czwartek, 31 stycznia 2013
Siedem
Dotarliśmy pod hotel i wysiedliśmy z auta. Mariusz stwierdził, że weźmie pokój, żeby nie było podejrzeń ze strony recepcjonistek. Ja udałam, że w ogóle go nie znam i poszłam do siebie. On załatwił wszystkie formalności i ruszył w stronę mojego pokoju. Wszedł a ja właśnie ściągałam kurtkę.
- U mnie czy u Ciebie? - zapytał podchodząc do mnie. Niestety nie pozwolił mi na odpowiedź gdyż musnął moje usta swoimi.
- U Ciebie - powiedziałam kiedy już oderwaliśmy się od siebie. - Jednoosobowe łóżko może nam nie wystarczyć...- szepnęłam mu do ucha. Usłyszawszy to wziął mnie na ręce i zaczął namiętnie całować. Objęłam jego szyję i całowaliśmy się bez opamiętania. Schodził co raz niżej delikatnie całując moją szyję. Nagle - dźwięk dzwoniącego telefonu Mariusza. Oderwałam się od niego.
- Odbierz. Zeskoczyłam z niego i złapałam jego rękę, kazałam mu usiąść na łóżku.
- Tak? - odebrał.
- ...
- Stary...nie mogę teraz. - odpowiedział Mariusz a ja w tym czasie znalazłam się na łóżku, tuż za nim, zdjęłam jego kurtkę i bluzę.
- ...
- Nie - mówił. Był w samej koszulce. Zaczęłam delikatnie całować jego szyję a moje ręce powędrowały na jego klatkę piersiową. Zaczęłam kreślić na niej różne dziwne wzorki.
- ...
- Jutro, jutro...- już nie mógł mówić, chciał krzyczeć, piszczeć, jęczeć bo dotykałam jego sutków, bawiłam się nimi. Ahh jakże cudownie było słyszeć jego przyspieszony oddech.
- ...
- Dobra Michał, zdzwonimy się jutro. - na sam dźwięk tego imienia przeszyły mnie ciarki...ale ani na chwilę nie ustawałam w fundowaniu pieszczot Mariuszowi.
- ...
- No, cześć - powiedział ostatkiem spokojnego głosu. Rzucił telefon na ziemię i wstał z łózka. Wziął mnie na ręce obdarowując pocałunkami. Trzymając mnie na rękach wyszedł z pokoju.
- Mariusz, puść mnie, nie przy ludziach - powiedziałam i zeskoczyłam. Już po kilku chwilach byliśmy w jego pokoju na samej górze. Zdjęłam buty i rajtuzy, zostałam w samej sukience. On został w samej bieliźnie.
- Chodź...- chwyciłam jego rękę i zaprowadziłam go do łazienki. Zdziwił się trochę.
- W łazience? - zapytał ściągając mi sukienkę.
- W łazience. - oznajmiłam a on przybliżył się do mnie i pocałował, tak...znów tak namiętnie i agresywnie jak lubiłam. Całując mnie próbował zdjąć mój stanik, bo został tylko on. Kiedy już to uczynił, weszliśmy pod prysznic. Teraz to ja zajęłam się jego bielizną. Po chwili już jej nie miał. Staliśmy nadzy, przybliżyliśmy się do siebie i puściliśmy wodę. Pocałował mnie, najpierw tak delikatnie...potem już tylko tak jak lubiłam. Jego ręce powędrowały w dół. Całując go mierzwiłam jego włosy, choć były krótkie. Do ekstazy doprowadzał mnie swoimi palcami. Piszczałam i krzyczałam. Podobało mu się to. Kiedy przestał złapał moje ramiona i obróciłam się do niego plecami. Podeszliśmy bliżej ściany. Lewą nogę zgięłam i położyłam na murku. Przylegaliśmy do siebie całym ciałem. Poczułam jak we mnie wchodzi, zająknęłam się i oparłam rękami o ścianę. Wchodził we mnie zamaszystymi ruchami, nie potrafiłam wytrzymać. To co robił doprowadzało mnie do takiego stanu, w jakim jeszcze nigdy nie byłam. Bawił się moimi piersiami i nabrzmiałymi sutkami. On wiedział co zrobić abym oszalała ze szczęścia. Tak, szczytowałam i szczytował on, oboje, byliśmy jednością. Obróciłam się do niego przyciągnęłam do siebie a on...on znów mnie pocałował, opadnięci z sił, wyczerpani...ale nie przeszkadzało nam to we wzajemnym obdarowywaniu się pocałunkami. Dotykał całego mojego ciała, pieścił doprowadzając mnie do stanu uniesienia. - Jesteś piękna! - wyszeptał mi do ucha drżącym głosem i aż ciarki przeszyły całe moje ciało. Uśmiechnęłam się do niego i znów oddaliśmy się pocałunkom. Spojrzeliśmy sobie w oczy i wyszliśmy z pod prysznica. Mariusz spojrzał na wannę a potem na mnie zalotnym spojrzeniem. Opatulona ręcznikiem. napuściłam do wanny wody. Mariusz wyszedł z łazienki, po chwili wrócił z butelką szampana i dwoma kieliszkami. Położył na półce przy wannie, na której stały świece, które postanowił zapalić i porozstawiać po całej łazience. Zgasił światło, otworzył szampana i nalał do kieliszków. Wszedł do wanny i usiadł w ciepłej wodzie, zaraz po nim ja. Położyłam się na jego torsie, wzięliśmy kieliszki i rozkoszowaliśmy się to chwilą. Mariusz co chwilę obdarowywał mnie jakąś pieszczotą a i ja nie pozostałam mu dłużna.
- Sprawiłaś, że stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się na te słowa, ale cóż z tego jak w świadomości mej była perspektywa nieprzyjemnej rozmowy kończącej nasz romans. Pocałowałam go, co szybko odwzajemnił. Z czasem woda stała się chłodna a po szampanie została tylko pusta butelka.
- Skąd w ogóle wziąłeś tego szampana? - zapytałam chwytając jego rękę.
- Zamówiłem na recepcji. - powiedział i pocałował moje mokre włosy. Uwielbiałam zapach jego ciała, dotyk jego dłoni i ciepło jego oddechu. Uśmiechnęłam się. - Świetnie się dogadywałaś z Oliwierem - dodał wodząc palcami po całej długości mojej ręki.
- To cudowny chłopczyk - powiedziałam. - Nie rozumiem, w ogóle nie przypomina swoich rodziców. Dagmara traktuje go jak jakąś rzecz a Michał...ehh...Michał o wszystko się czepia i tylko czeka na moje potknięcie. Dzisiaj na przykład powiedział, że nie chce żebym się zajmowała Oliwierem, bo on nie chce wyjść na nieudacznika, a przecież ja do tego dążę opiekując się Oliwierem. - wtuliłam się w Mariusza jeszcze mocniej.
- Wytłumaczę Ci to jak już wyjdziemy - powiedział.
- Co mi wytłumaczysz? - zapytałam.
- Sytuację Winiara. - oznajmił. Oderwałam się od niego, wzięłam gąbkę, nalałam na nią żelu pod prysznic i zaczęłam dokładnie myć każdą część jego ciała. Już prawie skończyłam, została tylko twarz, włosy i szyja.
- Pozwolisz, że zrobię to w inny sposób - zapytałam a on tylko się uśmiechnął, miał przepiękny uśmiech, ahh...prawie się w nim zatraciłam. Delikatnie zaczęłam całować jego szyję, aż mruczał z zachwytu. Dotarłam do ust, musnęłam je delikatnie swoimi. Potem szybko umyłam jego włosy. Następnie to on zabrał się za mycie mojego ciała. Skupiał się na swoim zadaniu, kiedy doszedł do brzucha zaczął go delikatnie całować, nie ominął ani jednego miejsca. Kiedy skończył zaczął językiem podrażniać moje sutki.
- Mariusz - próbowałam wypowiedzieć. Chwyciłam jego twarz w ręce, ale on nie przestawał. Moje jęki powodowały uśmiech na jego twarzy, poczułam jego nabrzmiałą męskość. Zbliżył się do mnie, znów chciał pozwolenia. Tak, otrzymał je. Znów miałam go w sobie, znów doprowadził mnie do stanu błogiej rozkoszy, znów byliśmy razem, znów chciałam go mieć całego, znów spowodował uśmiech i radość na mojej twarzy. Szczytując znów wbijałam paznokcie w jego plecy, doskonale wiedziałam, że to uwielbiał. Totalnie opadliśmy z sił. Mariusz szybkimi ruchami gąbką dokończył mycie mojego ciała. Wstaliśmy i wzięliśmy słuchawkę, z której leciała woda i zaczęliśmy spłukiwać z siebie pozostałości po gąbce. Wyszliśmy z wanny i opatuliliśmy się ręcznikami.
- W co ja mam się ubrać? - zapytałam wzdychając.
- Jak dla mnie to nic nie musisz ubierać - powiedział całując mój policzek.
- Mariusz! - powiedziałam przedrzeźniając się z nim.
- Czekaj. - powiedział i w ręczniku wyszedł z łazienki. Wrócił po kilku chwilach z koszulką w ręku. Szara koszulka polo z białym znakiem nike.
- Proszę - powiedział i dał mi ją. Wzięłam od niego koszulkę.
- Nie patrz - powiedziałam. Zaśmiał się i do mnie podszedł, ściągnął ze mnie prawie siłą ręcznik, nie pozostałam mu dłużna. Byliśmy całkiem nadzy z mokrymi włosami, z tym, że ja miałam w ręku koszulkę, którą szybko ubrałam. Podeszłam do niego i musnęłam jego usta.
- Jak dla mnie, to możesz zostać taki...nagi. - powiedziałam, a on mnie przytulił.
- Jak mi jest z Tobą dobrze, to Ty nawet nie wiesz - powiedział i wyszedł z łazienki. Uśmiechnęłam się i wyszłam za nim. Szybko przyodział się w bieliznę i ogólne ubranie.
- Boże! Ja muszę zdjęcia dodać! - przypomniało mi się.
- O nie, nie, nie! - powiedział, wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Podpierał się nade mną rękoma.
- Teraz coś zjemy a potem pójdziemy spać. - oznajmił i wpił się w moje usta.
- No chyba Ty pójdziesz spać. Ja muszę się zająć zdjęciami - powiedziałam i wstałam z łóżka. Chwycił w ostatniej chwili moją rękę.
- Nie możesz zrobić tego jutro? - zapytał spoglądając mi w oczy.
- Nie. Kochanie, nie przejmuj się, Ty będziesz już słodko spał w tym czasie - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Spojrzałam na zegarek - 00:34. - Boże, tak późno już jest?! - byłam totalnie zaskoczona. A on? On zaśmiał się i wyszedł z pokoju bez słowa. Gdzie poszedł? Nie miałam pojęcia. W końcu wrócił, ze wszystkimi moimi zabawkami, lustrzanką, kablami, telefonem i wszystkim innym.
- Zapomniałeś o ubraniach. - stwierdziłam. Mariusz spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - Celowo to zrobiłeś!
- O nieee! Przejrzałaś mój niecny plan!
- Mariusz!
- Tak? - podeszłam do niego i uderzyłam go delikatnie w brzuch. Chciał mnie złapać ale szybko się wyrwałam i chwyciłam laptopa. Położyłam go na łóżku.
- Muszę iść po bieliznę. - stwierdziłam i szybko wyszłam z pokoju. Weszłam do siebie i z szuflady wyciągnęłam czarne figi. Wróciłam do pokoju.
- Niee, wtedy było o wiele lepiej - powiedział.
- Mhmm, zamów coś do jedzenia, bo totalnie mnie wykończyłeś! Normalnie umieram z głodu!
- Wiesz co Ty byś mnie tak mogła wykańczać codziennie, na prawdę! - powiedział.
- Bardzo chętnie!
- Tak? A przed chwilą miałaś do mnie pretensje.
- Nie miałam pretensji, stwierdziłam tylko fakty.
- Mhmm. - chwycił telefon i zadzwonił.
- Chciałbym zamówić coś do jedzenia dla dwóch osób, obojętnie co.
- ...
- No to niech Pani zamówi coś z miasta.
- ...
- Dziękuję. Odłożył słuchawkę. Ja w czasie jego rozmowy włączyłam laptopa i podłączyłam aparat. Zaczęłam zgrywać zdjęcia.
- Będzie pizza!
- Pizza?
- Tak - oznajmił i przytulił mnie.
- Niee..- zaczął szukać telefonu.
- Co? Nie lubisz?
- Nie, nie o to chodzi, nie przestawaj mnie przytulać. - uśmiechnął się i szybko do mnie podszedł. Mocno przytulił. Siedzieliśmy tak przytuleni. - dobra włącz telewizor - powiedziałam. - ale szybko do mnie wracaj - dodałam.
- Jesteś przeurocza - powiedział szukając pilota. Znalazł i już po chwili leżeliśmy przytuleni na łóżku. Oglądaliśmy powtórkę meczu z Ligi Światowej, bo o tej godzinie tylko to leciało.
- No, to opowiadaj o tym Michale. - powiedziałam gładząc jego policzek.
- Ehh, długa historia.
- No Mariusz no...
- Okej, ale nic nie ma za darmo - powiedział.
- Tak?
- Tak. - odpowiedział spokojnie uśmiechając się do mnie. Przybliżyłam twarz do jego twarzy i musnęłam jego usta.
- No, teraz to co innego. - powiedział zadowolony.
- No! To mów!
- Ehh, no dobra. No więc...Dagmara ma kochanka.
- Co? - powiedziałam wyższym tonem.
- No, od kilku miesięcy. Dowiedział się o tym w te święta. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła, a on poruszył niebo i ziemię żeby zdobyć dowody, no...i udało mu się. Wiesz...strasznie go to zabolało. Po każdym zdobytym mistrzostwie mówił, że medal dedykuje żonie i synkowi a ona mu coś takiego zrobiła. No...i to dlatego. Teraz generalnie każda kobieta to dla niego wróg.
