej klinice. - stwierdził grzebiąc w swoich notatkach.
- W prywatnej klinice? - dziwiłam się.
- No tak. Na życzenie Pana...Piechockiego znalazła się Pani tutaj. - oznajmił.
- Aha. No niech będzie. - powiedziałam. - Poda mi Pan telefon? - zapytałam siedząc na krześle.
- Tak, oczywiście - westchnął po czym mi go podał. Włączyłam go. - Proszę to najpierw zjeść. - powiedział widząc co robię.
- Co to jest? - zapytałam zbliżając głowę do talerza.
- Rogalik, masło, dżem, sok pomarańczowy i jogurt. - wymieniał.
- Nie chce mi się jeść w ogóle!
- Ale musi Pani coś zjeść, jeśli chce Pani stąd wyjść.
- Dobra, dobra...zjem. - powiedziałam po czym zaczęłam kroić rogalik. Doktor usiadł obok mnie.
- Był tutaj Pani...chłopak, znajomy...nie wiem kim jest dla Pani ten człowiek. - zaczął.
- Imię i nazwisko?
- Pan...- znów zajrzał do swoich notatek.
- Mógł by się Pan bardziej przygotować, wie Pan. - powiedziałam.
- Nie wydaje mi się aby w obowiązki lekarza wpisane było zapamiętywanie nazwisk odwiedzających chorego. - stwierdził.
- No dobra, dobra tam. - poganiałam go smarując rogalik masłem. Byłam bardzo ciekawa, któż to mnie odwiedził, jednak licząc na mojego doktora, wiedziałam, że szybko się tego nie dowiem.
___________________________________________________
Witam, jest trzynastka. Osobiście uważam ten rozdział, za totalnie spieprzony. Kompletnie nie mam weny ostatnio, w ogóle nawet czasu nie mam żeby cokolwiek napisać, więc siedzę po nocach żeby coś dla Was tutaj wydziergać. Następnego dnia jestem nieprzytomna, ledwo żyję, ale czego się nie robi dla czytelniczek :)
Zaczęłam prace nad nowym opowiadaniem. Myślę, że bardziej przypadnie do gustu kibicom Resovii, gdyż właśnie zawodnicy rzeszowskiego klubu się w nim pojawią, bardzo serdecznie Was zapraszam :))
http://wsidlachmilosci.blogspot.com/
Komentujcie, komentujcie, komentujcie!:)
Pozdrawiam, Mercy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No no jak się ładnie wstrzeliłam z zajrzeniem tu :) Oj tam nie było tak źle. Jestem strasznie ciekawa kto chciał odwiedzić Nat :)
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Biedny Winiar.... jak widzę jak On jest kontuzjowany to sama mam łzy w oczach... Ale fajnie że w drodze powrotnej mogli liczyć na siebie :) Liczę, że jednak coś między nimi zaiskrzy... :> I ciekawe kto to ją odwiedził..? :)
OdpowiedzUsuńPisz szybko! :)
Pozdrawiam :*
Ej no kto ją odwiedził?Rozdział świetny ; ))
OdpowiedzUsuńouaaa ale sie pogmatwalo :D
OdpowiedzUsuńewidentnie wykończyła się natłokiem wrażeń...przegrany mecz, Michał, zachowanie Dagmary. Ale to jak rządziła w klinice mistrzostwo. Bo z lekarzami to trzeba krótko;) i cóż to za tajemniczy osobnik na końcu....?!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
własnie, kto ją odwiedził ?? Mam nadzieję, że Mariusz w końcu wybaczy Natalii i zrozumie, że ona musiała tak postąpić. Ja całym sercem jestem za parą Natka&Kłos :D czekam na następny !
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
Naprawdę świetny rozdział! Opowiadanie coraz bardziej wciąga, i świetnie bo tego oczekiwałam :) ciekawe kto ją odwiedził..
OdpowiedzUsuń:D
czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością :**
Pozdrawiam i buziaki Angela.
