sobota, 19 stycznia 2013

Trzy


- Halooo, proszę Pani! - usłyszałam budząc się. Spojrzałam na osobę, która do mnie mówiła.
- Tak...- powiedziałam zaspana.
- Zamawiała Pani budzenie, jest dokładnie 7:30. - powiedziała przemiła osóbka.
- Tak...- tak wiem, byłam monotematyczna. - już wstaję, dziękuję.
- Zejdzie Pani na śniadanie czy przynieść do pokoju? - zapytała blondynka.
- Yyy...zjem w pokoju, dziękuję. - powiedziałam. Kobieta powiedziała, że ze śniadaniem przyjdzie za godzinę, żebym miała czas na kąpiel. Wyczołgałam się z łóżka upadając na podłogę. Wstałam po czym zajrzałam do szafy. Wzięłam bordowy luźny sweter i skórzane rurki + bieliznę. Weszłam do łazienki, szybki prysznic, mycie zębów, zarzucenie na siebie ubrań. Wysuszyłam włosy, uprzednio nakładając odżywkę. Przeczesałam grzebykiem i tak je zostawiłam, miałam długie ciemno-brązowe fale, naturalne oczywiście. Nałożyłam krem ochronny i użyłam perfum. Nie nakładałam makijażu, nigdy praktycznie. Wyszłam z łazienki po 40 minutach. Chwyciłam aparat i wykasowałam zdjęcia, które miałam już na komputerze po czym schowałam lustrzankę do torby, a wraz z nią 3 obiektywy i najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak portfel, czy legitymację. Postanowiłam nie brać statywu, bo tylko mi przeszkadzał. Zapięłam torbę i położyłam ją na łóżku i sama na nim usiadłam chwytając pilot i włączając TV. Minęło może z 5 minut po czym w pokoju pojawiła się blondynka z moim śniadaniem. Jajecznica na maśle z wędzonym łososiem i grzybami, do tego sok pomarańczowy i herbata - mniaaam! Podziękowałam owej kobiecie dając jej napiwek. Zasiadłam do śniadania oglądając jakiś poranny program. Zjadłam i poszłam do łazienki umyć ręce. Wyszłam, zarzuciłam na siebie płaszcz i ubrałam buty. Wzięłam z łóżka torbę z aparatem i wyszłam z pokoju, nie myślałam nawet o tym co wczoraj miało miejsce. Na recepcji zapytałam miłego Pana jak dojechać do hali, bo nie miałam o tym pojęcia. Pan Tomasz, bo tak miał na imię recepcjonista, wytłumaczył mi do jakiego autobusu powinnam wsiąść, gdzie wysiąść i ogólnie wszystko. Podziękowałam mu i wyszłam, wyciągnęłam z torby szminkę ochronną i przejechałam nią po moich ustach. Udałam się na przystanek, co zajęło mi jakieś 10 minut. W końcu przyjechał mój autobus, wsiadłam do niego, po czym włączyłam ipoda uprzednio wkładając do ucha słuchawki, droga minęła mi bardzo szybko. Na miejscu byłam o około 9.40. Przed wejściem spotkałam Wytze Kooistrę. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że ma duże poczucie humoru i praktycznie cała droga minęła nam w towarzystwie głośnych śmiechów, czyli dzień zaczął się baaardzo dobrze. Weszliśmy do szatni, ujrzałam w niej przebierających się już siatkarzy, na mój widok wszyscy krzyknęli - ''Czeeeść!". Odpowiedziałam im, uśmiechając się. Podeszłam do mojej szafki, położyłam na niej torbę z aparatem i zdjęłam kurtkę. Chłopaki śmiali się w niebo głosy, opowiadając różne śmieszne historie, oczywiście w trakcie usiłowali się przebrać. Po kilku chwilach, większość siatkarzy wyszła już z szatni, zostałam sama z Kooistrą. Usiłowałam dobrać odpowiedni obiektyw, ale stwierdziłam, że wezmę ze sobą całą torbę. Wytze podśpiewywał coś pod nosem, słysząc to zaczęłam się śmiać, a on dołączył do mnie w niedługim czasie. Przebrany już wyszedł z szatni, w drzwiach mijając się z Winiarskim.
- Cześć - rzucił.
- Cześć - odpowiedziałam dość chłodno, zarzuciłam na ramię torbę z lustrzanką i chciałam wyjść.