- No jeśli ją traktował tak jak mnie to ja się nie dziwię, że go zdradzała. - powiedziałam.
- Natalia! - oburzył się. - On był przykładnym ojcem i mężem, każdą wolną chwilę spędzał z Dagmarą i Oliwierem. Kochał ją najbardziej jak potrafił, ona była na każdym jego meczu, byli wspaniałym małżeństwem.
- To dlaczego go zdradzała?
- Nie wiem, kto zrozumie kobietę.
- Błagam Cie, bez tych szowinistycznych tekstów, okej?
- Oj dobrze, dobrze, przepraszam - cmoknął mnie.
- A! To pewnie z tym kochankiem się umówiła na mieście zostawiając Oliwiera ze mną!
- Widziałaś się z nią? Kiedy?
- Przed meczem, przyszła i powiedziała, że męża szuka bo nie ma co zrobić z Oliwierem a umówiła się na mieście.
- No sama widzisz, a z tego co wiem to przez święta błagała Michała żeby jej wybaczył...
- Ja wszystko rozumiem, ale co ja mu zrobiłam? Dlaczego tak się na mnie wyżywa?
- Bronię Cię jak mogę!
- Wiem, słyszałam - uśmiechnęłam się do niego.
- Teraz każda kobieta dla niego jest jak intruz.
- No wiem, ale mnie bolą jego słowa, bo kiedyś oglądałam go jak grał i nawet go lubiłam.
- Nie przejmuj się, minie mu to, jak w końcu się z nią rozwiedzie.
- Rozwodzą się? A co z Oliwierem? - dziwiłam się.
- Ona udaje, że jest matką. Oliwiera woziła po rodzicach a sama jeździła po hotelach z tym...ahh, szkoda gadać!
- Przykre...- powiedziałam.
- Nie przejmuj się tym, poradzi sobie - powiedział i wtedy ktoś zapukał do drzwi. Mariusz wstał żeby je otworzyć. Odebrał pizze, zapłacił i wrócił do mnie.
- Mmmm, jak pachnie - powiedział i otworzył pudełko z pizzą. Wstałam z łóżka i podeszłam do stolika żeby wziąć sobie kawałek.
- Pizza w środku nocy, jakby Cie trener zobaczył teraz to byś już nie żył - śmiałam się.
- Ale na szczęście go tu nie ma! - powiedział i dalej zajadał się pizzą. Skończyliśmy jeść, poszliśmy do łazienki umyć zęby. Wyszliśmy i rzuciliśmy się na łóżko. Wyłączyliśmy telewizor.
- Dobranoc kochanie - powiedział Mariusz po czym pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc - odparłam i odwróciłam się na bok. Mariusz przyległ do minie i objął mnie ręką. Kiedy już zasnął postanowiłam wstać i obrobić te zdjęcia. Tak tez zrobiłam choć nie było łatwo wydostać się z jego objęć, to udało mi się to po jakichś 5 minutach próbowania. Włączyłam laptopa i zabrałam się za obrabianie zdjęć. Zajęło mi to jakieś 50 minut, potem dodałam je na stronę internetową Skry i na fejsbukowego fanpage'a. Było po trzeciej nad ranem jak położyłam się obok Mariusza.
- Musiałaś? - zapytał szepcząc.
- Musiałam. - odpowiedziałam całując go w policzek. Zobaczyłam tylko jak się uśmiecha.
- Teraz już mi nie uciekniesz! - powiedział obejmując mnie.
- Nie mam takiego zamiaru.
- To dobrze. - tym razem to on pocałował mnie w policzek. Położyłam rękę na jego ręce. Jego głowa była bardzo blisko mnie, przylegaliśmy do siebie każdą częścią ciała. Minęło może kilka minut zanim ułożyliśmy się w odpowiedniej dla nas pozycji.
- Jesteś cudowna...- wyszeptał. Znów poczułam ciepło jego oddechu, ale to było nieważne, bo to co powiedział było...straszne. Z każdą sekundą nienawidziłam siebie co raz bardziej. Mówią "Nie żałuj tego co sprawiło, że na Twojej twarzy pojawił się uśmiech". No ale jak ja miałam nie żałować. Dopiero wtedy ocknęłam się z tego...stanu w jakim byłam przy Mariuszu. Myśląc o tym łzy spływały mi po policzkach i z czasem brzydziłam się sama sobą, czy ta mała kilkuletnia, grzeczna Natalia, którą kiedyś byłam pochwaliłaby zachowanie tej, już prawie...dorosłej? Nie, na pewno nie! Po moich rozmyśleniach wiedziałam jedno, to koniec, zachowałam się jak idiotka, gówniara, o której wspominał Michał! Miał rację, nie potrafiłam nawet się opanować w pożądaniu Mariusza. Za każdym razem mówiłam sobie - Muszę to zakończyć! - A jak przychodziło co do czego to byłam w stanie zrobić wszystko, byleby tylko być przy nim. Postanowiłam rano zakończyć to coś, co jest między nami. Nie mogłam tak żyć. Stwierdziłam, że dla Mariusza jest to tylko czysta fizyczność, bo może Paulina nie miała na to czasu. Tym właśnie sposobem, uspokoiłam się i uwierzyłam w to, że rozmowa pójdzie gładko. Po dłuższym czasie, zasnęłam.
____________________________________________________
OBIECUJĘ! To ostatni taki wątek z Mariuszem w roli głównej! :) Wiem, nie przepadacie za nim, więc postanowiłam Was posłuchać i coś pozmieniać. Wiadomo, już dlaczego Winiar zachowuje się tak a nie inaczej, ogólnie twierdzę, że oklepany temat z tą zdradą, ale może Was zaskoczę kontynuacją :) W ogóle chciałam powiedzieć, że jesteście cudowne <3 DZIĘKUJĘ, za wszyyyystkie komentarze, te od innych bloggerek i od anonimowych czytelniczek :) Dzięki Wam, mam niesamowitą motywację do pisania, i choć wiem, że ten rozdział może nie przypaść Wam do gustu, to i tak Was uwielbiam :))
Pozdrawiam, Mercy.
+ Komentujcie i odwiedzajcie :))
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Sześć
Po zjedzeniu obiadu wiedziałam jedno, dzisiejsze spotkanie z Mariuszem będzie tym ostatnim, takim spotkaniem. Nie mogę rozwalić mu małżeństwa, co to to nie. Powiem mu o tym i tyle, będzie musiał to przyjąć i się z tym oswoić, a ja znajdę wtedy może czas na rozwijanie znajomości z Maćkiem, a na samą myśl o nim uśmiechnęłam się. Poszłam umyć zęby. Wyszłam z łazienki i zaczęłam szperać w szafie. Postanowiłam ubrać czarną krótką przylegającą do mojego ciała sukienkę z długimi rękawami, do tego ubrałam czarne rajtuzy i szpilki, na to czarna ramoneska. Przeglądając się w lustrze stwierdziłam, że zwariowałam ubierając się tak, ale przecież dawno nigdzie nie byłam w szpilkach a sukienka nie była znów taka wyjściowa, ot taka sobie. Poszłam do łazienki i włączyłam prostownicę, po minucie zaczęłam prostować moje fale uprzednio nakładając jedwabiu w płynie aby włosy były lśniące. Była 15:50. Zeszłam na dół, cały czas miałam wrażenie, że wszyscy przechodzący mężczyźni wlepiają swoje oczy we mnie, a właściwie w moje ciało, co było całkiem przyjemne. Postanowiłam pojechać taksówką, ale były spore korki, dlatego stwierdziłam, że znów się spóźnię. Na szczęście tak źle nie było, pod halą byłam o 16:27 więc miałam kilka minut na dojście do szatni. Z torbą sygnowaną znakiem Canona szłam dumnie po chodniku. Nagle się potknęłam, na szczęście ktoś mnie złapał i uchronił przed upadkiem. Odwróciłam się do mojego wybawiciela.
- Dzięki - powiedziałam nieśmiało.
- Nie ma za co - uśmiechnął się. - Zbyszek. - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Natalia. - uścisnęłam jego dłoń.
- Ahh tak. Nowy nabytek Skry! - powiedział cwaniacko.
- Co? - zaśmiałam się.
- Jesteś fotografem Skry, no nie? - zapytał dla pewności.
- No tak, ale..
- No właśnie. Mówi się o Tobie moja droga. - powiedział i uśmiechnął się.
- O mnie? Serio?
- Tak. Młoda, piękna i zdolna. - mówił.
- Dobra, dobra, nie czaruj. - śmiałam się.
- Chciałem wyżebrać jakieś spotkanie...- zrobił smutną minę.
- Spotkanie powiadasz, no niech będzie.
- No proszę! Dobrze, więc...dzisiaj, po meczu?
- Nie, dzisiaj nie mogę. Już jestem umówiona.
- Okej, spoko ale musisz mi dać Twój numer - dodał. Podał mi swojego iphone'a a ja wpisałam swój numer.
- A co Ty robisz w Bełchatowie? O ile mnie pamięć nie myli w Rzeszowie grasz, no nie?
- Tak. Gram, ale obecnie leczę kontuzję w Łodzi. A że do Bełchatowa z Łodzi blisko to stwierdziłem, że się wybiorę. - mówił. - Poza tym, chciałem zobaczyć kimże jest ta młoda piękność...
- Już, już...kawę masz zagwarantowaną! Nie musisz się silić na tanie komplementy - śmiałam się.
- Tanie komplementy? Ha! - burzył się.
- Oj dobra, dobra. Chodź. - powiedziałam i szłam w kierunku drzwi od hali. Szedł za mną. Weszliśmy.
- Czekaj. - powiedział. Odwróciłam się do niego a on zdążył do mnie podejść. Zapomniałam, że musiał okazać bilet. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Wybacz, ale muszę iść. - powiedziałam.
- Wiem, rozumiem, ale coś mi się należy za uratowanie Ci życia! - powiedział i wskazał palcem na swój policzek. Pocałowałam go delikatnie i z uśmiechem na twarzy rozeszliśmy się.
- Cześć wszystkim - krzyknęłam na caaałą szatnię i spoczęłam na ławeczce.
- Boże, Natalia...wyglądasz...obłędnie!!! - powiedział Daniel.
- Dziękuję Ci bardzo - odparłam.
- Ja nie wiem czy to jest dobre, nie skupimy się przez Ciebie...- kontynuował wywody Daniela, Karol.
- Skupicie się, skupicie! - podeszłam do Daniela i go przytuliłam.
- O, jak miło - stwierdził. - przepraszam, ale tak Was polubiłam.
- Nie krępuj się, ja też jestem chętny! - powiedział Kłos i wyciągnął ręce w moja stronę. Wtuliłam się w niego, może na 5 sekund, po czym znów usiadłam na ławeczce. Do szatni wszedł Mariusz. Spojrzał na mnie i podszedł bliżej. Pocałował mnie w policzek na przywitanie - kochanie, wyglądasz cudownie - wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam na niego i z jednej strony byłam zła, bo ktoś mógł usłyszeć to jego ''kochanie'' a z drugiej miałam ochotę pocałować go i kochać się z nim choćby w łazience. To pożądanie było straszne.
- Kurde, jak tak nie mógłbym grać - stwierdził Aleks. - usiądziesz obok mnie, przyrzeknij - podszedł bliżej i przytulił mnie przyjacielsko. Wtem przyszedł Michał.
- Niestety Aleksie, ale nie mogę, muszę robić to co do mnie należy, żeby ktoś sobie nie pomyślał, że jestem nie potrafiącą robić zdjęć, zwykłą gówniarą bawiącą się w dorosłą,
- Któż mógłby tak pomyśleć? - zapytał przytulony do mnie Aleks.
- Na pewno znalazłby się taki jeden człowieczek. - tak! Spojrzałam na niego w tym momencie, ale on jakby wcale nie zdawał sobie sprawy, z tego co mówię, ciągle mierzył moje ciało wzrokiem. W końcu natrafił na oczy, a ja...ja uśmiechnęłam się do niego. Tak, wiedziałam, że to go jeszcze bardziej zirytuje. Nie odwzajemnił uśmiechu, obrócił się i przebrał w klubowy dres, bo i tak przez kontuzję nie mógł grać. Wyszedł z szatni a ja za nim, tyle że ja poszłam do Pauliny, chciałam z nią porozmawiać. Idąc napotkałam na drodze jakąś obcą mi kobietę z dzieckiem.
- Przepraszam, kim Pani jest? - zwróciła się do mnie.
- Jestem fotografem, a Pani...czegoś szuka? - zapytałam.
- Tak, męża!
- Aha, ale ja niestety w tym Pani nie pomogę. - myślałam, że wybuchnę śmiechem.
- Nie, ja już mam. Szukam go po prostu, bo umówiłam się na mieście więc musi się zająć naszym synem - dodała. Zobaczyłam jak blondynek słucha z uwagą naszej rozmowy.
- I Pani myśli, że ja wśród kibiców znajdę Pani męża?! - zapytałam.
- Proszę? Ja jestem Dagmara Winiarska, szukam Michała, mojego męża.
- Ahaaaa. Dobrze...- nagle przerwał nam telefon, jej telefon. Odebrała. Odeszła na chwilę, uśmiechając się, nie do mnie czy do syna, ucieszyła się na głos kogoś, kto był łaskaw do niej zadzwonić.
- Cześć, ja jestem Natalia. - kucnęłam obok chłopca.
- Oliwier - powiedział i patrzył na mnie tymi swoimi oczami, identyczne miał Michał. Miałam nadzieję, że jego syn jest inny niż on.
- Często przychodzicie z mamą na mecze taty?