Cudowny jest ten rozdział, co Ty mówisz!!! Nienawidzę Cię za to w jakim momencie skończyłaś, a i kocham za całokształt tego opowiadania!!! Jesteś genialna, po prostu. Czytając to opowiadanie, mam wrażenie takiego...jakby zżycia się z bohaterką, tych jej problemów i w ogóle, strasznie wciątgające!!Chętnie zajrzę na drugie opowiadanie. Chociaż jestem fanką Skry, to poczytam Twoje dzieło!! Pozdrawiam. Dominika :**
OdpowiedzUsuńCzuje że odwiedził ją Winiar :D
OdpowiedzUsuńNa dodatek jak tylko napisałaś o zasłabnięciu to pomyślałam o ciąży, tylko nie to xd
Świetny rozdział, czekam na kolejny
Nie rozumiem, dlaczego Ci się nie podoba. ;o. Według mnie jest bardzo fajny, o! I tak postaram się od początku.. Cieszę się, że rozumie się z Winiarem i nie ma mu za złe tego całego zajścia w szatni. Jednak nie rozumiem dlaczego on coś do niej, eh.. Poza tym wydaje mi się, że ona coś będzie miała do Karola, ale to kolejne moje takie przemyślenia. A i tak najlepsza była w roli pacjentki, haha. Te jej rozkazy były po prostu genialne! A lekarz jak jakiś posłuszny piesek leciał na każde jej zawołanie. I stawiam na to, że to Bartek był u niej, może akurat trafię. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział. ;)
http://card-amorous-feelings.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie! ;-***
Wyczuwam że to Kłos do niej przydreptał :D
OdpowiedzUsuńZbliżyli się do siebie, odkąd razem mieszkają ;)
Rozdział fajny :>
Coraz bardziej ten blog przypomina ma http://siatkowka-pisane.blogspot.com/ . Ani i Wiki zdarzała się bardzo podobne sytuacje, a teraz z tym przemęczeniem to zupełnie identyczna sytuacja jak Ani :)
OdpowiedzUsuńTak cholernie mnie dręczy, że to Mario ją odwiedził :o nie wiem czemu, Mariusz i koniec :o
OdpowiedzUsuńświetny blog <3
Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się że Natka ma coraz lepszy kontakt z Winiarem. Oby tak zostało do końca opowiadania. Kto by mógł ją odwiedzić ? Może Michał:)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Fajny rozdział, jak zwykle w sumie :)Ja tak sobie myśle, że Natalia będzie z Miśkiem. Tak mi się wydaje, oni by do siebie pasowali, najpierw się nie lubili a potem się całowali, no genialne rozegranie :) Jednakże mam takie jakieś wrażenie, że to Bartek ją odwiedził, nie wiem czemu, ale tak mi się wydaje, a Ty lubisz komplikować sprawy! :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKońcówka intrygująca! Kto do niej przyszedł? Po tobie to ja się mogę wszystkiego spodziewać, ale jednak myślę, że to Winiar :D Bardzo dobry rozdział, nie narzekaj. :* Czekam z niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze Natalia z Winiarem zbliżają się do siebie ;)
OdpowiedzUsuńNie chciałabym być na miejscu tych lekarzy. Dała im nieźle popalić :P
Co do końcówki, to wgl nie będę zgadywać, kto odwiedził dziewczynę w szpitalu, bo pewnie i tak mnie zaskoczysz :D
zostałaś nominowana do Libster Award, więcej informacji pojawi się na moim blogu. Jeżeli nie 'bawisz' się w takie coś, po prostu zignoruj wiadomość :)
OdpowiedzUsuńSzkoda Natalii. Tym bardziej, że została sama, bo chłopcy pojechali do Izmiru, tak? Mam nadzieję, że szybko wydobrzeje. Swoją drogą, jestem też ciekawa, kto ją odwiedził :D Nie będę zgadywała, bo i tak mi się pewnie nie uda. Czekam więc cierpliwie na nowość :)
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do siebie, na rozdział 5 - http://nad-przepasciaa.blogspot.com :)
Kto by pomyślał, że zwykłe zasłabnięcie wywoła tyle rumoru. Niemniej jednak trochę jej zazdroszczę, bo w takiej klinice i z takim jedzeniem to ja bym mogła leżeć cała połamana. :)
OdpowiedzUsuńjejku, aż żal wspominać o tej kontuzji Winiara. Nawet sobie nie wyobrażam jego bólu, a przede wszystkim załzawionych oczu.