- Czekaj...- powiedział po czym zaczął grzebać w swojej torbie. Spojrzałam na niego i zastanawiałam się, czy to na pewno było do mnie, lecz rozejrzawszy się po szatni nikogo nie zauważyłam.
- Proszę - powiedział wyciągając rękę w moją stronę, a w niej trzymając mój telefon. Spojrzałam na niego i wzięłam telefon do ręki.
- Dziękuję - odpowiedziałam i nawet uśmiechnęłam się do niego, delikatnie, bardzo delikatnie.
- Zostawiłaś go a ja nie zdołałem Cię dogonić - tłumaczył. - i chciałem Cię przeprosić - ciągnął dalej. - nie wiem co mnie napadło, zachowałem się jak ostatni kretyn, przepraszam - dokończył. Patrzyłam w te jego oczy, a on patrzył w moje. Ocknęłam się w końcu.
- Nie ma sprawy - powiedziałam, chociaż wcale tak nie myślałam, bo jego słowa mnie zabolały, ale cóż mogłam powiedzieć. - i dzięki za ten telefon - dodałam i wyszłam z szatni. Wtedy już nawet o nim nie myślałam, w głowie siedział mi tylko Mariusz. Idąc, spojrzałam na telefon, 17 połączeń nieodebranych i 3 wiadomości. Moja mama próbowała się dodzwonić, ale większość nieodebranych połączeń było jednak od Pauliny. Smsy, pisała moja przyjaciółka, jak podróż, Bełchatów i siatkarze, pisała koleżanka ze szkoły, zapalona fanka Skry, i pisał Maciek! Maciek Muzaj, sms o treści: "Miłych snów! :)". Kochanyy - pomyślałam, już wtedy zapomniałam o Mariuszu i chciałam jak najszybciej usprawiedliwić się z braku odpowiedzi na sms'a od Maćka. Weszłam na boisko, udałam się w miejsce, gdzie stali wszyscy siatkarze i trener. Nic nie usłyszałam i nic nie widziałam bo skrzaty otoczyły trenera. Usiadłam więc na krześle i włączyłam aparat. Widziałam tylko wchodzącego Michała, był dość zdenerwowany. W końcu zaczęli biegać, trener wyszedł na chwilę, więc postanowiłam złapać Maćka i wszystko mu wytłumaczyć. Pomachałam mu ręką po czym przybiegł i usiadł obok mnie.
- Przepraszam, że nie odpisałam, ale wczoraj zostawiłam telefon w szatni i odebrałam go dopiero dzisiaj...- powiedziałam.
- Nic się nie stało - powiedział i uśmiechnął się. - Wiesz co...- zaczął.
- Co? - dopytywałam.
- Pięknie dziś wyglądasz - powiedział i już chciał wstać. Zatrzymałam go, chwytając jego rękę i pocałowałam go w policzek szeptając do ucha - dziękuję, po czym obdarowałam go uśmiechem, co odwzajemnił. Chłopcy biegali, nagle na boisko wszedł Mariusz, był spóźniony, ale trenera nie było, więc uszło mu to na sucho. Kiedy go zobaczyłam, wszystkie moje plany diabli wzięli, miałam ochotę uciec i w ogóle z nim o tym nie rozmawiać, cały czas mając nadzieję, że to był głupi sen. Jednak nie, tak nie było. To stało się na prawdę i nie wiem czy przez przypadek mnie pocałował, czy po prostu tego chciał. Wiedziałam, że muszę to z nim wyjaśnić, no ale jak? No jak? Jeszcze ten jutrzejszy mecz, nie chciałam zawracać mu głowy. Nic nie wiedziałam, jednak postanowiłam, że z nim pogadam. Chwyciłam za aparat i uciekłam na trybuny, zrobiłam kilka fajnych ujęć, jednak wcale nie mogłam się skupić. Zeszłam na boisko, kiedy chłopcy wykonywali ćwiczenia rozgrzewkowe zaczęłam robić im zdjęcia z bliższej odległości. Dowiedziałam się, że dzisiaj do Bełchatowa przyjeżdżają Jastrzębianie, czyli jutrzejszy rywal Skrzatów. Mieli mieć trening zaraz po naszym. Ucieszyłam się na wieść o spotkaniu nowych zawodników. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, byłam z siebie niesamowicie dumna! Trening jeszcze trwał, kiedy na boisko wszedł prezes i kierował się w moją stronę. Poprosił abym poszła z nim do gabinetu i podpisała kontrakt, tak też zrobiłam. W gabinecie zastałam Paulinę, kiedy ją zobaczyłam aż nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszła do mnie i uścisnęła mnie na powitanie.