- Kiedyś byliśmy na każdym meczu taty, ale teraz, jak mama z tatą się pokłócili to rzadko kiedy przychodzę na mecz taty. - powiedział i wyraźnie posmutniał. Przytuliłam go, a on objął mnie swoimi małymi rączkami. Wzięłam go na ręce, tak! Dałam radę! Choć był bardzo duży i ciężki! Ale ja mam doświadczenie codziennie taszcząc sprzęt fotograficzny. Dagmara skończyła rozmowę.
- No, to niech się Pani nim zajmie i przekaże Michałowi - dodała i w pośpiechu opuściła halę. Boże, jak ona w ogóle się wyrażała. "Odda go Michałowi'', przecież on nie jest jakąś rzeczą! - burzyłam się w myślach. Mały mocno się mnie trzymał a ja w swoich obcasach ledwo dawałam radę.
- Jak myślisz, gdzie może być Twój tata, hmm? - zapytałam chłopca.
- Nie wiem, a będziesz się mną opiekowała jak będzie mecz? - zapytał odrywając główkę od mojego ramienia i spoglądając mi w oczy.
- Yyy..tak, oczywiście! Pomożesz mi robić zdjęcia! - stwierdziłam radośnie, choć tak na prawdę radosna nie byłam. Położyłam Oliwiera na ziemi i wyciągnęłam z torby aparat, ale mały, zwykły kompakt. Tak w razie nagłego wypadku zawsze noszę go ze sobą. Dałam chłopcu i chwyciłam za rączkę. Już chcieliśmy wchodzić na boisko, kiedy zobaczyliśmy schodzącego Michała.
- Oliwer! - krzyknął.
- Tataaaa! - mały radośnie podskoczył a Michał podszedł do syna biorąc go na ręce.
- Co Ty tu robisz, co? - powiedział uśmiechnięty Michał, pierwszy raz widziałam go na prawdę radosnego.
- Mama mnie tu zostawiła, a Natalia mi obiecała, że się mną zaopiekuje i że będę jej mógł pomóc ze zdjęciami. - chwalił się chłopiec. Michał spojrzał na mnie, a potem znów na syna.
- Dobra, to idź już na boisko i zrób zdjęcia z rozgrzewki. - powiedział Michał i pocałował syka w czółko odstawiając na ziemię. Przybliżył się do mnie, chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu.
- Przyszła Twoja żona, Oliwera zostawiła bo powiedziała, że umówiła się na mieście i Ty masz się nim zająć, nie miała czasu Cie szukać, więc Oliwera zostawiła ze mną, ale to było nieodpowiedzialne! Bo ja jestem tylko zwykłą gówniarą! - powiedziałam wyższym tonem. Wzięłam torbę i chciałam udać się na boisko. - Oliwierem się zajmę. Bo i tak nie potrafię robić zdjęć! - rzuciłam jeszcze głośniej i poszłam. Zauważyłam jak Oliwier bawi się z Arkiem, oboje byli zafascynowani perspektywą robienia zdjęć. Podeszłam bliżej, Oliwier mnie zauważył i szybko przybiegł.
- Słonko, żebym Cie miała na oku! - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Tak jest! - zasalutował z uśmiechem na twarzy i już pobiegł do Arka. Zobaczyłam zbliżającą się do mnie Paulinę.
- Robisz za niańkę? - zapytała ściskając mnie.
- No, tak wyszło. Dagmara się umówiła na mieście i podrzuciła Oliwiera Michałowi, no a jak to Michał, będzie się skupiał na meczu, więc rola opiekunki przypadła mnie - zaczęłyśmy się śmiać.
- Ehh...Dagmara. - powiedziała kiwając głową Paulina.
- Co, coś z nią nie tak?
- Dłuższa historia, kiedy indziej Ci opowiem. Teraz idź szaleć z lustrzanką, a na Oliwiera będę mieć oko, nie martw się! - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Okej - powiedziałam i poszłam. Na boisko właśnie zaczęli wchodzić siatkarze. Prezentacja i już pierwszy set. Za bandami reklamowymi siedział Michał oglądając mecz raz po raz spoglądał na Oliwiera szalejącego na hali, kiedy nie miał go na widoku, widziałam zakłopotanie na jego twarzy. W przerwie po przegranym niestety secie Oliwier podbiegł do mnie i mocno przytulił, był przesłodki. Dziwiłam się, ze tak mnie polubił i zaufał, przecież poznał mnie pół godziny temu.
- Powiesz tacie, żeby poszedł kupić mi coś do picia? - zapytał mały nie chcąc przerywać zabawy.
- Ehhh...jasne. - powiedziałam wzdychając, niechętnie ale powiem. Zauważyłam go wstającego z krzesła. Udałam się w jego kierunku, chyba mnie zauważył bo szedł w moją stronę. Po kilku chwilach byliśmy w odpowiedniej odległości żeby się porozumieć.
- Oliwier chce żebyś kupił mu coś do picia, tylko nie dawaj mu tego, jak będzie chciał się napić niech przyjdzie do Ciebie, bo biegnąc z butelką i usiłując z niej pić jeszcze sobie coś zrobić - powiedziałam, zabrzmiało jakbym miała ogromne doświadczenie..a nie miałam. Patrzył na mnie tymi swoimi oczami, a ja nie mogłam się im oprzeć i szybko się odwróciłam. Poszłam dalej mijając go i ocierając się o jego ramię, zaczął się drugi set, a ja widziałam tylko jak Michał daje Oliwierowi się napić po czym najwyraźniej tłumaczy, że jeśli będzie chciał więcej to ma do niego przyjść. Mały przybiegł do mnie.
- Patrz jakie zdjęcia zrobiłem! - zaczął pokazywać mi swoje dzieła.
- Piękne! Może będziesz fotografem, co?!
- Raczej nie, mama mi nie pozwoli. - znów posmutniał.
- Mama nie może wybierać za Ciebie, to Ty masz wybrać! I jeśli będziesz chciał być fotografem, to mama będzie musiała to zaakceptować - powiedziałam i pogłaskałam go po głowie.
- Jesteś supeeer!!! - krzyknął i znów się do mnie przytulił. Wszystko to obserwował Michał, który dla odmiany uśmiechał się, nie wiem, czy do mnie czy do Oliwiera, ale uśmiechał się, więc może są w nim jakieś pokłady człowieka?! - zastanawiałam się. Oliwier znów szalał po hali. Po drugim secie wygranym przez Skrzatów zauważyłam na trybunach Zbyszka. Zrobiłam mu kilka zdjęć. Zauważył mnie i pomachał uśmiechając się. Odmachałam mu i odwzajemniłam uśmiech. Poszłam do szatni napić się czegoś, bo zaschło mi w gardle. Wróciłam i zaczęłam rozglądać się za Oliwierem, co gorsza...nie było go. Zaczęłam lekko panikować. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nogę i próbuje się do mnie przytulić. Szybko zauważyłam, że był to młody Winiarski, zaraz za nim szedł jego ojciec.
- Oliwier! Jak ja się przestraszyłam, że mi się gdzieś zgubiłeś! - powiedziałam.
- Byłem z tatą w ubikacji - powiedział i się uśmiechnął.
- Dobra, to zmykaj do Arka - powiedziałam i pogłaskałam go po głowie. Mały w podskokach pobiegł do kolegi.
- Nie musisz się nim zajmować, ja tutaj jestem - powiedział Winiarski podchodząc do mnie.
- Ale chcę, jest na prawdę uroczy! - powiedziałam i zabrałam się za robienie zdjęć.
- Nie chcę żebyś mi pomagała, sam sobie poradzę. Potem będziesz mówiła, że jestem jakimś nieudacznikiem bo nie potrafię się zająć dzieckiem. - powiedział. Spojrzałam na niego.
- Boże, Michał! Nie pomyślałeś, że robię to ze zwyczajnej ludzkiej życzliwości? Pewnie o tym nie słyszałeś, ale uwierz mi, takie coś istnieje. Nawet nie wiesz jak to cholernie boli, jak co chwile próbujesz spowodować moje potknięcie, ciągle się czepiając. - powiedziałam a po policzku spłynęła mi łza. Odwróciłam się i poszłam...chciałam być jak najdalej od niego. On stał i patrzył jak odchodziłam i wtedy chyba coś w nim pękło, widział moją łzę, wiedział, że to przez niego. Otarłam łzę i postanowiłam wziąć się w garść! Tak zleciał trzeci set. Skra wygrała, rozgromiła Jastrzębian. Czwarty set to zdecydowana przewaga rywali i w taki sposób w tym meczu mieliśmy tie-break, który wygrała drużyna z Jastrzębia. Cały mecz 3:2 dla Jastrzębskiego Węgla. Niestety, ale mówi się trudno i żyje się dalej. Chłopaki wrócili do szatni. Próbowali się ogarnąć. Unikałam wzroku Michała, nie miałam ochoty na pretensje z jego strony. Do szatni wbiegł Oliwier, od razu atmosfera się poprawiła, wszyscy razem się śmialiśmy i zapomnieliśmy o porażce. Usiadł obok mnie i przytulił się.. Przyglądał się Michałowi jak rozmawia z kolegami.
- Pokaz mi te Twoje zdjęcia.
- Proszę - dał mi aparat i oglądaliśmy zdjęcia jego autorstwa.
- No, no! Całkiem niezłe! - powiedziałam i poczochrałam jego włoski.
- Dzięki - powiedział i uśmiechnięty bawił się moimi włosami.
- Od teraz to będzie aparat tylko dla Ciebie, i jak będziesz chciał to będziesz robił zdjęcia na meczach razem ze mną, okej? - zapytałam chłopca.
- Super! - krzyknął radośnie, usiadł mi na kolanach i pocałował w policzek. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Zauważyłam jak Michał spogląda na nas, i znów można było na jego twarzy zauważyć uśmiech. Wszyscy chcieli już się zbierać. A ja musiałam czekać na Mariusza, który był na konferencji. Wreszcie pojawił się w szatni. Uśmiechnął się do mnie widząc jak bawię się z Oliwierem po czym wszedł do łazienki.
- Dobra Oli, idziemy - powiedział Michał i wyciągnął rękę w stronę Oliwiera.
- Juuuż? - zapytał młody przytulając się do mnie.
- Tak, musimy. Obejrzymy jakiś film!, chodź - powiedział ciepło Michał.
- Ale ja nie chcę, ja chcę tu zostać z Natalią! - powiedział i posmutniał.
- Hej, Oliwier...musisz słuchać taty, bo już nie przyjdziesz na mecz, a ja sobie bez Ciebie nie poradzę. - powiedziałam ciepło i pogłaskałam go po główce. Ostatni raz wtulił się we mnie i zeskoczył z moich kolan. Michał ubrał go i chcieli wyjść.
- Halooo! - powiedziałam do Oliwiera wskazując palcem na mój policzek. Mały podskoczył i szybko do mnie podbiegł i sprzedał mi całusa. Uśmiechnęłam się do niego.
- Pa! - powiedziałam.
- Papa! - odpowiedział i pomachał mi rączką. Zadowolona czekałam na Mariusza. Z szatni wyszli praktycznie wszyscy. Mariusz wyszedł z łazienki.
- No wreszcie! - krzyknęłam.
- To cześć! - powiedział wychodzący Wytze Kooistra. Zostaliśmy sami. Mariusz w szybkim tempie przebrał się i już mogliśmy wychodzić. Udaliśmy się do samochodu. Wsiedliśmy. Zapięłam się pasem. Mariusz przybliżył się do mnie i pocałował.
- A co na to powie Paulina? - zapytałam odpychając go od siebie.
- Na to że Cie pocałowałem? Myślę, że nie była by zachwycona. - dodał i znów wpił się w moje usta.
- Nie, nie na to! Na to, że nie wrócisz do domu na noc. - powiedziałam a on zapalił samochód.
- Coś wymyślę - powiedział kładąc rękę na moim kolanie. Uśmiechnęłam się do niego a jego usta znów pieściły moje. Musiałam to zakończyć i sama ze sobą dyskutowałam kiedy mam to zrobić. Stwierdziłam, że zrobię to jutro z samego rana.
_______________________________________________
Witam! :) Oddaję w Wasze ręce szósty rozdział. Mnie osobiście nie przypadł do gustu. Pojawił się za to Zbyszek, co ucieszy zapewne fanki Resovii :) Nie chcę się tu rozpisywać o czym był rozdział, bo to nie o to chodzi. Cieszę się, że podzieliłyście się na dwie grupy. Pierwsza ''za'' a druga ''przeciw'' romansowi Natalii z Mariuszem. Mam nadzieję, że jednak nie zlinczujecie mnie za ten rozdział. W sumie ten jak ten, ale za następny, który już praktycznie jest skończony, na pewno!
Komentujcie i odwiedzajcie! :))
Pozdrawiam, Mercy.
piątek, 25 stycznia 2013
Pięć
Przebudziłam się o 6. Stwierdziłam, że jest zdecydowanie za wcześnie aby wstawać, więc postanowiłam dać sobie jeszcze 20 minut. Ahh głupia ja. Obudziłam się, czułam już trochę bardziej wyspana, spojrzałam na zegarek. 8:20. FUCK - krzyknęłam i wstałam z łóżka. Wbiegłam do łazienki ogarnąć się, zajęło mi to 10 minut. Wróciłam do pokoju, z torby wyciągnęłam klubową kurtkę i bluzę, pod to ubrałam top a do tego czarne jeansy. Spakowałam aparat do torby, na top założyłam klubową bluzę a na bluzę, klubową kurtkę. Buty, czapka i szalik. Moje włosy wyglądały jak te od Hermiony z pierwszej części Harrego Pottera. Fakt, były czyste i pięknie pachniały, ale każdy chciał iść inną drogą, za nic nie chciały współpracować, dlatego właśnie ta czapka. Wyszłam z pokoju, była 8:42. Udałam się przed hotel i wsiadłam do taksówki. Powiedziałam taksówkarzowi co i jak i ruszyliśmy. W trakcie usunęłam wszystkie zbędne zdjęcia z aparatu. Pod halą byliśmy o 9:06. No cóż, lekkie spóźnienie, ale ja nie muszę się przebierać. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do hali. Szybkim krokiem podążałam do szatni. Kiedy byłam blisko drzwi do szatni usłyszałam jakieś głosy z niej dochodzące. Podeszłam nieco bliżej.