Lubię twojego Daniela. Szkoda,że nie jest taki w rzeczywistości. :)
sadze ze to Winiar ją odwiedza :)
OdpowiedzUsuńA kiedy będzie nowy rozdział? Bo ja już bym chciała :D !!!
OdpowiedzUsuńA ja tak sobie myślę, że to Kurek! Nie wiem dlaczego, normalnie to bym powiedziała, że Kłos, ale że to jest Twoje opowiadanie to strzelam na Kurka :D
OdpowiedzUsuńTak jak prosiłaś informuję Cię o nowym, drugim rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania i komentowania :)
Rozdział bardzo fajny, nie gadaj głupot! Ja myślę, że to Winiar ją odwiedził :) Tak bym chciała żeby oni byli razem, ahh <3 liczę na Ciebie, że spełnisz moją prośbę, z resztą z tego co widzę, to nie jest to tylko moja prośba! Pozdrawiam ciepło! :)))
OdpowiedzUsuńjuz-nie-taka-sama.blogspot.com zapraszam .;]
OdpowiedzUsuńa rozdział fajny .;]
Jazda by była jakby to Kurek ją odwiedził :D
OdpowiedzUsuńJa jednak liczę na Kłosa, nie wiem dlaczego :)
Czekam na szybkie dodanie kolejnego :p
ciekawe kto ją odwiedził ? Kurek,Kłos,Winiar a może Wlazły ?? ja liczę na to że ten ostatni :D
OdpowiedzUsuńSzpital? Tego się nie spodziewałam, ciekawa jestem kto ją odwiedził :>
OdpowiedzUsuńMoże Kurek zawitał w skromne progi, albo Kłos, bo jak widać mają coraz lepszy kontakt :)
Zapraszam do mnie na rozdział 14 :)
http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
zapraszam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
http://co-zlego-to-nie-my.blogspot.com/ zapraszam do siebie na 23 :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :**
Smutna ta wizyta w Bydgoszczy- przegrany mecz, kontuzja Winiara- łezka się w oku kręci. Myślałam, że to „dwuosobowe łóżko” zostanie wykorzystane, ale widocznie coś mi się ubzdurało. Jak przeczytałam o czekającej Dadze, myślałam że wybuchnę- serio! Co ona sobie wyobraża, ja się pytam!? Wredne to, i brzydkie. Biedny Michał, niech wreszcie się jej pozbędzie raz na zawsze, bo z tej goryczy która mnie zalewa wrzodów dostanę ;p
OdpowiedzUsuńZasłabnięcie to poważna sprawa- powinna bardziej na siebie uważać- a wyjazd nie zając, nie ucieknie ;). Dobrze, że musi pobyć trochę w Katowicach i Bełchatowie- może pocałunki z Winiarskim przekształcą się w coś gorętszego…? Myślę, że to o nim mówił Pan Nieogar vel Doktorek. A drugi typ- Kłos. W końcu on ją znalazł, no i jest najlepszym przyjacielem, pewnie siedział dzień i noc przy jej łóżku :D.
Czekam z niecierpliwością na następny, + zapraszam na 9 do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/. Buziaki, S. ;*
Cudowny rozdział. Tak sobie myślę, że to Winiar ją odwiedził :) No bo on nie poleciał do tego Izmiru, no nie?! Chyba tak to było. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaj coś błagam, bo dłużej nie wytrzymam!!!
Jejciu :D Super piszesz. Przeczytałam Twoje wszystkie rozdziały.. Wow :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Kiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńJuż dodałam go do obeserwowanych, będe częściej tu zaglądać, fajnie gdyby Natalia była z Maćkiem ;]
OdpowiedzUsuńPlecam mojego bloga!
http://siatkarskieprzygody.blogspot.com/