- Przepraszam, że wczoraj się nie zjawiłam, ale musiałam zostać tutaj dłużej - powiedziała na początek.
- Nic się nie stało, Twoi mężczyźni starali się abym się nie nudziła - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Prezes podsunął mi kartki z umową, nie czytając podpisałam ją. Paulina potwierdziła, że przeczytała i nie widzi żadnych zastrzeżeń, zaufałam jej. Paulina zapytała jaki mam rozmiar, bo chciałaby dać mi klubowe ubrania. Powiedziałam jej i rozstałyśmy się, obiecała, że będą czekały na mnie w szatni po treningu. Weszłam na boisko, a chłopcy jeszcze trenowali, było już po 13. Trener zarządził ćwiczenia na siłowni, więc chłopcy się zwinęli i poszli w stronę siłowni, a ja za nimi.
- Czuję się nie potrzebny - powiedział Muzaj idąc obok mnie i widząc, że bez żadnych problemów daję radę z mym sprzętem. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jeśli tak bardzo nalegasz możesz pomóc mi z torbą - powiedziałam z uśmiechem.
- Bardzo chętnie - powiedział i wziął ode mnie torbę ze sprzętem.
- No! Teraz lepiej! - stwierdził dumnie.
- Co ja bez Ciebie zrobię - stwierdziłam po czym westchnęłam. Zaczęliśmy się śmiać.
- No nie wiem właśnie, chyba będę musiał cały czas przy Tobie być. - stwierdził. Był przesłodki, na prawdę!
- Bardzo chętnie - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Weszliśmy na siłownię, była dość przestronna. Usiadłam sobie na ławeczce, na której Maciek położył torbę. Zaczęli ćwiczyć, chwyciłam za aparat i każdemu z osobna starałam się zrobić zdjęcia. Natrafiłam na Winiarskiego, uśmiechnął się do mnie, więc stwierdziłam, że mam pozwolenie na sesję, zaśmiałam się w duchu. Cyknęłam kilka fotek po czym kontynuowałam swoją pracę, w końcu spotkałam Mariusza. Kiedy mnie zobaczył zaprzestał ćwiczeń, usiedliśmy razem na przyrządzie do ćwiczeń, cel był jeden, wyjaśnienie.
- Mariusz...- chciałam zacząć.
- Natalia..nie teraz, przepraszam. Po treningu. Teraz chciałbym Cię prosić, żebyś nic nie mówiła Paulinie.
- Czy Ty zgłupiałeś? - zapytałam dość głośno. - Jak mogłabym jej powiedzieć o czymś takim, spaliłabym się ze wstydu, ona jest dla mnie miła, kochana a ja...- i wtedy po policzku spłynęła mi łza. Mariusz niczym się nie przejmując otarł ją swoim palcem. Szybko wstałam i udałam się do innego zawodnika. Z tamtego stanowiska postanowiłam zrobić zdjęcia Mariuszowi, bo przecież jakieś musiałam mu zrobić.
- Hej! - powiedział jeden z zawodników stojący za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Atanasijević'a. Tak, to on mi wczoraj pomógł z dojściem do gabinetu Pauliny. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć - odpowiedziałam, dość smutno, tak samo smutno jak smutny był mój uśmiech.
- Trafiłaś dzisiaj do szatni? - zapytał uśmiechnięty. Postanowiłam udawać, że wszystko jest OK.
- Przed halą spotkałam Wytze, gdyby nie on, nie wiem jakby było - powiedziałam po czym zaczęliśmy się śmiać. Widziałam, że Mariusz nas obserwuje, nie odwróciłam się,  nie chciałam spotkać jego wzroku. Zrobiłam sobie kilka ''słit foci z ręki'' z Aleksem, właściwie to on zrobił, no bo przecież ma dłuższą rękę. Pośmialiśmy się przez chwilę po czym podążyłam dalej. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Karolem i Danielem Plińskim, który przed obiektywem prężył muskuły, miałam wrażenie, że czuje się jak ryba w wodzie, ''pozując'' do moich zdjęć. Natrafiłam na Maćka.