- Od razu mówiłem, że zatrudnianie szesnastolatki jest totalnie nieodpowiedzialne! - mówił Winiarski.
- Michał! Nie pieprz bzdur! To jest bardzo fajna dziewczyna! Może coś się stało! - próbował uspokoić go jeden z kolegów, kto taki? Oczywiście, Mariusz.
- To przecież zwykła gówniara! - burzył się Michał.
- Stary, ja rozumiem, że masz teraz ciężkie chwile w życiu, ale nikt nie daje Ci prawa, żebyś wyżywał się na bogu ducha winnej dziewczynie. - mówił Mariusz. A ja? Stałam za drzwiami tej pieprzonej szatni i beczałam jak głupia. Łzy same spływały mi po policzkach, no co miałam zrobić?
- Nic bym nie mówił gdyby się nie spóźniła!
- Trener się nawet ucieszył. Wolał taką kolejność - tłumaczył Wlazły, ale Michał nic, dalej swoje. Szukałam chusteczki - na marne, bo nie miałam. Oparłam się o ścianę i nie potrafiłam powstrzymać płaczu.
- Hej, co się stało? - usłyszałam głos, do tąd mi nie znany. Odwróciłam się, przecierając oczy ręką i próbując ukryć łzy.
- Nic, wszystko ok - powiedziałam i próbowałam się uspokoić.
- No widzę właśnie. - powiedział a z kieszeni wyciągnął chusteczkę - proszę - powiedział i dał mi ją do ręki.
- Dziękuję - wzięłam chusteczkę, ale na nic się zdała bo znów krążyły mi po głowie słowa Michała ''to zwykła gówniara''. Znów zaczęłam płakać. Mężczyzna stojący obok mnie spojrzał mi w oczy i nic nie powiedział, po prostu mnie przytulił. Objęłam go rękoma a on pocałował moje włosy, gładząc je.
- Wszystko będzie dobrze - powiedział. Oderwaliśmy się od siebie.
- Tak, masz rację! Nie będę się przejmowała....- nie wiedziałam co powiedzieć, no bo on na pewno zna Winiarskiego, jak każdy tutaj. - niczym się nie będę przejmowała! - dokończyłam i jakoś wybrnęłam, otarłam łzy chusteczką i jakoś doprowadziłam się do normalnego stanu. Uśmiechnęłam się do nieznajomego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Dziękuję - powiedziałam i podskoczyłam żeby pocałować go w policzek.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział. - a w ogóle, jestem Michał - dodał i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Natalia - uścisnęłam jego dłoń. - muszę już iść. - dodałam.
- Ja też - powiedział. - i już nie płacz, nie warto! - dodał i uśmiechając się odszedł. Zarzuciłam torbę na ramię, bo leżała na ziemi po czym otworzyłam drzwi od szatni. Weszłam a w niej ujrzałam tylko Michała rozmawiającego z Mariuszem.
- Cześć - powiedziałam chłodno i zaczęłam się rozbierać.
- Masz nam coś do powiedzenia? - zapytał Michał podchodząc do mnie.
- No powiedziałam, cześć! - odparłam odwracając się do niego.
- Miałaś tu być na 8!
- Zaspałam - powiedziałam lekceważąco.
- Chciałaś udawać dorosłą, OK, ale nie naszym kosztem - powiedział.
- ej, ej Michał chodź już na salę - odezwał się Mariusz po czym do mnie podszedł. Stanęłam na ławce, która stała przy szafce i objęłam Mariusza całując go w policzek. Był lekko zdziwiony po czym się uśmiechnął i wyszedł bez słowa z szatni. Michał patrzył na moje poczynania i nie za bardzo wiedział co powiedzieć.
- Chcesz też? - zapytałam słodkim głosem rozkładając ręce w jego stronę. Zmierzył mnie wzrokiem i wyszedł z szatni. - Takkk! - pomyślałam. Zeskoczyłam z niskiej dość ławki, zdjęłam szalik i położyłam na kurtce. Wzięłam lustrzankę i obiektywy po czym wyszłam z szatni. Po kilku chwilach weszłam na boisko. - Nooo, cześć! - powiedzieli, ale nie z pretensjami, bardzo radośnie i serdecznie. Stanęłam obok nich a oni mnie otoczyli.
- Przepraszam Was za spóźnienie, nie chcę ściemniać, zaspałam! - powiedziałam a oni zaczęli się śmiać.
- Nic się nie stało, omówiliśmy w tym czasie taktykę na dzisiejszy mecz - powiedział Pliński.
- To dobrze - powiedziałam i spojrzałam na Winiarskiego, który cały czas się mi przypatrywał. Rozeszli się i poszli przebierać do szatni, w stroje ''wyjściowe''. To znaczy koszulki meczowe, bo miałam zrobić im sesję zdjęciową, najpierw na hali a potem w studio, które z resztą mieściło się też w hali, na pierwszym piętrze. Nagle pojawił się trener.
- Trenerze, przepraszam bardzo za spóźnienie - powiedziałam stojąc obok trenera.
- Ale przestań! Nic się nie stało, omówiliśmy przynajmniej taktykę gry na dzisiejszy mecz. Jastrzębianie za chwilę mają trening więc nie mamy dużo czasu na hali dzisiaj. - powiedział trener.
- Spokojnie, wyrobimy się. - uspokoiłam trenera. Zawodnicy weszli na boisko, pojawił się też prezes. Zaczęliśmy sesję. Trwała ona 40 minut, nic specjalnego. Generalnie specjalne rzeczy miały dziać się w studio. Przeszliśmy na pierwsze piętro. Z kilkoma zawodnikami współpracowało się bardzo dobrze, no ale przecież w końcu musiała przyjść pora na Winiarskiego. Wszedł do pomieszczenia i ustawił się. Zrobiłam kilka próbnych zdjęć, tak bardzo przeszkadzała mi jego opaska na włosach, ahhh!
- Ściągnij tą opaskę - powiedziałam stanowczo.
- Nie - oznajmił.
- Bo?
- No bo nie, nie będziesz mi mówiła co mam robić.
- Michał, współpracuj!
- Współpracuję, ale nie będę ściągał opaski.
- Lepiej wyglądasz bez niej.
- To nie jest sesja do Vogue'a.
- Ale na stronę internetową!
- Właśnie! Robisz mi te zdjęcia, czy mam iść?
- Proszę bardzo. - powiedziałam lekceważąco i zrobiłam mu kilka zdjęć. Wyszedł. ''Boooże! Ja mu kiedyś coś zrobię''! - pomyślałam. Po Michale był Mariusz, więc baaardzo się cieszyłam. W pomieszczeniu byłam tylko ja, no i dany siatkarz. Mariusz wszedł.
- Hej kochanie - powiedział.
- Mariusz, na litość boską nie w pracy! - zaczął się do mnie zbliżać. Nachylił się i musnął moje usta swoimi.
- Nie wytrzymam dłużej. - oderwałam się od niego, ale on mnie do siebie przyciągnął.
- No Ty chyba żartujesz - jego ręka powędrowała pod moją bluzę.
- Nie, nie żartuję. - powiedział i dalej kontynuował wykonywanie czynności.
- Mariusz! - powiedziałam głośniej. Pocałowałam go, ale nie chciałam się z nim kochać, przynajmniej nie teraz.
- Tak? - całował moją szyję i ramiona.
- Nie teraz! - oderwał się na chwilę.
- Dzisiaj po meczu - powiedział jakby pytając mnie o zdanie.
- Dobrze - odpowiedziałam a on zaczął mnie całować, baaardzo namiętnie i baaardzo mi się to podobało.
- Już, już. Stawaj tam! - wskazałam rękom gdzie ma stanąć i oderwałam się od niego. Tak właśnie zrobiłam wszystkim siatkarzom zdjęcia, wyszły? FENOMENALNIE. No może poza zdjęciem Winiarskiego. Chłopaki mieli się stawić na 16:30 w szatni, krótka rozgrzewka i krótki trening i mecz! Praktycznie wszyscy opuścili halę, więc ja też tak zrobiłam. Wróciłam do hotelu żeby coś zjeść i się odświeżyć. Zamówiłam obiad i poszłam pod prysznic. Zajęło mi to 40 minut. Wyszłam z łazienki w ręczniku i już czekał na mnie obiad. Zarzuciłam szlafrok na siebie i zasiadłam do stołu. Jadłam sobie powoli obiad, kiedy nagle sms. Wstałam w poszukiwaniu telefonu. Znalazłam. "Już się nie mogę doczekać" - od Mariusza. Uśmiechnęłam się. Ale sama nie wiedziałam co robię, przecież to jest okropne! Paulina jest przecudowna, miła i stara się mi pomagać jak tylko może. Zaś Mariusz jest taki uroczy...nie potrafię mu się oprzeć. Seks z nim to najlepsze co mnie ostatnio spotkało, ale dobrze wiedziałam, że dalej tak nie pociągnę. Musiałam się przecież zdecydować czego chcę. Zacznijmy od tego, że nawet nie wiem co do niego czuję, bo to że wtulona w jego nagi tors byłam najszczęśliwszą osobą na świecie to to chyba nic nie znaczy, nie wiem, sama nie wiem.
A może właśnie to jest ważne, że czułam się przy nim tak bezpieczna, radosna i doceniona. Na to właśnie słowo...doceniona do mojej głowy znów napłynęły słowa Michała. "Jest zwykłą gówniarą". Po policzku spłynęła mi jedna łza jednak szybko ją otarłam.
_______________________________________________
Witam, oddaję w Wasze ręce piąty rozdział :) Mariusz dalej do Natalii się przystawia, a ona jak widać mu ulega. Cieszę się, że tak bardzo spodobał Wam się Maciek, ale teraz nie ma dla niego miejsca u Natalii. Winiarski ma swoje humory, ale co jest ich powodem dowiecie się w kolejnym rozdziale, który dodam już w niedzielę lub poniedziałek :)
Boli przegrana Skry w LM :( Bardzo boli, no ale cóż. MÓWI SIĘ TRUDNO I ŻYJE SIĘ DALEJ.
Jutro jadę na półfinały Pucharu Polski do Częstochowy, więc może się zainspiruję i złapię wenę do napisania kolejnych rozdziałów :)
Dziękuję za to, że jesteście ze mną :)
Komentujcie, bo to bardzo pomaga!
Pozdrawiam, Mercy.
wtorek, 22 stycznia 2013
Cztery
Otworzył drzwi od auta,
pozwolił mi wsiąść. Torbę z ubraniami położył na tylne
siedzenie i już po kilku chwilach siedział obok mnie.
- Słucham. - powiedziałam
spoglądając na niego. Westchnął i jakby przez chwilę, nie
wiedział co powiedzieć.
- Nie wiem, no nie wiem -
zaczął.
- Mariusz, ale czego Ty
nie wiesz? Powiedz mi co to było wczoraj? - powiedziałam, trochę
głośniej niż normalnie. Spojrzał na mnie i tak jakby dokładnie
oglądał każdą część mojego ciała.
- Nie wiem. To był
impuls.
- Boże, Mariusz! Czy Ty
siebie słyszysz? - już wtedy krzyknęłam. - Masz cudowną żonę,
kochanego synka...- na te słowa, poleciały mi łzy. Starałam się
to ukryć, ale nie mogłam.
- Jak ja mam jej spojrzeć
w oczy, powiedz mi kurwa jak?! - dalej krzyczałam przez łzy.
- Przepraszam! -
powiedział, też głośniej, chociaż do krzyku było mu daleko. -
nie płacz, proszę Cie. - mówił. Nie przestawałam, nie
potrafiłam, ona była dla mnie taka dobra, miła i kochana, a
ja...ja całowałam się z jej mężem, no jak ja miałam normalnie z
nią rozmawiać. - Natalia...- ciągnął.
- Przestań! Widzę, że
nie powiesz mi nic oprócz tego, że nie wiesz! - powiedziałam
i chciałam wyjść. Po czym ujrzałam Paulinę wychodzącą z hali,
szła pewnie na jakieś spotkanie, wsiadła do samochodu i odjechała.
A ja? Ja znowu zaczęłam płakać. Mariusz próbował mnie
uspokoić. Złapał moją rękę. Co najgorsze, wcale mu się nie
wyrywałam. Nawet nie zwróciłam za specjalnie na to uwagi.
- Dobrze, wiem co zrobię!
Zwolnię się! Tak! Powiem, że nie potrafię się z Wami dogadać,
albo coś takiego. - powiedziałam kiedy przestałam płakać. A on?
On bez żadnych skrupułów, dotknął mojego policzka,
delikatnie obróciłam głowę w jego stronę, i co? No to,
czego mogłam się spodziewać. Zbliżył swoją twarz do mojej i
musnął moje usta swoimi, po czym czekał na moją reakcję. Nic nie
zrobiłam, nic nie powiedziałam, nic kurwa, nic! Wplątał dłoń w
moje włosy i zaczął całować, namiętnie, wręcz agresywnie.
Podobało mi się to, przybliżyłam się do niego i objęłam jego
szyję rękoma. Tak jakbyśmy nie mogli nacieszyć się smakiem
swoich ust. Przestaliśmy, nasze twarze były tak blisko, że kartka
papieru nie zmieściłaby się pomiędzy nimi. Spojrzeliśmy sobie w
oczy po czym napłynęły mi do nich łzy.
- Mariusz...- szepnęłam.
Nie pozwolił mi dokończyć. Znów wpił się w moje usta,
delikatnie, powoli, bez pośpiechu, zupełnie inaczej niż przed
sekundą. Nie byłam wstanie mu się sprzeciwić, był
taki...cudowny, taki uroczy. Kogo ja chciałam oszukać. Nagle
przestał, gładząc mój policzek i dodał - tylko nic nie
mów. Uśmiechnął się i zapalił samochód. W ciszy
dojechaliśmy do hotelu. Wyszliśmy z samochodu, w pośpiechu, nie
zważając na nic. Wbiegliśmy do pokoju. Zdążyłam tylko rozpiąć
kurtkę. Mariusz wziął mnie na ręce, objęłam jego szyję rękoma
i oddaliśmy się pocałunkom. Położyliśmy się na łóżku,
jednym ruchem zdjął ze mnie kurtkę, po czym ja uczyniłam to samo
z jego ubraniem. Stęskniony za moimi ustami znów musną je
swoimi. W sekundę nie miałam na sobie swetra a on bluzy. Po 15
sekundach byliśmy już nadzy. Wplątał ręce w moje włosy i znów
całował, tak namiętnie, zdecydowanie wolałam tą wersję.
Schodził niżej, odchyliłam głowę, aby ułatwić mu sprawę.
Bawił się moimi piersiami, a ja mrucząc z zachwytu mierzwiłam
jego włosy. Położyłam się, a on nade mną opierał się o ręce,
całując mój brzuch doprowadzał mnie do szaleństwa, nagle
znowu jego usta były tuż obok moich i jakby czekał na pozwolenie,
nic nie powiedziałam, delikatnie go pocałowałam , on wiedział, że
w taki właśnie sposób, dałam mu do zrozumienia, co ma
robić. Nie musiałam długo czekać, po kilku sekundach poczułam go
w sobie, poczułam jak penetruje moje wnętrze. Wbijałam paznokcie w
poduszkę, w kołdrę, w co tylko mogłam, to co robił doprowadzało
mnie do istnego szaleństwa. Krzyczałam i piszczałam, mierzwiąc
jego włosy i wbijając paznokcie w jego plecy. Pocałował mnie.
Tak, podobało mu się to, więc nie mogłam odmówić mu tej
przyjemności. Szczytowaliśmy, prawie w tum samym momencie. To coś
tak cudownego, tak pięknego, być wtedy z nim, być jednością.
Znów oddaliśmy się w wir pocałunków, ale już tych
delikatnych i czułych. Opadł obok mnie, na jednoosobowym łóżku,
przytuleni, leżeliśmy i obdarowywaliśmy się wzajemnie
pocałunkami. Wtuliłam się w jego nagi tors, on objął mnie swoimi
ramionami. Pocałował moje włosy, gładząc je. Dotykał ramion,
kreśląc na nich różne wzorki. Dotykał policzków,
ocierając resztki łez, był taki cudowny. W takich okolicznościach
nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przebudziłam się około 17. Jego
już nie było. Wstałam, opatuliłam się kołdrą i poszłam do
łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam pierwszy lepszy top i
spodnie. Wychodząc o mało nie przewróciłam się o torbę,
którą dała mi Paulina a Mariusz przyniósł z
samochodu. Właśnie, Paulina. Dotarło do mnie co się stało, nie
miałam siły by płakać, nie miałam siły na nic. Włączyłam
telewizor i wyciągnęłam telefon z torby. Sms od Agi, mojej
przyjaciółki. Sms od Maćka: "Szkoda, że uciekłaś..:("
i od Pauliny: "dodaj jakieś zdjęcia na stronę internetową i
na fanpage Skry, pozdrawiam:)" i od Mariusza: "Byłaś
cudowna". Rzuciłam telefon na łóżko i zrezygnowana
usiadłam na krześle, postanowiłam ogarnąć jakoś ten pokój,
bo wyglądał jak pobojowisko. Zrobiłam to w jakieś 10 minut.
Zamówiłam coś do jedzenia i wzięłam się za zdjęcia,.
Obrobiłam i dodałam na stronę oraz fanpage. Zajęło mi to jakąś
godzinę, wtem przyszedł mój posiłek. Ohh tak! Byłam
głodna! Zjadłam w jakieś 10 minut i dalej patrzyłam na
interesujący program w TV. Usłyszałam dźwięk otwierających się
drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Mariusza z jakąś
teczką w ręce.
- Czeeeść - powiedział
uśmiechnięty. Podszedł do mnie i nachylił się, znów jego
palce powędrowały w moje włosy, znów oddaliśmy się dzikim
pocałunkom, po czym oderwałam się od niego i wstałam.
- Po co tu przyjechałeś?
- zapytałam z wyczuwalnymi pretensjami.
- Natalia - podszedł do
mnie i objął mnie tymi swoimi wielkimi ramionami. Wtuliłam się w
niego i łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. - To był
najcudowniejszy moment jaki mnie spotkał w ostatnich tygodniach i
wiem, że Tobie tez się podobało. Nie żałuj. - powiedział i już
pieścił moje usta swoimi. A do głowy przychodziły mi same okropne
myśli.
- Nie żałuję -
powiedziałam i znów się w niego wtuliłam, bo wtedy jeszcze,
nie żałowałam. Gładził moje włosy i czule całował. Oderwałam
się od niego i znów zapytałam po co tu przyjechał.
- Mam dla Ciebie umowę. -
odpowiedział i położył teczkę na stole.
- I tylko po to tu
przyjechałeś - zaczęłam się śmiać.
- Oczywiście, że nie. To
był tylko pretekst! Chciałem Cię zobaczyć, pocałować i
przytulić - powiedział i usiadł na łóżku. W dość
szybkim tempie znalazłam się na jego kolanach, zachowywaliśmy się
jak jacyś opętani. Pocałował mnie, a ja szybko odwzajemniłam.
- Idź już, Paulina na
Ciebie czeka - powiedziałam schodząc z niego. A on tylko westchnął
i pocałował mnie na pożegnanie, chwilę potem już go nie było.
Położyłam się i zaczęłam odpisywać na smsy. Maćkowi
odpisałam, że jest mi bardzo przykro, ale spieszyłam się a
Paulinie, że już dodałam zdjęcia. Nie musiałam długo czekać na
odpowiedź, a właściwie nie odpowiedź, bo Paulina zadzwoniła.
Powiedziała, że zdjęcia są świetnie i bardzo jej się podobają.
Skończyłyśmy rozmawiać a ja próbowałam zasnąć uprzednio
ustawiając budzik. Nic z tego, dręczyły mnie takie wyrzuty
sumienia, takie cholerne wyrzuty sumienia, że nie wiem! Długo
rozmyślałam, o tym co się stało stwierdziłam tylko jedno. -
Musze się zobaczyć z Agą i jej wszystko powiedzieć, bo tylko z
nią mogę o tym porozmawiać. Zasnęłam około 2. Tak, udało się
uspokoić sumienie.
___________________________________________________
Witam! Jest czwórka :) Wieeem, zlinczujecie mnie za ten rozdział, ale to jest wymysł mojej chorej wyobraźni. Wiem, że Natalia jest za młoda dla Mariusza, ale mimo wszystko będę się tego trzymała. Nie martwcie się, nie będzie super słodkiego zakończenia, w którym to Mariusz zostawi Paulinę aby być z Natalią. Nie, nie :) Generalnie cała historia będzie się opierała na kilku graczach Skry, nie tylko na Wlazłym :) A w następnym rozdziale, którego pisanie prawie kończę, pojawi się ktoś z innej drużyny! Nie będzie to jakiś główny wątek, ale zawsze coś :) Sam rozdział pojawi się w piątek :)
Dziękuuuję! :) Za to, że odwiedzacie i za to, że komentujecie! To naprawdę bardzo motywuje do dalszej pracy :)
Pozdrawiam, Mercy.
sobota, 19 stycznia 2013
Trzy
- Halooo, proszę Pani! - usłyszałam budząc się. Spojrzałam na osobę, która do mnie mówiła.
- Tak...- powiedziałam zaspana.
- Zamawiała Pani budzenie, jest dokładnie 7:30. - powiedziała przemiła osóbka.
- Tak...- tak wiem, byłam monotematyczna. - już wstaję, dziękuję.
- Zejdzie Pani na śniadanie czy przynieść do pokoju? - zapytała blondynka.
- Yyy...zjem w pokoju, dziękuję. - powiedziałam. Kobieta powiedziała, że ze śniadaniem przyjdzie za godzinę, żebym miała czas na kąpiel. Wyczołgałam się z łóżka upadając na podłogę. Wstałam po czym zajrzałam do szafy. Wzięłam bordowy luźny sweter i skórzane rurki + bieliznę. Weszłam do łazienki, szybki prysznic, mycie zębów, zarzucenie na siebie ubrań. Wysuszyłam włosy, uprzednio nakładając odżywkę. Przeczesałam grzebykiem i tak je zostawiłam, miałam długie ciemno-brązowe fale, naturalne oczywiście. Nałożyłam krem ochronny i użyłam perfum. Nie nakładałam makijażu, nigdy praktycznie. Wyszłam z łazienki po 40 minutach. Chwyciłam aparat i wykasowałam zdjęcia, które miałam już na komputerze po czym schowałam lustrzankę do torby, a wraz z nią 3 obiektywy i najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak portfel, czy legitymację. Postanowiłam nie brać statywu, bo tylko mi przeszkadzał. Zapięłam torbę i położyłam ją na łóżku i sama na nim usiadłam chwytając pilot i włączając TV. Minęło może z 5 minut po czym w pokoju pojawiła się blondynka z moim śniadaniem. Jajecznica na maśle z wędzonym łososiem i grzybami, do tego sok pomarańczowy i herbata - mniaaam! Podziękowałam owej kobiecie dając jej napiwek. Zasiadłam do śniadania oglądając jakiś poranny program. Zjadłam i poszłam do łazienki umyć ręce. Wyszłam, zarzuciłam na siebie płaszcz i ubrałam buty. Wzięłam z łóżka torbę z aparatem i wyszłam z pokoju, nie myślałam nawet o tym co wczoraj miało miejsce. Na recepcji zapytałam miłego Pana jak dojechać do hali, bo nie miałam o tym pojęcia. Pan Tomasz, bo tak miał na imię recepcjonista, wytłumaczył mi do jakiego autobusu powinnam wsiąść, gdzie wysiąść i ogólnie wszystko. Podziękowałam mu i wyszłam, wyciągnęłam z torby szminkę ochronną i przejechałam nią po moich ustach. Udałam się na przystanek, co zajęło mi jakieś 10 minut. W końcu przyjechał mój autobus, wsiadłam do niego, po czym włączyłam ipoda uprzednio wkładając do ucha słuchawki, droga minęła mi bardzo szybko. Na miejscu byłam o około 9.40. Przed wejściem spotkałam Wytze Kooistrę. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że ma duże poczucie humoru i praktycznie cała droga minęła nam w towarzystwie głośnych śmiechów, czyli dzień zaczął się baaardzo dobrze. Weszliśmy do szatni, ujrzałam w niej przebierających się już siatkarzy, na mój widok wszyscy krzyknęli - ''Czeeeść!". Odpowiedziałam im, uśmiechając się. Podeszłam do mojej szafki, położyłam na niej torbę z aparatem i zdjęłam kurtkę. Chłopaki śmiali się w niebo głosy, opowiadając różne śmieszne historie, oczywiście w trakcie usiłowali się przebrać. Po kilku chwilach, większość siatkarzy wyszła już z szatni, zostałam sama z Kooistrą. Usiłowałam dobrać odpowiedni obiektyw, ale stwierdziłam, że wezmę ze sobą całą torbę. Wytze podśpiewywał coś pod nosem, słysząc to zaczęłam się śmiać, a on dołączył do mnie w niedługim czasie. Przebrany już wyszedł z szatni, w drzwiach mijając się z Winiarskim.
- Cześć - rzucił.
- Cześć - odpowiedziałam dość chłodno, zarzuciłam na ramię torbę z lustrzanką i chciałam wyjść.
- Czekaj...- powiedział po czym zaczął grzebać w swojej torbie. Spojrzałam na niego i zastanawiałam się, czy to na pewno było do mnie, lecz rozejrzawszy się po szatni nikogo nie zauważyłam.
- Proszę - powiedział wyciągając rękę w moją stronę, a w niej trzymając mój telefon. Spojrzałam na niego i wzięłam telefon do ręki.
- Dziękuję - odpowiedziałam i nawet uśmiechnęłam się do niego, delikatnie, bardzo delikatnie.
- Zostawiłaś go a ja nie zdołałem Cię dogonić - tłumaczył. - i chciałem Cię przeprosić - ciągnął dalej. - nie wiem co mnie napadło, zachowałem się jak ostatni kretyn, przepraszam - dokończył. Patrzyłam w te jego oczy, a on patrzył w moje. Ocknęłam się w końcu.
- Nie ma sprawy - powiedziałam, chociaż wcale tak nie myślałam, bo jego słowa mnie zabolały, ale cóż mogłam powiedzieć. - i dzięki za ten telefon - dodałam i wyszłam z szatni. Wtedy już nawet o nim nie myślałam, w głowie siedział mi tylko Mariusz. Idąc, spojrzałam na telefon, 17 połączeń nieodebranych i 3 wiadomości. Moja mama próbowała się dodzwonić, ale większość nieodebranych połączeń było jednak od Pauliny. Smsy, pisała moja przyjaciółka, jak podróż, Bełchatów i siatkarze, pisała koleżanka ze szkoły, zapalona fanka Skry, i pisał Maciek! Maciek Muzaj, sms o treści: "Miłych snów! :)". Kochanyy - pomyślałam, już wtedy zapomniałam o Mariuszu i chciałam jak najszybciej usprawiedliwić się z braku odpowiedzi na sms'a od Maćka. Weszłam na boisko, udałam się w miejsce, gdzie stali wszyscy siatkarze i trener. Nic nie usłyszałam i nic nie widziałam bo skrzaty otoczyły trenera. Usiadłam więc na krześle i włączyłam aparat. Widziałam tylko wchodzącego Michała, był dość zdenerwowany. W końcu zaczęli biegać, trener wyszedł na chwilę, więc postanowiłam złapać Maćka i wszystko mu wytłumaczyć. Pomachałam mu ręką po czym przybiegł i usiadł obok mnie.
- Przepraszam, że nie odpisałam, ale wczoraj zostawiłam telefon w szatni i odebrałam go dopiero dzisiaj...- powiedziałam.
- Nic się nie stało - powiedział i uśmiechnął się. - Wiesz co...- zaczął.
- Co? - dopytywałam.
- Pięknie dziś wyglądasz - powiedział i już chciał wstać. Zatrzymałam go, chwytając jego rękę i pocałowałam go w policzek szeptając do ucha - dziękuję, po czym obdarowałam go uśmiechem, co odwzajemnił. Chłopcy biegali, nagle na boisko wszedł Mariusz, był spóźniony, ale trenera nie było, więc uszło mu to na sucho. Kiedy go zobaczyłam, wszystkie moje plany diabli wzięli, miałam ochotę uciec i w ogóle z nim o tym nie rozmawiać, cały czas mając nadzieję, że to był głupi sen. Jednak nie, tak nie było. To stało się na prawdę i nie wiem czy przez przypadek mnie pocałował, czy po prostu tego chciał. Wiedziałam, że muszę to z nim wyjaśnić, no ale jak? No jak? Jeszcze ten jutrzejszy mecz, nie chciałam zawracać mu głowy. Nic nie wiedziałam, jednak postanowiłam, że z nim pogadam. Chwyciłam za aparat i uciekłam na trybuny, zrobiłam kilka fajnych ujęć, jednak wcale nie mogłam się skupić. Zeszłam na boisko, kiedy chłopcy wykonywali ćwiczenia rozgrzewkowe zaczęłam robić im zdjęcia z bliższej odległości. Dowiedziałam się, że dzisiaj do Bełchatowa przyjeżdżają Jastrzębianie, czyli jutrzejszy rywal Skrzatów. Mieli mieć trening zaraz po naszym. Ucieszyłam się na wieść o spotkaniu nowych zawodników. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, byłam z siebie niesamowicie dumna! Trening jeszcze trwał, kiedy na boisko wszedł prezes i kierował się w moją stronę. Poprosił abym poszła z nim do gabinetu i podpisała kontrakt, tak też zrobiłam. W gabinecie zastałam Paulinę, kiedy ją zobaczyłam aż nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszła do mnie i uścisnęła mnie na powitanie.
- Przepraszam, że wczoraj się nie zjawiłam, ale musiałam zostać tutaj dłużej - powiedziała na początek.
- Nic się nie stało, Twoi mężczyźni starali się abym się nie nudziła - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Prezes podsunął mi kartki z umową, nie czytając podpisałam ją. Paulina potwierdziła, że przeczytała i nie widzi żadnych zastrzeżeń, zaufałam jej. Paulina zapytała jaki mam rozmiar, bo chciałaby dać mi klubowe ubrania. Powiedziałam jej i rozstałyśmy się, obiecała, że będą czekały na mnie w szatni po treningu. Weszłam na boisko, a chłopcy jeszcze trenowali, było już po 13. Trener zarządził ćwiczenia na siłowni, więc chłopcy się zwinęli i poszli w stronę siłowni, a ja za nimi.
- Czuję się nie potrzebny - powiedział Muzaj idąc obok mnie i widząc, że bez żadnych problemów daję radę z mym sprzętem. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jeśli tak bardzo nalegasz możesz pomóc mi z torbą - powiedziałam z uśmiechem.
- Bardzo chętnie - powiedział i wziął ode mnie torbę ze sprzętem.
- No! Teraz lepiej! - stwierdził dumnie.
- Co ja bez Ciebie zrobię - stwierdziłam po czym westchnęłam. Zaczęliśmy się śmiać.
- No nie wiem właśnie, chyba będę musiał cały czas przy Tobie być. - stwierdził. Był przesłodki, na prawdę!
- Bardzo chętnie - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Weszliśmy na siłownię, była dość przestronna. Usiadłam sobie na ławeczce, na której Maciek położył torbę. Zaczęli ćwiczyć, chwyciłam za aparat i każdemu z osobna starałam się zrobić zdjęcia. Natrafiłam na Winiarskiego, uśmiechnął się do mnie, więc stwierdziłam, że mam pozwolenie na sesję, zaśmiałam się w duchu. Cyknęłam kilka fotek po czym kontynuowałam swoją pracę, w końcu spotkałam Mariusza. Kiedy mnie zobaczył zaprzestał ćwiczeń, usiedliśmy razem na przyrządzie do ćwiczeń, cel był jeden, wyjaśnienie.
- Mariusz...- chciałam zacząć.
- Natalia..nie teraz, przepraszam. Po treningu. Teraz chciałbym Cię prosić, żebyś nic nie mówiła Paulinie.
- Czy Ty zgłupiałeś? - zapytałam dość głośno. - Jak mogłabym jej powiedzieć o czymś takim, spaliłabym się ze wstydu, ona jest dla mnie miła, kochana a ja...- i wtedy po policzku spłynęła mi łza. Mariusz niczym się nie przejmując otarł ją swoim palcem. Szybko wstałam i udałam się do innego zawodnika. Z tamtego stanowiska postanowiłam zrobić zdjęcia Mariuszowi, bo przecież jakieś musiałam mu zrobić.
- Hej! - powiedział jeden z zawodników stojący za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Atanasijević'a. Tak, to on mi wczoraj pomógł z dojściem do gabinetu Pauliny. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć - odpowiedziałam, dość smutno, tak samo smutno jak smutny był mój uśmiech.
- Trafiłaś dzisiaj do szatni? - zapytał uśmiechnięty. Postanowiłam udawać, że wszystko jest OK.
- Przed halą spotkałam Wytze, gdyby nie on, nie wiem jakby było - powiedziałam po czym zaczęliśmy się śmiać. Widziałam, że Mariusz nas obserwuje, nie odwróciłam się, nie chciałam spotkać jego wzroku. Zrobiłam sobie kilka ''słit foci z ręki'' z Aleksem, właściwie to on zrobił, no bo przecież ma dłuższą rękę. Pośmialiśmy się przez chwilę po czym podążyłam dalej. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Karolem i Danielem Plińskim, który przed obiektywem prężył muskuły, miałam wrażenie, że czuje się jak ryba w wodzie, ''pozując'' do moich zdjęć. Natrafiłam na Maćka.
- Poczekaj, poprawię włosy - powiedział po czym przeczesał palcami swoją grzywkę. Zaczęłam się śmiać i robić zdjęcia jak poprawia sobie włosy. Potem już uchwyciłam jak ćwiczy. Skończyłam swoją pracę, zaraz po mnie siatkarze. Lustrzankę schowałam do torby, po czym udałam się za siatkarzami do szatni. Tym razem, Maciek mi nie pomógł, trener chciał zamienić z nim słówko. Dotarliśmy do szatni, obok mojej kurtki zobaczyłam ogromną torbę a w niej, koszulki, bluzy, spodnie, plecak, torbę, gadżety, zobaczyłam też plakietkę z napisem: PGE SKRA BEŁCHATÓW TEAM. OFFICIAL PHOTOGRAPHER. NATALIA WYSOCKA + jakiś ciąg cyfr, która była umieszczona na smyczy z napisem PGE, byłam baaardzo szczęśliwa. Moje szczęście przerwał widok Mariusza, który na dodatek był bez koszulki, jak z resztą pozostali siatkarze. Z torby wyciągnęłam lustrzankę i zaczęłam robić im zdjęcia, nawet się nie sprzeciwiali.
- Ale tylko do własnego użytku! - padło z ust Pliny. - no wiem, wiem - odpowiedziałam. Sesję zakończyłam dopiero jak zawodnicy udali się do łazienki. Już chciałam się zbierać, kiedy usłyszałam - poczekaj na mnie. Tak, to był Mariusz. Postanowiłam poczekać, no bo chciałam to wyjaśnić. Zebrał się, więc zaczęłam ubierać płaszcz. Do szatni wpadł Maciek, szybko zrzucił z siebie ubrania i wszedł do łazienki, tyle go widziałam. W końcu gotowi. Chwyciłam tą ogromną torbę, zarzuciłam sprzęt na ramię i opuściliśmy szatnię. Mariusz wziął ode mnie mój bagaż. W sumie było to miłe, ale cóż z tego jak czekała mnie dość ciężka rozmowa. W ciszy opuściliśmy halę, Mariusz kierował się w stronę swojego samochodu.
- Ej, ej poczekaj! - krzyknęłam.
- Co się dzieje? - zapytał zdziwiony.
- No jak to co? Dlaczego idziesz do samochodu, miałeś mi coś wyjaśnić, prawda?
- Tak, zrobię to w samochodzie - oznajmił po czym dalej szedł do miejsca, w którym zaparkowany był jego pojazd. Nawet nie pozwolił mi na reakcję, na nic mi nie pozwolił.
____________________________________________________
Witam, jest trójka! :) Naszła mnie niesamowita wena i dlatego tak szybko pojawił się ten rozdział. Na razie nie będzie romansu z Muzajem bo to Mariusz zagości u Natalii na dłużej, przynajmniej taki mam plan :)
Dziękuję Wam za słowa uznania i za to, że śledzicie moje poczynania, a właściwie losy Natalii :)
Pozdrawiam.
środa, 16 stycznia 2013
Dwa
Przy wyjściu zauważyłam stojącego i patrzącego się na mnie Mariusza. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie był to jakiś najszczerszy uśmiech.
- Cześć. - powiedział uśmiechnięty.
- Hej - powiedziałam krótko.
- Porywam Cię, wiesz? - zarzucił swoją torbę i razem udaliśmy się do wyjścia.
- Ty? Mnie? Gdzie? - dopytywałam.
- Pojedziemy po Arka, mojego syna a potem do domu. Paulina kończy za godzinę i chciała się z Tobą spotkać. Ja coś ugotuję - zaczął się śmiać.
- Nie, Mariusz, dzięki, na prawdę, nie chcę Wam sprawiać kłopotu - powiedziałam zmęczona.
- Kłopot to Ty mi sprawisz jak ze mną nie pojedziesz! Nie ma dyskusji, jedziemy! - zarządził i złapał moją rękę.
- Mariusz...
- Tak, Natalio?
- No ale...
- Nie ma żadnego ale! - powiedział. Doszliśmy do samochodu. Otworzył drzwi. - proszę. Przez chwilę się zawahałam, ale stwierdziłam, że lepiej będzie mi u Wlazłych niż samej w pokoju hotelowym myślącej o tym, że może faktycznie zrobiłam błąd przyjeżdżając tutaj, więc tak, wsiadłam do samochodu. Po chwili Mariusz siedział już obok mnie. Zauważyłam Michała wychodzącego z hali i zrobiłam jedno wielkie...ehhh! Mariusz na to spojrzał na mnie, widząc, że powodem mych ''słów'' był Winiar, zaciekawił się.
- Co Ci zrobił? - zapytał zapinając pas.
- Nic.
- Widzę właśnie - spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Zapytał dlaczego akurat mnie wybrali i czy mam tutaj kogoś wyżej postawionego, akcentując oczywiście odpowiednio słowa. Nie widział nawet moich zdjęć, rozumiesz?! A już ocenił.- powiedziałam z żalem.
- Wiesz, szesnastolatka jako oficjalny fotograf...to dość dziwne, nie powiesz, że nie, ale ja Twoje zdjęcia widziałem i powiem Ci, że każde to majstersztyk!
- Dziękuję. - powiedziałam dumnie.
- A Michał...Michał przeżywa teraz ciężkie chwile.
- No wiem, słyszałam o jego kontuzji, ale to go nie u....
- Nie, nie chodzi o tą kontuzję - przerwał mi, - problemy rodzinne - dodał po czym zapalił samochód.
- Aha - powiedziałam, nie dopytywałam o co chodzi bo po co? Po pierwsze Mariusz by mi nie powiedział, po drugie ja nie chciałam wiedzieć! Ale taki kumpel to skarb, który broni, wspiera i jest zawsze gdzie trzeba. Takie tam moje przemyślenia. Wyjechaliśmy z parkingu, po czym wgłębiłam się w rozmowę z Mariuszem. Pytał o moje życie, jakże cudowne życie, zadawał mnóstwo pytań, ale był przy tym baaardzo uroczy. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zapytał czy wysiadam z nim, odpowiedziałam, że w sumie mogę. Więc razem podążyliśmy do przedszkola. Przywitały nas panie przedszkolanki, Mariusz poprosił je aby zawołały Arka, spoglądały na mnie jak na największego wroga ludzkości. Wiedziałam, że wyglądało to dość dziwnie, ale przecież nie wiedziały o co chodzi więc te spojrzenia mogły sobie darować. W ogóle stwierdziłam, że ludzie za szybko oceniają innych. Nie znając przy tym ich sytuacji i historii, przykre - to jedyne słowo, które nasuwało mi się w głowie. To bardzo przykre, że ludzie są tacy, nigdy nie lubiłam takich istot, bo ludźmi ich nazwać nie mogłam.
- Tatooo! - zawołał mały chłopczyk biegnący w stronę Mariusza. Tak, to był Arek.
- Cześć synu - powiedział Mariusz biorąc Arka na ręce i całując go w nosek. Ohh, tak to było takie słodkie. Uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy. Młody Wlazły wraz z seniorem, bo tak postanowiłam na nich mówić, poszli do szatni. Po kilku minutach wyszli, Arek już w kurtce i uroczej czapce.
- Panie Wlazły, czy mogę z Panem porozmawiać? - zapytała jedna z przedszkolanek.
- Tak oczywiście - odparł. Spojrzał na mnie...
- Idź, jasne, zajmę się Arkiem - powiedziałam i przykucnęłam.
- Cześć, ja jestem Natalia - uśmiechnęłam się do młodego Wlazłego.
- Ja jestem Arek - powiedział dość nieśmiało .
- Skąd Pani zna mojego tatę? - zapytał.
- Ja robię zdjęcia Twojemu tacie i jego kolegom z drużyny - powiedziałam łapiąc małego za rączkę.
- Mój tata też robi zdjęcia - powiedział dumny syn.
- Tak wiem, wiem. - uśmiechnęłam się do młodego i zdjęłam mu czapkę i szalik - daj, bo się zgrzejesz i będziesz chory - powiedziałam.
- A wie Pani, ja dzisiaj rysowałem w przedszkolu. - pochwalił się.
- Nooo, to opowiadaj, co rysowałeś? - zapytałam zaciekawiona.
- Rysowałem mamę, tatę i siebie, i narysowałem jeszcze brata, bo chciałbym mieć brata - powiedział.
- No fajnie jest mieć rodzeństwo, porozmawiaj o tym z tatom - powiedziałam puszczając mu oczko.
- Próbowałem, ale tata nie chce - powiedział zasmucony.
- Musisz próbować dalej! - powiedziałam.
- A wie Pani, ja dzisiaj nie zjadłem obiadu, myślę, że Pani Marysia skarży się na mnie tacie, nie lubię jej! Każe nam jeść te wszystkie niedobre rzeczy. - powiedział z pretensjami w głosie.
- Nie mów do mnie Pani! Ja jestem tylko troszeczkę starsza od Ciebie - pokazałam palcami - i pamiętam jak też musiałam jeść niedobre obiady w przedszkolu! To było okropne, no ale cóż, każdy musi przez to przejść. - dodałam.
- Może będzie Pani moją ciocią, chce Pani?
- Jasne, że tak, być ciocią takiego przystojniaka to sama przyjemność. - powiedziałam, a Arek rzucił się na mnie i chwycił za szyję, moooocno się przytulając, tak właśnie czekaliśmy na Mariusza, który wyszedł wreszcie z gabinetu przedszkolanki. Widząc to ubrałam Arkowi czapkę i szalik i złapałam jego rączkę powoli udając się do wyjścia.
- Ciociuuu, myślisz, że tata będzie na mnie krzyczał? - zapytał unosząc głowę ku górze.
- Nieee, myślę, że nie. Tata Cie bardzo kocha, wiesz?
- Wiem - powiedział, - ciociuu, fajna jesteś - złapał mnie za nogawkę od spodni i przyczepił się do niej, wzięłam go na ręce. Doszedł do nas Mariusz, otworzył mi drzwi. Doszliśmy do samochodu, Arek cały czas nadawał - słodkie dziecko! - pomyślałam. Spojrzałam na Mariusza, a on ze skwaszoną miną otworzył drzwi do auta. Położyłam młodego do fotelika, a Mariusz przypiął go pasami. Zamknął drzwi.
- Mariusz - chwyciłam jego rękę.
- Tak? - odwrócił się do mnie. Szybko puściłam jego rękę.
- O co chodzi?
- Ehhh - westchnął. - o nic, przedszkolanka mi powiedziała, że Arek cały czas mówi o rodzeństwie, i że ona już nie wie co ma robić. - powiedział spoglądając mi w oczy.
- Wiem, Mariusz, wiem, że to nie jest dobry moment na drugie dziecko, musicie to jakoś powiedzieć Arkowi, nie wiem, kupcie mu psa. - zaśmiałam się. - Jemu brakuje kogoś do zabaw, tyle. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął po czym poczochrał mi włosy. Wsiedliśmy do samochodu, w domu Wlazłych byliśmy po kilkudziesięciu minutach. Weszliśmy, zaczęłam się bawić z młodym a senior przygotowywał obiad po czym wspólnie zasiedliśmy do stołu i jedliśmy posiłek. Młody wcinał jak oszalały. Tak minął nam cały dzień, bo Pauliny jak na złość nie było. W końcu Mariusz powiedział, że dzwoniła i kazała przekazać, że wróci późno i pytała co mam z telefonem. bo wiele razy dzwoniła a ja nie odbierałam. Wtedy się zorientowałam, że zostawiłam go w szatni. 'kuuurde'! - pomyślałam, no ale cóż, nie będę się przecież wracała. Wezmę go jutro, o ile będzie jeszcze co brać. Stwierdziłam, że będę się zbierała. Zawieźli mnie pod hotel.
- Pa ciociuuu! - krzyknął młody żegnając się ze mną.
- Pa słonko - powiedziałam ciepło i wyszłam z samochodu. Razem ze mną wyszedł Mariusz.
- Dziękuję za pyszny obiad i i ogólnie za cały bardzo fajny dzień - powiedziałam.
- To ja Ci dziękuję, że z nami chwilę pobyłaś, Arek się w Tobie zakochał! - powiedział śmiejąc się.
- Cudowny jest!
- Ma to po tacie! - zaśmiał się Wlazły.
- Ależ oczywiście - uśmiechnęłam się i już chciałam iść, nagle Mariusz złapał mnie za rękę i nie pozwolił odejść. Przyciągnął mnie do siebie delikatnie muskając swoimi ustami, kącik moich ust. Zamiar był inny, miało być cmoknięcie w policzek - tak przynajmniej próbowałam sobie to wytłumaczyć. Spojrzałam w jego oczy, oderwałam się od niego i szybko poszłam do hotelu.
- Natalia...- wołał, nawet chciał za mną wejść ale przypomniał sobie o Arku. Co ja kurwa zrobiłam?! Co on zrobił?! Co to miało być! - myślałam. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, uprzednio ściągając kurtkę i buty, łzy spływały mi po policzku. Leżałam może z 20 minut rozmyślając o tym co się stało. Otarłam łzy rękoma i wstałam. Udałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic. To też uczyniłam po czym ubrałam piżamę, wyciągnęłam laptopa i aparat i zgrałam zdjęcia. Przeglądałam każde zdjęcie starając się stwierdzić co muszę poprawić jutro. Natknęłam się na zdjęcie Mariusza, ogarnęło mnie dziwne uczucie. Postanowiłam nie przejmować się tym i nie wyciągać pochopnych wniosków, rozmowa z Mariuszem była konieczna. Zrozumiałam jakie popełniłam błędy i zamknęłam laptopa kładąc go na szafce. Chciałam ustawić budzik w telefonie, niestety przypomniało mi się, że zostawiłam go w szatni. Byłam zmuszona zamówić hotelowe budzenie, tak też zrobiłam. Trening był na 10.00, więc budzenie zamówiłam na 7:30. Weszłam pod ciepłą kołdrę i starałam się zasnąć. Długo rozmyślałam, bardzo długo, zasnęłam dopiero koło drugiej
____________________________________________________
Witam! Oddaję w Wasze ręce drugi rozdział :)
Postać Mariusza Wlazłego będzie rozwinięta w kolejnych rozdziałach, przynajmniej taki mam plan.
Dlaczego akurat Mariusz? Miał na to wpływ fakt, iż miałam okazję ostatnio rozmawiać z Mariuszem i wydał się być bardzo interesującym i przeuroczym człowiekiem, dlatego postanowiłam go umieścić w tym opowiadaniu. Początkowo nie myślałam o tym nawet, bo zamiast Mariusza miał być ktoś inny ale tak zadecydowałam :)
Rozdziały będą dodawane częściej, bo co 3 albo 4 dni. Jakbym miała dodawać co tydzień to bym chyba w 2085 roku skończyła tą historię :)
Dziękuję za to, że tu zaglądacie, za każdy komentarz zostawiony pod postem i za każde wyświetlenie.
Piszcie komentarze i odwiedzajcie, bo to bardzo motywuje! :)
Pozdrawiam.
czwartek, 10 stycznia 2013
Jeden
Stanęłam przed wejściem do hali, sporych rozmiarów, ale na mnie nie zrobiła większego wrażenia, gdyż byłam przyzwyczajona do rozmiarów Spodka czy Atlas Areny. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do hali, przywitał mnie bardzo miły starszy Pan.
- Dzień Dobry - powiedział nieznajomy uśmiechając się do mnie.
- Dzień Dobry - odpowiedziałam i udałam się w głąb hali.
- Szukam Pani Pauliny Wlazły...albo sama do niej zadzwonię. - stwierdziłam. Wyciągnęłam telefon bo chciałam zadzwonić do Pani Pauliny tak jak się umówiłyśmy. Po kilku chwilach zobaczyłam zbliżającą się do mnie kobietę.
- Paulina Wlazły, Ty pewnie jesteś Natalia, miło mi Cię poznać - powiedziała po czym wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Natalia Wysocka, mnie również jest miło Panią poznać, w ogóle dziękuję, że się mną Pani zajęła i pomogła dotaszczyć się jakoś do tego Bełchatowa. Chociaż przyznaję, że jestem trochę...zdenerwowana - powiedziałam.
- Po pierwsze, nie mów do mnie ''Pani'' - nie mam jeszcze nawet trzydziestki! - zaśmiała się, - a po drugie nie denerwuj się, tutaj spotkają Cię same dobre rzeczy, gwarantuję Ci to. - powiedziała po czym poszłyśmy pozwiedzać, Paulina chciała mnie oprowadzić żebym chociaż trochę wiedziała co gdzie jest. Po kilkunastominutowym spacerze pojawiłyśmy się przy wejściu na boisko. - No to 20 kółeczek na początek! - usłyszałam z boiska i serce zaczęło bić mi co raz szybciej.
- Tak więc tu zakończymy nasz spacer, chłopaki się rozgrzewają, zatem będziesz miała okazję się z nimi zapoznać - powiedziała uśmiechająca się Paulina.
- Bardzo dziękuję za oprowadzenie, pewnie jeszcze nie raz się zgubię, nie oszukujmy się - powiedziałam i wraz z Pauliną zaczęłyśmy się śmiać.
- Natalia, nie stresuj się, będzie dobrze! To mili chłopcy...no dobrze, mężczyźni, nic Ci nie zrobią. - powiedziała Paulina starając się dodać mi otuchy.
- Tak wiem, dziękuję jeszcze raz, ahh...idę! - powiedziałam i udałam się w stronę trenera.
- Dzień dobry, jestem Natalia Wysocka - powiedziałam stojąc obok siedzącego i zamyślonego trenera.
- Ah tak, witam! Pani zapewne jest naszym nowym fotografem? - zapytał trener.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało .
- Jacek Nawrocki - wyciągnął do mnie dłoń.
- Miło mi - uścisnęłam dłoń trenera po czym zapoznałam się z jego pomocnikami. Obawiałam się tego, że się z nimi nie dogadam, że mnie nie zaakceptują, że nie dam sobie rady, ale wmówiłam sobie, że jakoś muszę, przecież tak bardzo chciałam się wyrwać z domu. Zauważyłam, że wzbudzam sporo emocji wśród siatkarzy co spowodowało, że zwolnili a niektórzy zaprzestali biegom, zauważył to też trener,
- Zostało Wam jeszcze 5! - krzyknął Nawrocki do swoich podopiecznych, co zaowocowało szybkim wznowieniem biegu.
Po kilku chwilach.
- Koniec, proszę do mnie! - krzyknął trener po czym wszyscy zjawili się w okół nas.
- To jest Natalia Wysocka, nasz nowy fotograf - powiedział spokojnie trener. Bliżej poznacie się po treningu, bo ja nie mam czasu, Natalia zaczyna swoją pracę już teraz, zatem nie bądźcie zdziwieni jak zobaczycie ją krążącą z aparatem po trybunach i w okół boiska. - dokończył. Oczy siatkarzy pokazywały zdziwienie i niezadowolenie, z powodu faktu, iż ktokolwiek będzie ich podglądał podczas treningu. Chłopcy zaczęli swój trening, trener do nich mówił, czasami krzyczał, mówił jak grać, jak blokować. Ćwiczyli, powtarzali, do znudzenia. A ja? Ja siedząc na zimnym krześle starałam się uwiecznić te chwile. Myślałam o tym wszystkim, o tym czy to był dobry pomysł, o Paulinie, którą bardzo polubiłam, o siatkarzach, którzy na pierwszy rzut oka mnie nie polubili, nie wiedziałam co robić, czy na siłę starać się o ich uznanie czy olać to i robić to co do mnie należy. Nic już nie wiedziałam. Podczas mych wywodów usłyszałam jak trener woła nas wszystkich na boisko. Po chwili byliśmy już obok niego. Pochwalił swoich podopiecznych, dodał im otuchy i odesłał do szatni. Zauważyłam, że na hali pojawił się prezes, zamienił jedno zdanie z trenerem po czym sobie poszedł. Udałam się wraz z chłopakami do szatni, kiedy się odwróciłam widziałam jak trener rozmawia z jednym z zawodników stwierdziłam z dumą, że jest to Michał Winiarski. Z czego wynikała ta duma? Właśnie z tego, że wiedziałam kim jest ten wielkolud. Generalnie przygotowałam się do mojej pracy. Wiem kto jest kim, przynajmniej w drużynie, a wszystkich dyrektorów i innych ważnych ludzi postaram się poznać jak najszybciej. Z torbą, statywem i obiektywami ledwo dawałam sobie radę, ale jakoś musiałam.
- Może pomóc? - zapytał ktoś, kto szedł tuż za mną. Odwróciłam się po czym ujrzałam najmłodszego skrzata, Maćka Muzaja. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jakbyś mógł...- powiedziałam nieśmiało.
- Jasne - odpowiedział z uśmiechem, zarzucił torbę z obiektywami na ramię a statyw trzymał w ręce.
- Dzięki, normalnie daję radę ale kazali iść i nie zapakowałam sprzętu do torby, więc zrobię to dopiero, o zgrozo, w szatni - wytłumaczyłam, nie chciałam żeby myślał, że w ogóle nie znam się na tym co robię, tylko trafiłam tu przez znajomości albo przez przypadek, a przecież żadna z tych tez nie była prawdziwa.
- ''O zgrozo'' ? Tam wcale nie jest aż tak strasznie - powiedział z uśmiechem spoglądając w moje oczy.
- To nawet nie chodzi o to, bo pomieszczenie samo w sobie nie wywołuje u mnie negatywnych emocji, po prostu przeraża mnie perspektywa dzielenia szatni z kilkunastoma wielkoludami - sprostowałam.
- Przekonasz się, już za chwilę, że to nie jest takie straszne - powiedział przepuszczając mnie w drzwiach. Uśmiechnęłam się delikatnie, a w myślach chciałam krzyczeć! Taaaaaak! Chłopcze, jesteś cudowny! Wiem, wiem oszalałam, ale iluż jest dżentelmenów na tym świecie, którzy przepuszczają kobiety w drzwiach, uprzednio je otwierając, te akurat były otwarte, ale jego uczynek pozwolił mi uwierzyć, że gdyby były zamknięte otworzyłby je i dopiero wtedy przepuścił.
- A tak w ogóle to Maciek jestem - powiedział po czym wyciągnął dłoń w moją stronę, co wyglądało dość komicznie zważywszy na jego ''bagaż''
- Natalia - uśmiechnęłam się po czym uścisnęłam jego dłoń. Podążaliśmy wzdłuż korytarza, po czym weszliśmy do szatni. Oczy wszystkich skierowały się na nas, co trochę mnie skrępowało.
- A mówiłeś, że Natalia nie jest Twoją dziewczyną! - zgrywał się Pliński
- Bo nie jest! Pomogłem jej tylko - powiedział spokojnie Muzaj spoglądając na Plinę, który usłyszawszy wypowiedź młodego uniósł jedną brew i zaczął się śmiać. Muzaj spojrzał na starszego kolegę i pokiwał głową na znak niezadowolenia.
- Gdzie to położyć? - powiedział, odwróciwszy się w moją stronę.
- Tutaj - powiedziałam wskazując wolne miejsce. Muzaj położył torbę z obiektywami we wskazanym miejscu, obok - statyw. - dziękuję - szepnęłam mu do ucha, nie chcą wywołać kolejnej lawiny docinek. Maciek uśmiechnął się do mnie.
- Polecam się na przyszłość - powiedział, już nieco głośniej ode mnie, a zarazem tak żeby nikt nie był w stanie usłyszeć. Uśmiechnęłam się do niego, po czym odwróciłam się i zaczęłam pakować sprzęt.
- Tylko nie podglądaj! - rzucił w żarcie Daniel wchodząc do łazienki z ręcznikiem, a wraz z nim kilku innych siatkarzy.
- Nie mam zamiaru - odpowiedziałam, po czym Daniel obdarował mnie uśmiechem, który z resztą odwzajemniłam. Drzwi od łazienki zamknęły się, oprócz mnie w szatni zostało 2 siatkarzy, którzy dość niepewnie czuli się w mojej obecności.
- Już wychodzę, nie martwcie się - powiedziałam widząc ich zachowanie. Mężczyźni spojrzeli na siebie a potem znów na mnie.
- Nie, nie! My tylko...emm...Karol jestem - powiedział młody środkowy i podszedł do mnie wyciągając w moją stronę dłoń.
- Natalia - powiedziałam dość poważnie i uścisnęłam dłoń Karola.
- Miło poznać - dodał Kłos. - a ten niski to Paweł - dokończył. Zatorski spojrzał na swojego kolegę nieprzyjemnym wzrokiem. Paweł podszedł do mnie po czym wymieniliśmy się uściskami dłoni.
- Jak się tu znalazłaś? - zapytał ciekawski środkowy.
- Zadzwonili do mnie, zaproponowali współpracę, zgodziłam się, tyle - powiedziałam, uśmiechając się do chłopaków.
- Serio?
- Serio.
- W Twoim wykonaniu starania o pracę są dość...łatwe.
- Ja się o nią nie starałam, bo nawet nie myślałam, że ktoś taki jak ja jest Wam potrzebny - dodałam trochę obrażona, chociaż w sumie nie miałam o co być na nich zła.
- To musisz być kimś wyjątkowym, skoro sami do Ciebie dzwonili. - powiedział Karol. Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, więc nic nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam.
- Kurcze! Zostawiłam gdzieś kurtkę! - powiedziałam rozglądając się po szatni. Nie było jej tam, więc musiałam zacząć poszukiwania poza nią.
- Może na trybunach ją zostawiłaś? - powiedział Kłos chcąc mi pomóc.
- Nie, nie miałam jej ze sobą na trybunach. - powiedziałam. - wiem! - krzyknęłam radośnie, - u Pauliny ją zostawiłam.
- To leć! - powiedział uśmiechnięty środkowy.
- Będziecie tutaj? - zapytałam martwiąc się o swój sprzęt, a perspektywa wzięcia go ze sobą nie za bardzo przypadła mi do gustu.
- Jasne - odpowiedział Kłos po czym zdjął koszulkę.
- To idę! - powiedziałam uradowana, otworzyłam drzwi i już chciałam wyjść po czym jednak zwątpiłam. Obróciłam się i zauważyłam spoglądających na mnie siatkarzy. - ja nie wiem gdzie jest gabinet Pauliny - powiedziałam nieśmiało, bo było mi wstyd, że tego nie wiedziałam a przecież Paulina dokładnie mnie oprowadziła - to przez te emocje - usprawiedliwiałam w głowie samą siebie.
- Po schodach i pierwsze drzwi na prawo - odpowiedział nieznany mi głos, wydobywający się zza mych pleców. Odwróciłam się i ujrzałam niebieskie oczy wpatrujące się we mnie, tak to był Michał Winiarski.
- Dzięki - powiedziałam i udałam się w stronę schodów. Szłam sobie wesolutko po schodach jednak mina trochę mi zrzedła kiedy okazało się, że dojście do gabinetu Pauliny nie jest takie proste. Tak, zgubiłam się. Nie wiedziałam za bardzo co robić, więc wróciłam na schody.
- Przepraszam, nie wie Pan gdzie jest gabinet Pani Pauliny Wlazły? - zapytałam wysokiego bruneta, a na końcu języka miałam jego nazwisko. - No! Wyleciało mi! Kurdeee! - pomyślałam.
- Piętro wyżej - powiedział po angielsku i uśmiechnął się do mnie. Uderzyłam dłoniom w czoło. - idiotka ze mnie - pomyślałam.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i szybko wbiegłam na schody. Przystałam na chwilę, bo nie dawała mi spokoju myśl, skąd on zna polski, jest obcokrajowcem, a wskazał mi przecież drogę. Obróciłam głowę, po czym mój wzrok spotkał się z jego wzrokiem, uśmiechnęłam się, najgorzej jak potrafiłam i wbiegłam na piętro. Tam, faktycznie na drzwiach tabliczka wskazująca, że w tym właśnie gabinecie urzęduje Paulina. Zapukałam do gabinetu Pauliny. Usłyszałam - proszę! Więc weszłam.
- No hej Natalia, siadaj. - powiedziała wstając z krzesła Paulina.
- Hej - odparłam Natalia po czym spoczęłam na wyznaczonym miejscu.
- i jak trening? Jak chłopaki? Opowiadaj! - pytała zaciekawiona moimi wrażeniami Paulina.
- Są całkiem mili, na razie jest wszystko ok! Mam nadzieję, że będzie tak dalej. - odparłam zadowolona.
- No to super! Mówiłam, że będzie dobrze - powiedziała uśmiechnięta Paulina.
- No mówiłaś, mówiłaś. Uśmiechnęłam się po czym wstałam. - Ja muszę już iść bo chciałabym się jeszcze rozejrzeć bo Bełchatowie - dodałam.
- Ok! Pamiętaj! Jakbyś tylko miała jakikolwiek problem przychodź do mnie, dzwoń o każdej porze dnia i nocy, zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedziała Paulina.
- Dziękuję Ci bardzo - odparłam, po czym uściskałyśmy się.
- Aaa! Bo ja tu przyszłam po kurtkę - zaśmiałam się.
- A tak, poczekaj. - powiedziała Paulina i wyszła. Do jej gabinetu wszedł Mariusz.
- O hej, nie widziałaś mojej żony? - zapytał rozglądając się po pomieszczeniu.
- Wyszła po moją kurtkę - odpowiedziałam. Po chwili Paulina weszła do gabinetu.
- Proszę - powiedziała Paulina podając mi moją zgubę.
- Dziękuję, znowu - odparłam i wraz z Pauliną zaczęłyśmy się śmiać.
- O! Mariusz, jedziesz do domu?
- Tak - odparł.
- To podwieziesz Natalię. - powiedziała Paulina.
- Nie, nie, nie! - ja sobie sama poradzę. - stanowczo odmówiłam.
- nie ma mowy, jedziesz ze mną - powiedział z powagą w głosie Wlazły.
- Nie znasz miasta przecież. - powiedziała z troską Paulina.
- Wiem, ale poradzę sobie, na prawdę. Chcę się usamodzielnić, jakoś będę musiała dojeżdżać do pracy, więc muszę zrobić rozeznanie w autobusach. - powiedziałam z uśmiechem.
- Ehh, skoro tak mówisz. - powiedziała z niezadowoleniem Paulina.
- Tak, tak. Ja już idę, trzymajcie się - dodałam po czym cmoknęłyśmy się w policzek i opuściłam gabinet Pauliny. Stojąc na korytarzu można było zauważyć lekkie zakłopotanie na mojej twarzy, związanie oczywiście z powrotem do szatni. Lecz tym razem poradziłam sobie. Zeszłam po schodach po czym zauważyłam wychodzącego Maćka.
- No, to do zobaczenia - powiedział. Podeszłam do niego, byłam niezmiernie uradowana. Nawet szczerze nie wiem czym, czy jego widokiem, czy faktem, że poznałam fajnych ludzi czy może samą pracą.
- Do zobaczenia - powiedziałam radośnie.
- Z czego się tak cieszysz? - zapytał.
- Bo już znam drogę do gabinetu Pauliny. - odpowiedziałam, po czym zaczęliśmy się śmiać. Na koniec wymieniliśmy się numerami.
- No to ja lecę, bo Karol pewnie chce już iść - powiedziałam, po czym weszłam na trzeci schodek i pocałowałam Maćka w policzek. Zdziwił się, ale zaraz potem można było zauważyć szeroki uśmiech na jego twarzy. Zbiegłam ze schodów i podskakując udałam się do szatni, do której już przecież znałam drogę. Maciek rzucił mi krótkie - pa! i z uśmiechem na twarzy opuścił halę. Weszłam do szatni, zastając w niej ubranego już Karola, Winiarskiego, również ubranego oraz czekającego na Karola, Pawła. Reszta drużyny opuściła już halę.
- Przeeepraszam, że to tak długo trwało - powiedziałam do Karola.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się do mnie środkowy. Po czym zaproponował mi podwózkę Odmówiłam, podając ten sam argument, który podałam Paulinie i Mariuszowi. Karol z Pawłem opuścili halę udając się do wyjścia. Stwierdziłam, że też powinnam się zmywać, więc zaczęłam ubierać szalik. Zauważyłam, że spogląda na mnie Michał, z którym to zostałam w szatni. Spoglądając na niego, zauważyłam, że jego ręcznik leży na podłodze.
- Upuściłeś ręcznik. - powiedziałam, z jednej strony chciałam przerwać niezręczną ciszę, a z drugiej...no w sumie chciałam go poinformować o tym ręczniku. Spojrzał na mnie, po czym obrócił się, podniósł ręcznik i zapakował do torby. Przez chwilę nic nie mówił, nie wiedziałam jak się zachować.
- Skąd jesteś? - wydusił w końcu z siebie dwa krótkie słowa, które przerwały tą pieprzoną ciszę.
- Z Katowic - odparłam i odwróciłam się aby dopiąć torbę, totalnie go ignorując, czyli zrobiłam to samo co on chwilę temu.
- Dlaczego akurat Ciebie wybrali na fotografa? Masz tutaj kogoś wysoko postawionego? - zapytał tak perfidnie. Spojrzałam na niego, po czym ogarnęła mnie taka złość, taka cholerna złość, że nie wiem! Nawet nie widział moich zdjęć, a już miał pretensje, że pracuję w Skrze.
- No tak. Przecież szesnastolatka nie może robić zdjęć, być w tym dobra i dostać wymarzoną pracę bez pomocy innych! - odpowiedziałam, po czym zarzuciłam torbę na ramię i udałam się do wyjścia.
- Przecież tylko zapytałem - powiedział, ale ja miałam to w dupie. Pomyśleć, że kiedyś go lubiłam! Wyszłam z szatni trzaskając drzwiami. Wkurzona udałam się do wyjścia z hali, teraz już bez problemu trafiłam.
___________________________________________________
Oddaję w Wasze ręce Pierwszy rozdział :) Długi, bo takie będą wszystkie rozdziały. Jest w nim baaardzo dużo dialogów, nie wiem czy to dobrze czy źle, ocenę pozostawiam Wam. Piszcie komentarze, bo to bardzo motywuje! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)