- Poczekaj, poprawię włosy - powiedział po czym przeczesał palcami swoją grzywkę. Zaczęłam się śmiać i robić zdjęcia jak poprawia sobie włosy. Potem już uchwyciłam jak ćwiczy. Skończyłam swoją pracę, zaraz po mnie siatkarze. Lustrzankę schowałam do torby, po czym udałam się za siatkarzami do szatni. Tym razem, Maciek mi nie pomógł, trener chciał zamienić z nim słówko. Dotarliśmy do szatni, obok mojej kurtki zobaczyłam ogromną torbę a w niej, koszulki, bluzy, spodnie, plecak, torbę, gadżety, zobaczyłam też plakietkę z napisem: PGE SKRA BEŁCHATÓW TEAM. OFFICIAL PHOTOGRAPHER. NATALIA WYSOCKA + jakiś ciąg cyfr, która była umieszczona na smyczy z napisem PGE,  byłam baaardzo szczęśliwa. Moje szczęście przerwał widok Mariusza, który na dodatek był bez koszulki, jak z resztą pozostali siatkarze. Z torby wyciągnęłam lustrzankę i zaczęłam robić im zdjęcia, nawet się nie sprzeciwiali.
- Ale tylko do własnego użytku! - padło z ust Pliny. - no wiem, wiem - odpowiedziałam. Sesję zakończyłam dopiero jak zawodnicy udali się do łazienki. Już chciałam się zbierać, kiedy usłyszałam - poczekaj na mnie. Tak, to był Mariusz. Postanowiłam poczekać, no bo chciałam to wyjaśnić. Zebrał się, więc zaczęłam ubierać płaszcz. Do szatni wpadł Maciek, szybko zrzucił z siebie ubrania i wszedł do łazienki, tyle go widziałam. W końcu gotowi. Chwyciłam tą ogromną torbę, zarzuciłam sprzęt na ramię i opuściliśmy szatnię. Mariusz wziął ode mnie mój bagaż. W sumie było to miłe, ale cóż z tego jak czekała mnie dość ciężka rozmowa. W ciszy opuściliśmy halę, Mariusz kierował się w stronę swojego samochodu.
- Ej, ej poczekaj! - krzyknęłam.
- Co się dzieje? - zapytał zdziwiony.
- No jak to co? Dlaczego idziesz do samochodu, miałeś mi coś wyjaśnić, prawda?
- Tak, zrobię to w samochodzie - oznajmił po czym dalej szedł do miejsca, w którym zaparkowany był jego pojazd. Nawet nie pozwolił mi na reakcję, na nic mi nie pozwolił.



____________________________________________________
Witam, jest trójka! :) Naszła mnie niesamowita wena i dlatego tak szybko pojawił się ten rozdział. Na razie nie będzie romansu z Muzajem bo to Mariusz zagości u Natalii na dłużej, przynajmniej taki mam plan :) 
Dziękuję Wam za słowa uznania i za to, że śledzicie moje poczynania, a właściwie losy Natalii :)
Pozdrawiam. 





6 komentarzy:

  1. Oh. Muzaj jest taki przesłodki. No weee.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam taką nadzieję, że Mariusz zagości u Natalii dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nadal twierdzę, że Natalia jest za młoda do Mariusza, ale i tak uwielbiam to opowiadanie! i Maciek jest przeemiły! :) czekam na cos nowego/ Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Maciek jest po prostu taki świetny! ;D. Ale tak ogólnie to mam nadzieję, że Natalia odpuści sobie Mariusza, trochę za młoda jest dla niego, a zaiskrzy coś między nią, a Muzajem. ;)
    Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, tak sobie myślę, że mimo wszystko taka praca jako fotograf drużyny musi być całkiem przyjemna. :)
    Mam nadzieję, że Natalia i Mariusz wszystko sobie wyjaśnią. Dziewczyna powinna być z Muzajem, widać, jak bardzo ją kokietuje.
    Winiarski oddał jej telefon? Cóż, może coś jeszcze z niego będzie. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Popieram dziewczyny. Opowiadanie świetne, ale ona jest trochę za młoda. A Maciek jest fajny :3 Czekam na nowy :) i zapraszam do siebie www.majkawskrze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń